Rozdział 18

2K 84 5
                                    

Po spotkaniu na dworze Malfoy'ów byłam strasznie rozdarta. Śmierciożercy chcą zaatakować szkołę. Niewiem czy to dobry pomysł, ale podobno ten kretyn Lucjusz dostał znak od Mojego ojca. Po woli miła dzień drugi a ja nadal nie wykonałam zdania. Jak to zrobić ?

***

Razem z Blaisem poszliśmy na kolację. Blaise po tym co zrobił mi Draco, znienawidził go. Był dla mnie wsparciem. Usiedlismy obok Flory i Hesti Carrow. Są bardzo miłe i tak jak ja nienawidzimy Malfoy'a.

- Jak zamierzasz to zrobić ?- zapytał zaciekawiony Zabini.

- Nie tu tutaj!! Chodź ze mną- krzyknęłam.

Złapałam go za rękę i poszliśmy w kierunku mojego pokoju. Zeszliśmy na dół, a tam czekała już Bellatriks i Bash.

- Co on tu robi?!- powiedział zdezorientowany Sebastian.

- On pomaga- powiedziałam i spojrzałam na Basha.

Powiedziłam im plan jaki wymyśliłam a każdy poszedł w swoją stronę. Zabini i Kane mieli złapać Katie a ja i Bella; Malfoy'a. Przeteleportowałyśy się do dormitorium Slitherinu i weszliśmy do pokoju Dracona. Na szczęście mieszkał sam. Bella rzuciła zaklęcie mocnego snu i wróciłyśmy z naszą zdobyczą do lochów. Gdy tam dotarlismy Blaise i Bash byli już na miejscu. Schodząc ze schodów poczułam okropny ból.Upadłam na ziemie a obok mnie pojawił się natychmiast Bash. Złapał mnie za rękę. Wiedziałam, że to mój ojciec.

-Aaa Tato aaaa!!!!!- krzyczałam bół był nie do zniesienia.

- Zabierz ci ich na cmentarz rodziny-powiedział a wszyscy go usłyszeli bo odali mu pokłon.

- Dobrze aaaa!! Przestań- wrzasnęłam z całej siły a ból ustał. Wstałam z pomocą Blaisa i wszyscy przeteleportowalismy się na cmentarz. To co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Obok pomnika mojego pradziadka było pełno śmierciożerców. Na środku stał kocioł a w nim aż buzowało. To była ceremonia. Wykonalismy wszystko czego żądał mój ojciec a Bella założyła mi na twarz zasłonę żeby nikt mnie nie rozpoznał. Wyszłam na środek a na pomniku był Harry Potter. Co on tu robi? Spojrzałam na niego i włożyłam wszystko do kotła. Ślizdogon wszystkim się zajął. Stałam obok Pottera. Rozglądałam się na boki i nagle zauważyłam Cedrika. Podeszłam do nie leżał nie ruchomo ale żył. Lubiłam go. Był sympatycznym facetem ale co on tu robi. Dotknęłam go w policzek a on na mnie spojrzał. Pokiwałam mu głową żeby się nie ruszał. Odwróciłam się a z kotła zaczął ktoś wychodzić. Podeszłam bliżej. A postać odwróciła się do mnie. To był mój ojciec. Uklękłam przed nim a on mnie ominą i podszedł do Harrego. Zabolało mnie to ale wstałam z ziemi i stałam obok Pettera. Ojciec zaczął walczyć z Potterem. Nagle zauważyłam, że Cedrik się podnosi. Ojciec też to zauważył. I miał rzucić zaklęcie.

- Nieee!!!- krzyknęłam i nie pozwoliłam mu zabić Cedrika.

- Odsuń się- powiedział w złości. A ja pokiwałam głową.

Zamknęłam oczy i wypowiedziałam zaklęcie, ojca wyrzuciło w powietrze a ja wypuściłam Harrego i złapaliśmy razem puchar. Zanim jednak go dotkneliśmy usłyszałam strzał prosto we mnie. Zamarłam.

Córka Voldemorta [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz