Trudno powiedzieć, że po prostu weszli do najbliższego hotelu.
Oni do niego wbiegli, trzymając się siebie kurczowo i głośno śmiejąc. Była godzina może trzecia nad ranem, gdy oboje stwierdzili, że są już zmęczeni. Wtedy Louis zaproponował, że zapłaci za nocleg, co z początku nie spodobało się Harry'emu, ale po licznych prośbach chłopaka w końcu na to przystał.
Tym właśnie sposobem, dogadując się ze sobą świetnie i żartując prawie przez cały czas, wtargnęli do najbliższego hotelu, trochę na uboczu Birmingham.
- Louis, cicho, tutaj ludzie śpią! - szepnął Harry, gdy nie mogli znów przestać się z czegoś śmiać.
W efekcie jednak znowu oboje wybuchli śmiechem, nie wiedząc do końca, co ich dopadło.
- Przysięgam, że ta sprzątaczka wyglądała jak moja ciocia. Co jeśli to ona?!
- Louis.
- Mam traumę, nie śmiej się ze mnie!
- Louis, to była tylko staruszka - parsknął Harry.
- To nie ciebie prawie uprała w pralce, gdy byłeś mały. Do dziś się ich boję! - szepnął.
- Pralek? - Harry uniósł jedną brew z politowaniem.
- No co? - zaśmiał się Louis - Każdy ma jakieś słabości.
- Mówiłem, nie pij tyle tego szampana.
- Daj spokój, przynajmniej się dobrze bawiliśmy - to mówiąc poczochrał go po lokach - No nie mów, że nie podobała ci się nasza pierwsza randka, słońce.
Harry zarumienił się mocno i spuścił speszony wzrok, ponieważ tak, Louis znowu użył słowa randka. Chłopak był pewien, że już chyba nic nie pomoże mu, żeby się w nim nie zakochać.
Po chwili podeszli do recepcji, gdzie jakaś pani około trzydziestki miała nocną zmianę i na wpół przytomna siedziała z głową opartą na nadgarstku.
- Dzień dobry - powiedział wesoło Louis, na co Harry szturchnął go w ramię. Kobieta podskoczyła prawie jak oparzona i widząc ich ziewnęła przeciągle.
- W czym mogę pomóc? - spytała najbardziej profesjonalnym głosem, na jaki było ją stać.
- Szukamy noclegu. Jest może jakiś wolny pokój?
- Jest, ale niestety z tylko jednym łóżkiem - powiedziała po chwili - Możliwe, że jest jeszcze wolny numer dziewiętnasty, czteroosobowy, ale musiałabym sprawdzić, tylko że ostatnio-
- Proszę się nie fatygować - przerwał jej Louis z uśmiechem - Weźmiemy ten dwuosobowy - to mówiąc, ścisnął delikatnie rękę Harry'ego, na co chłopaka przeszył dreszcz.
Kobieta popatrzyła na nich z niedowierzaniem i lekkim obrzydzeniem wypisanym na twarzy, jednak nie skomentowała tego. Po szybkim rozliczeniu się, podała Louisowi klucz i prawdopodobnie chcąc się ich jak najszybciej pozbyć, dodała tylko:
- Pokój numer dwadzieścia osiem, drugie piętro.
- Dziękujemy bardzo - mrugnął Louis, wciąż nie puszczając ręki Harry'ego, a gdy już mieli iść, niebieskooki w ostatniej chwili odwrócił się jeszcze raz do recepcjonistki z ogromnym uśmiechem na twarzy - Ah, jeszcze jedno. Można pożyczyć z kuchni dwa kieliszki do szampana?
***
[Włączcie sobie "Chester See - God Damn You're Beautiful"]
Louis włożył ostrożnie kluczyk do dziurki i otworzył drzwi, wpuszczając Harry'ego pierwszego do środka.
CZYTASZ
Show Me Love | Larry Stylinson
FanfictionŻycie 17-letniego Louisa z pozoru jest idealne - popularny w szkole, ma wiele znajomych, piękną dziewczynę i dostaje wszystko to, czego chce. Louis jednak skrywa przerażającą tajemnicę - albowiem w jego domu ani sercu nigdy nie było miejsca na miło...