2. Serce rudego punka cz.1

16 6 0
                                    

Nigdy nie byłeś na tyle zdesperowany, aby iść do pracy gdzie na dzień dobry zostałeś prawie zgwałcony... No chyba, że jesteś Piotrem Szolcem, osobistością, która ma wiecznie pod górkę a w domu, który zamieszkuje znajduje się prawdziwa komórka burzowa, która świętego wyprowadziła by z równowagi.

Nowo upieczony nauczyciel (po raz nie wiadomo, który) rozsiadł się w fotelu za biurkiem. Jak ja nie cierpię tych paprotek, pomyślał, rozglądając się po klasie, która aż kipiała od tych roślin. Pomieszczenie było duże, przestronne, dobrze oświetlona a ściany pomalowano na bliżej nieokreślony odcień zieleni.

Niedługo później zadzwonił dzwonek. Szolc poprawił krawat i pierścień słoneczny, po czym podszedł do drzwi i otworzył je.

-Klasa druga c, zapraszam- powiedział do zebranych uczniów.

Przez klasę przelała się fala nastoletniej szarańczy, która zawzięcie walczyła o najlepsze miejsca.

-Dzień dobry wszystkim- powiedział, gdy wszyscy już siedzieli- nazywam się Piotr Szolc i jestem nowym nauczycielem historii. Tak więc... Może macie do mnie jakieś pytania, a jak nie to omówimy PSO i BHP w klasie- powiedział siadając.

-Ja mam pytanie!- powiedział blondyn w bordowej bluzie, z łobuzerskim uśmiechem- co pan sądzi o aborcji?

Klasa wybuchła śmiechem, a Piotr nie wiedział co powiedzieć. Dlaczego akurat aborcja, czyżbyś chciał mnie wyprowadzić z równowagi? Nie ze mną takie cyrki, jestem zahartowany, pomyślał.

-Nie mnie to oceniać- powiedział po chwili namysłu- nie jestem kobietą, nie mogę rodzić dzieci, to dlaczego miałbym się o tym wypowiadać- otworzył dziennik i szybko przejrzał listę nazwisk.

-Na pewno? Nie chce się pan wypowiedzieć?- spytał się chłopak.

-To może ty się wypowiesz... Jak masz na imię?

No brawo Szolc, właśnie trafiłeś na męska wersje Jagódki, pomyślał.

-Marcin- powiedział.

-Więc Marcinie. Co powiesz mi o aborcji?- spytał się krzyżując ręce.

-Więc jak dla mnie to niech jest. Jak by mi ktoś córkę zgwałcić, to bym nie chciał aby takiego dziecka urodziła- powiedział, małpując pozę Szolca.

-To ja mam dla ciebie robotę związaną z aborcją- powiedział.

-Że co?!- zdziwił się.

-Napiszesz wypracowanie na temat aborcji. Jak to się zaczęło, od kiedy ją praktykują.

-Ale dlaczego? Ja tylko zadałem pytanie- tłumaczył się głupkowato.

-Nie dyskutuj, bo dojdzie jeszcze wypracowanie o planowaniu rodziny w średniowieczu.

-No proszę pana!- oburzył się.

-Nie zapomnij jeszcze o stosunku kościoła do burdeli i tego jak chciano zapobiegać ciążom.

-Ale!

-Ofiary z dzieci w czasach starożytnych.

-Przecież tak nie można!

-A było się głupio pytać?

-No nie...

-Znaj mą dobroć, daruje ci te wypracowania.

-Naprawdę!- powiedział uradowany.

-Tylko niech ci woda sodowa nie wbije do głowy bo będziesz pisać te wypracowania.

Zajazd Jamnicza NorkaWhere stories live. Discover now