[Blaise]
Urodziny były tak samo dobre, jak zwykle - ludzie uwielbiali Blaise'a za tą domówkę i cieszył się, że ją zrobił, nawet mimo tego, że wiedział, ile sprzątania będzie miał na drugi dzień. Rodzice zostawili mu wolną chatę, więc czemu tego nie wykorzystać, zwłaszcza, że sporo ludzi już od dawna czekało, aż zrobi imprezę?
Choć impreza praktycznie całkiem wymknęła się spod kontroli ze względu na ilość ludzi, których na nią przyszło, Blaise miał to totalnie gdzieś. Siedział sobie właśnie na jednym z leżaków przy basenie, obserwując wszystko, pijąc drinki i co chwilę z kimś rozmawiając.
Zayn siedział tuż koło niego, jarając jointa, jak zawsze. Oboje próbowali jak najbardziej się wyluzować, jednak nie dało się ze względu na to, ile działo się na imprezie. Zapach marihuany unosił się w powietrzu, ludzie śmiali się i krzyczeli, a niektórzy najebani wskakiwali do basenu i popijali whisky. Kilkanaście par lizało się po kątach, a niektórzy z nich już znikali w pokojach na górze, pomimo tego, że impreza trwała dopiero od ponad godziny.
Od samego początku do Blaise'a podchodzili ludzie, żeby mu złożyć życzenia. Nie przeszkadzało mu to, jednak po kilkunastej osobie był już tym znudzony i złapał się na myśli, że tak naprawdę nie obchodzi go nikt z tych ludzi. W pewnym momencie nieświadomie szukał w tłumie tych szarych, nic nie znaczących ludzi tej jednej jedynej osoby, która z jakiegoś powodu go zaintrygowała, sprawiając, że nie potrafił myśleć o nikim innym. Kurwa, potrzebował pieprzonej heroiny.
– Zayn? – zwrócił się do przyjaciela, który właśnie skończył jarać i sięgnął po drinka, którego chwilę wcześniej postawił na parapecie. Mulat natychmiast odwrócił się w stronę chłopaka, posyłając mu pytające spojrzenie. – Masz może jeszcze jakiś towar?
– Chodzi ci o-
– Tak – przerwał mu szybko, a Zayn wydawał się być zdziwiony.
– Przecież mówiłeś jakiś tydzień temu, że załatwiłeś dużo hery na imprezę. – zauważył, a Blaise spojrzał wymownie w sufit.
– No właśnie – przewrócił oczami – Tydzień temu.
– Blaise, do cholery – wkurzył się Zayn – Wyćpałeś wszystko w tydzień?!
– Tak jakby – zmieszał się. Było mu trochę głupio, mimo wszystko. W końcu to nie było normalne. Czy było?
– Nie musisz się martwić, Malik – parsknął – I sory, że się nie podzieliłem.
– Nie o to chodzi, idioto. Po prostu przesadzasz i dobrze o tym wiesz – Blaise odetchnął wymownie i wbił wzrok w kilka osób tańczących w drugim pokoju, których było widać przez prześwit. Kilka pięknych dziewczyn wykonywało dość niestosowne ruchy podczas tańca i Blaise sam zdziwił samego siebie, że go to nawet nie rusza. – To nie wróci jej życia, ile można ci to powtarzać? – dodał Zayn, dobrze wiedząc, że schodzi na niebezpieczne tematy.
Blaise natychmiast odwrócił się w jego stronę, posyłając mu wkurwione spojrzenie. Był w jego oczach ból, który Zayn dokładnie widział. Ale Blaise i tak zawsze reagował tak samo.
– Mógłbyś zrobić mi przysługę, Zayn, i zejść mi z oczu?
Zayn przewrócił oczami i podniósł się z fotela, odetchnąwszy ciężko. Nie miał zamiaru kłócić się z chłopakiem, przynajmniej nie w jego urodziny. Już wystarczy, że Chris go zostawił i nawet nie raczył zjawić się na jego imprezie, albo chociażby powiadomić, że go nie będzie. I przy okazji gdzie do jasnej cholery się podziewa.
Blaise jednak nie wytrzymał długo siedzenia samemu. Z westchnieniem wstał ze swojego fotela, odkładając wcześniej piersiówkę z wódką na szklany, okrągły stolik. Cholera, naprawdę miał ochotę się naćpać. Spojrzał na wszystkich tych bawiących się ludzi i wkurwił się, że pomimo tego, że to jego urodziny, on w ogóle nie czuje się w nastroju do zabawy. Nieświadomie przejechał wzrokiem po wszystkich dziewczynach, obczajając je dyskretnie. Były równie piękne i równie puste co zawsze. Gdy tylko nie zauważył pośród nich burzy płomiennie rudych włosów, odwrócił się ze zrezygnowaniem i wyszedł z pomieszczenia, mając w zamiarze skierowanie się do kuchni.
CZYTASZ
Show Me Love | Larry Stylinson
FanfictionŻycie 17-letniego Louisa z pozoru jest idealne - popularny w szkole, ma wiele znajomych, piękną dziewczynę i dostaje wszystko to, czego chce. Louis jednak skrywa przerażającą tajemnicę - albowiem w jego domu ani sercu nigdy nie było miejsca na miło...