4. Sandra Korgi- The Guardian of Mrągowo cz. 2

8 1 0
                                    

W kostnicy w Olsztynie, Sandra nie znalazła niczego ciekawego. Denatka okazała się najnormalniej w świecie zabitą kobietą, której w ramieniu zostawiono skalpel z odciskami palców, więc określenie jej zabójcy nie będzie tak bardzo skomplikowane jak dwóch pozostałych trupów.

Kobieta przeszłą przez szeroki korytarz, aby po chwili wejść do pomieszczenia, w którym roiło się od policjantów. Jedni ubrani w mundur inni po cywilnemu, krzątali się wokół biurek rozstawionych, przy jasnoniebieskich ścianach.

-Nowa do komendanta- krzyknął ktoś z tłumu.

Korgi jak na zawołanie wyszła z pomieszczenia i poszła po schodach na piętro, gdzie czekał już komendant.

-Dzień dobry- powiedziała Sandra.

-Dobry- odpowiedział jej starszy siwiejący mężczyzna, zapraszając ją do gabinetu.

Pokój nie był duży. Ściany pomalowano na ten sam niebieski odcień, tak jak cały komisariat, meble z jasnego drewna, góry papierów i okna zakryte zakurzonymi żaluzjami.

-Udało się coś ustalić- spytał pokazując kobiecie krzesło i siadając naprzeciw niej za biurkiem.

-Na razie nie- powiedziała zajmując miejsce- ale na jednym z trupów był napis P. Szolc jest następny.

-Spotkałaś się już z tym całym Szolcem?

-Jeszcze nie. Miałam taki zamiar po powrocie z kostnicy- powiedziała kobieta.

-Uważaj na niego, to wampir a z nimi się nie dogadasz- powiedział komendant, opierając się łokciami o biurko.

-Musiałam spotkać się z jednym z nich w kostnicy, bo próbował mnie zahipnotyzować. Na szczęście miałam ten dziwny amulecik od was- chwyciła w rękę wisiorek wykonany z plastra jeleniego poroża, nasączonego wyciągami z ziół i pokrytego gęstą siecią run.

-Jak wyglądał?- spytał się zaciekawiony policjant.

-Starszy, lekko siwiejący, był z nim jakiś facet.

-No to właśnie widziałaś Johana von Soyna, znanego szerzej jako Piotr Szolc. Uczy historii w miejscowym liceum.

Sandra zaśmiała się krótko.

-E... Uczy historii?!-zdziwiła się.

-Ta... Zajął miejsce bo starym historyku, który pod koniec lipca zwinął się z tego świata. A mało tego nawet przejął po nim wychowawstwo drugiej d i jest wychowawcą mojej córki!- powiedział oburzony.

-No to pięknie...- dodała od niechcenia.

-My to gadu gadu, a ja muszę coś ci pokazać- policjant wstał i podszedł do okna, na którym leżał gruby zeszyt oprawiony w mocno zniszczony już szary papier- to jest dziennik Janusza Ruchały, twojego poprzednika. Jako osoba wywodząca się z rodu łowców pewnie wiesz o tym, że służba mundurowa jest często przekupywana przez wampiry- podszedł do biurka i rzucił go na blat.

-Spotkałam się z nimi- Sandra wzięła do ręki dziennik i zaczęła go przeglądać.

-Ruchała był tępy i nigdy nie myślał samodzielnie. Jedyne co mu wychodziło to trzymanie języka za zębami. Bo jak się okazało dopiero po jego śmierci, był przekupiony przez Szolca, a nasz starszy aspirant prowadził dokładną ewidencję wszystkich przewinień swoich wampirzych znajomych.

Policjant mówił, jednak Sandra go nie słuchała wczytując się w starannie pisane notatki.

17 października 1978 rok, ul. Brzozowa

Zajazd Jamnicza NorkaWhere stories live. Discover now