Rozdział 21

1.6K 73 5
                                    

Harry Pov's

Po rozmowie z Sireną postanowiłem pójść odwiedzić mojego przyjaciela Hagrida. Zapukałem do chatki, ale nikt mi nie otworzył. Uderzyłem w drzwi jeszcze raz, lecz dalej bez skutku.

- Hagrid? Jesteś tam?- powiedziałem zdziwiony, ponieważ o tej porze Hagrida zawsze był w domu.

Podeszłam do okna i spojrzałem przez nie. W chacie nikogo nie było. Poszłem więc w kierunku zamku, gdy nagle usłyszałem jak ktoś krzyczy. Pobiegłem w stronę krzyków. Wbiegł do zakazanego lasu. I zobaczyłem armię śmierciożerców na której czele stała SIRENA...

Sirena Pov's

Zaczyna się walka. Mój ojciec ruszył na Hogwart. Rozkazał mi stanąć na czele jego armii. Jak rozkazał tak zrobiłam. Nie chciałam mu się sprzeciwiać. Za bardzo pragnęłam ojca. Stałam za śmierciożercami a u mojego boku była Bella. Ojciec rozmawiał z Piusem Thicknessem. Tymczasowym ministrem magii i szefem departamentu tajemnic a ja stałam obok niego. Nagle w oddali zauważyłam Pottera. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową by nie podchodził.

- Szykujcię się on uderzy o północy. Nie dajcie się zabić. Ruszaj- powiedziałam mu dzięki legimencji.

Gdy to usłyszał natychmiast pobiegł w stronę zamku. Bałam się o Cedrika. Bałam się tej wojny. Tyle ludzi zginie.

- Córko, podejdź- rzekł mój ojciec. A ja pospiesznie do niego podeszłam. Ukłoniłam mu się i czekałam aż coś powie. - Chcę żebyś poszła do zamku i zakończyła żywot tego starca Dumbledora- gdy wypowiedział te słowa stałam jak wryta. Mam zabić Albusa.

- Tak jest ojcze- mówiąc to głos mi się załamał.

- Idź się przygotować.

Poszłam więc do namiotu i zaczęłam płakać. Nie chce takiego ojca. Nagle usłyszałam jak ktoś się zbliża do namiotu. Skowałam się więc za dużą skrzynią i wyciągnęłam różdżkę na wszelki wypadek. Do namiotu weszły dwie osoby.

- Panie, jaki masz plan?- zapytała kobieta. Była to Bellatrixs.

- Pójdziesz z nią do zamku i przypilnujesz by zabiła tego głupca a później ją zabijesz. Nie będzie nam już więcej potrzebna- powiedział mój ojciec na jednym tchu, bez zająknięcia.

Serce dosłownie pękło mi na milion kawałeczków. Łzy napływają mi oczu. Jestem zdruzgotana mój własny ojciec  chce mnie zabić.

- Ale Panie zabijesz własną córkę.

- Nie szkodzi, gdy zwycięże nie będzie mi potrzebna córka.

Delikatnie wyszłam z namiotu i zaczęłam co sił w nogach biec. Nie jest mu potrzebna córka. Ale drań. Nienawidzę go. Biegnąc po drodze napotkałam białego hipogryfa. Postanowiłam go posiąść. Ukłoniłam mu się a on po chwili oddał ukłon. Podeszłam bliżej i go pogłaskać po łbie. Wsiadłam na niego a on ruszył i zaraz po tym wybił się w powietrze. Gdy lecieliśmy cały czas płakałam.
***
Wbiegłam szybko do zamku a wszyscy się zabrani patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Czegoś tu nie rozumiem dlaczego oni nie uciekają? Ruszyłam stronę dormitorium Gryffindoru. Wbiegłam do pokoju wspólnego a tam siedziała Hermana z Ronem.

- Wiedzieliście Harrego?- zapytałam zdenerwowana.

- Miał przecież z tobą rozmawiać- powiedział Ron a ja jeszcze bardziej się przestraszyłam.

Wbiegłam i szybko podbiegłam do stojącego niedaleko Dumbledora.

- Profesorze proszę uciekać będzie zamach na zamek. Voldemorta jest w zakazany lesie i czeka na atak- mówiąc to zaczęłam jescze głośniej płakać.

- O czym ty mówisz?-zapytał zdziwiony.

- Proszę mi uwierzyć!! Nie ma czasu! Niech Pan ratuje Hogwart!- krzyknęłam, a dopiero wtedy Albusa uwierzył.

- Kiedy uderzy?

- O północy- powiedziałam a on szybko pobiegł w kierunku swojego gabinetu.

Ruszyłam przed siebie i zaczęłam szukać Cedrika. Podbiegłam w stronę pokoju Huflepuff. Gdy dam doszłam zauważyłam Ceda podeszłam do niego i mocno wtuliłam.

- Gdzie ty byłaś? Matwiłem się? Co się stało?- pytał zmartwiony.

- Uciekaj- powiedziałam szybko. - Muszisz uciekać. Mój ojciec planuje zamach na Hogwart. Uciekaj proszę.

- Dobrze, ale obiecuj, że przeżyjesz?

- Obiecuje! Kocham cię - powiedziałam i mocno go pocałowałam.

Zeszłam do lochów i wzięłam głęboki wdech. Muszę go powstrzymać. Związała włosy w wysokiego kucyka i przebrałam się. Wyciągnęłam różdżkę z szafki i wyszłam z pokoju. Postanowiłam się z nim zmierzyć z małą pomocą. Poszłam do prof. Lupina i powiedziałam mu o co mi chodzi.

- Profesorze potrzebuje pomocy! Voldemort nadchodzi- krzyknęłam

- Wiesz co robić?

- Tak.
***
O godzinie 20:00 wyszłam z zamku i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę mojego ojca. Zapłaci za to. Nawet jeśli musiałabym zginąć...
》》》》》》》》》》》》》》》》》》
Hej kochani 💘
Moim zdaniem trochę taki no 😂😂

Postanowiłam, że rozdziały będą pojawiać się codziennie wieczorem. 
Gwiazdkójcię i komentujcie🌟🌟
                                     
                                              ♡Quenn♡


Córka Voldemorta [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz