2. Serce rudego punka cz.4

14 3 2
                                    

-Wiesz coś o tym trupie?- spytał się Piotr, schodząc po schodach wprost w czeluście Domu Pogrzebowego Braci Wesołych.

-Nic, zupełnie nic. Powiedzieli tylko, że nie mogą powiedzieć tego przez telefon- odpowiedział Kamil, wkraczając w korytarz wyłożony białymi kafelkami i oświetlony ostrymi jarzeniówkami.

-To mamy niespodziankę- powiedział spokojnie nauczyciel, łapiąc za klamkę od drzwi z wielkim granatowym napisem, kostnica.

-Weseli nie wiedzą, że jesteś w mieście, może lepiej jak ja wejdę pierwszy. Bywają dość porywczy jeśli chodzi o nieznajomych.

-Proszę cie, to tylko nekromanci, nie stanowią dla mnie najmniejszego zagrożenia- wyminął go.

Nauczyciel otworzył drzwi i na powitanie został trafiony skalpelem w udo.

-Słodki Jezu!- krzyknął przewracając się na ziemie.

-Mówiłem- powiedział Kamil wymijając go- cześć chłopaki, co tam dla mnie macie- powiedział witając się z nimi.

-E... Nie podniesiesz go- spytał Dawid starszy bliźniak.

-Tak trochę, tutaj przychodzą ludzie i by się przydało- powiedział Daniel, młodszy.

-Jestem stary i mam korzonki. Wy żeście go załatwili, to wasz problem- powiedział.

-Słyszałem to!- krzyknął Piotr- może i jestem sparaliżowany ale, wszystko doskonale słyszę!

-Ale on musi być stary- powiedział jeden z bliźniaków.

-Jak nic ma z pięćset lat- powiedział drugi.

Kamil wybuchł śmiechem.

-Jak mnie zaraz nie podniesiecie to was rozszarpie!- krzyknął, a bliźniacy jak na zawołanie położyli go na jednym ze stołów do sekcji.

-Kim tak w ogóle jest ten wampir?- spytał Daniel.

-No, bo zapraszaliśmy tylko ciebie Kamil. Przestraszyłem się i musiałem zastosować środki bezpieczeństwa- powiedział drugi.

-Spokojnie, to mój przodek- powiedział mężczyzna patrząc na sparaliżowanego nauczyciela-zapoczątkował moją linie rodową- dopowiedział widząc jak bliźniacy nie wiedza kompletnie o co chodzi.

Cóż... Stosunki rodu Szolców są niesamowicie zawiłe i skomplikowane, nie wspominając o kwestii wampirów. Do tego bliźniacy Weseli, nie byli zbytnio kumaci. Mimo pokończonej medycyny i zdolności nekromancji, nie grzeszyli intelektem.

-A... To ty jesteś ten cały Johan von coś tam- powiedział brunet.

-A... To wybacz, że potraktowałem cię antykoagulantem- dopowiedział drugi.

-Długo jeszcze będę tak sparaliżowany?-spytał Piotr.

-Zależy, na przykład młode wampiry potraktowane tą samą dawką, umierają- powiedział starszy.

-Nie wiemy, ostatnio kiedy badaliśmy to na Emilu, leżał sparaliżowany przez pół dnia.

-To co z tymi zwłokami- Kamil przerwał.

-No to to jest prawdziwa enigma-powiedział starszy, poprawiając okulary.

-Ktoś na skórze wyrył mu pełno symboli- dopowiedział drugi, podwijając płachtę materiału znad nieboszczyka, odsłaniając nastolatka z rudym irokezem.

-Jakie symbole?- spytał Szolc patrząc w sufit.

-Jakieś runy- odpowiedział Dawid.

-Nic ciekawego, przetłumaczyliśmy je i wyszło, coś o przekazywani mocy- powiedział Daniel.

Zajazd Jamnicza NorkaWhere stories live. Discover now