V. Don't let your stars to fall

5.6K 368 2.3K
                                    

21 września 2011 r.

[Harry]

Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Zazwyczaj wiele takich historii zaczyna się niewinnie. Wstajemy rano, a słońce tak pięknie oświetla swym blaskiem łąki i przedziera się przez szczeliny między drzewami. Któż wie, co zdarzy się tego pięknego dnia? Któż tak naprawdę wie, kiedy zawali się ten świat? Czesław Miłosz napisał kiedyś, że nawet dzień końca świata nie będzie różnił się niczym od innych dni.
Życie jest jak świergot ptaków przerwany nagłym wybuchem bomby. Jak sielanka wśród spacerujących ludzi i jej nagły koniec, gdy ktoś wystrzeli z pistoletu. Ich uśmiechy blakną, ich twarze tracą kolory. Wystarczy jedna chwila, jeden moment, jedno słowo, jedno wspomnienie, jeden gest, żeby kompletnie zmienić bieg wydarzeń... Ale któż by się tego spodziewał?

Następnego dnia był piątek, a co za tym szło - domówka u Taylor. Gdy dziewczyna zapytała Harry'ego w szkole, czy przyjdzie, ten zgodnie z prawdą odpowiedział, że nie wie, bo nawet o tym nie myślał, gdyż kompletnie o tym zapomniał. Dzień ten był na szczęście dość krótki, więc jak tylko lekcje się skończyły, Harry wrócił do domu i rzucając niedbale plecak w kąt, natychmiast wyjął telefon, żeby napisać do swoich przyjaciół na ich wspólnej grupie.

Harry: Już jestem.

Niall: Okay. I jak tam, pogodziliście się z Louisem?

Harry: ...

Sadie: Daj spokój, nie możesz być na niego aż tak zły.

Harry: Nie jestem na niego zły... To po prostu... nie wiem. Nie rozumiem go.

Sadie: Musicie spróbować ze sobą porozmawiać. To zawsze metoda na wszystko.

Harry: Kiedy on nie chce ze mną rozmawiać. Nie chce mojej pomocy, ciągle mnie odrzuca. Nie rozumiem, dlaczego odpowiada mu bycie skończonym kretynem, skoro tak naprawdę wcale nim nie jest.

Niall: Może jest?

Harry: Nie wiem... Nie. Zdecydowanie nie. On po prostu nie dopuszcza do siebie ludzi.

Sadie: I kto to mówi.

Harry: Ciii. Tak czy inaczej, teraz nie mam czasu o tym myśleć. Muszę odpowiedzieć Taylor, czy przyjdę na tą jej imprezę.

Niall: Idź!

Sadie: Idź!

Harry: Ehh, sam nie wiem. Ja tam nie pasuję, wszyscy wyśmieją moją obecność.

Sadie: Niby dlaczego?

Harry: Wiecie, jaki jestem. Gdy się poznaliśmy, bałem się odezwać słowem.

Niall: Tam nikt nie będzie zwracał na to uwagi. Najebani ludzie z reguły częściej mają w głowie niebieskie alpaki, niż gnębienie małomównych gości.

Sadie: Czym, do cholery, są niebieskie alpaki, idioto?

Niall: ...

Harry: Czy wy się kiedykolwiek przestajecie kłócić?! Hej, ja tu naprawdę potrzebuję pomocy!

Sadie: Myślę, że powinieneś iść. Sam mówiłeś, że chciałbyś zacząć wszystko od nowa. To idealna okazja, żeby poznać ludzi.

Niall: I ładne dziewczyny...

Harry: ...

Niall: Ładnych chłopaków...

Harry: ..........

Show Me Love | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz