[Louis]
Louis sam nie wiedział, dokąd prowadzi tego nieziemskiego chłopaka o kręconych włosach. Widział w jego oczach, że coś się zmieniło - jakby zielonooki nagle zaczął na nim polegać i bezgranicznie mu ufać. Louis wiedział, że z tego powodu wcale nie było dobrze, ponieważ wiedział, że jemu nie można było ufać. On sam sobie nie ufał.
Ale wtedy nie wiedział jeszcze, że już nie było odwrotu. Że wybiegając wtedy za nim i ratując mu życie, które tak bezmyślnie próbował sobie odebrać, złączył ich losy nierozerwalnym węzłem, z którego być może nigdy już nie uda mu się uwolnić. Nie wiedział jeszcze tego, co Harry tak niespodziewanie uświadomił sobie tej nocy. O uczuciu, które zrodziło się w sercu młodszego chłopaka być może już dawno, jeszcze zanim zdążył zauważyć, że istniało. O uczuciu, które jak płomień rozpaliło się w sercu Harry'ego i zajaśniało jeszcze bardziej z chwilą, w której starszy chłopak uratował go przed odejściem.
Nie wiedział jeszcze, że jeden, malutki i mało znaczący płomień może rozpętać pożar. Albowiem wszystkie płomienie, nawet te miłości, są równie piękne, co śmiertelnie niebezpieczne.
Gdy po około piętnastu minutach doszli w końcu w jedyne miejsce, w którym oboje chcieli wtedy być, Louis wyciągnął zapalniczkę z kieszeni spodni, ułożył kilka patyków niedaleko powierzchni jeziora, po czym rozpalił ognisko, pragnąc ogrzać siebie, a przede wszystkim Harry'ego, który nie przestawał trząść się z zimna. Jak na złość, noc była dość chłodna i wszystko wskazywało na to, że jesień rozpoczęła się na dobre. Louis mógł pomóc Harry'emu dojść do domu, jednak bał się, że chłopak znów zrobi coś głupiego. Pomijając wszystko to, jaki był i że zazwyczaj nie obchodziły go losy innych ludzi, Louis martwił się o tego drobnego, loczkowatego dzieciaka, który siedział teraz najspokojniej w świecie na ławce naprzeciwko ogniska i pustym wzrokiem wpatrywał się w płomienie. Starszy chłopak za wszelką cenę chciał wiedzieć, o czym ten młodszy myślał, chciał znać jego najmroczniejsze tajemnice i sekrety, wszystko to, co kryło się w jego umyśle i co doprowadziło go do tego, co prawie zrobił. Wiedział jednak, że wiedza ta mogłaby go przerazić, a Harry prawdopodobnie nie chce o tym wszystkim rozmawiać. Mimo to postanowił zapytać.
- Powiesz mi? - podniósł na niego wzrok, kończąc dokładać gałęzie do ognia.
Harry milczał. Splótł nerwowo ręce na kolanach i oddychał ciężko.
- Harry?
Feels like we're on the edge right now
I wish that I could say I'm proud
I'm sorry that I let you down
Let you down
All these voices in my head get loud
I wish that I could shut them out
I'm sorry that I let you down
L-l-let you down...[To tak, jakbyśmy byli na krawędzi
Chciałabym móc powiedzieć, że jestem dumny
Przepraszam, że cię zawiodłem
Zawiodłem cię
Wszystkie te głosy w mojej głowie są coraz głośniejsze
Chciałbym móc je uciszyć
Przepraszam, że cię zawiodłem
Z-z-zawiodłem cię]Zielonooki podniósł wzrok, odnajdując spojrzenie Louisa, a wtedy ten zrozumiał, że nie ma odwrotu. Że nie może tym razem odejść mówiąc, żeby zapomniał, że kiedykolwiek się poznali. Że nie może tym razem zostawić chłopaka samego pośród gwiazd, w których się zagubił, myląc je z tymi z czeluści swego serca i tymi odbitymi nocą na powierzchni jeziora.
Wstał, pozostawiając ognisko same sobie, po czym usiadł obok Harry'ego, w którego szmaragdowych oczach wezbrały się ponownie łzy, po czym, niewiele myśląc, po prostu go przytulił. Zaskoczony chłopak z początku zadrżał na to uczucie, jednak po chwili odwzajemnił uścisk i trwali tak przez chwilę, zanim jedna z gwiazd nie postanowiła spaść nad nimi, pogrążając ich w zamyśleniach.
CZYTASZ
Show Me Love | Larry Stylinson
FanfictionŻycie 17-letniego Louisa z pozoru jest idealne - popularny w szkole, ma wiele znajomych, piękną dziewczynę i dostaje wszystko to, czego chce. Louis jednak skrywa przerażającą tajemnicę - albowiem w jego domu ani sercu nigdy nie było miejsca na miło...