[Harry]
I might never be your knight in shining armour
Harry musiał przestać myśleć. Sprawy szkolne, mama, Louis, teraz groźby Jonathana i tajemnicza karteczka - wszystko to sprawiało, że miał zawroty głowy. Jedynym sposobem, które zawsze odprężało go w takich momentach w życiu, a także sprawiało, że łatwiej mu było ułożyć myśli, było granie.
Tak więc Harry, czekając na Louisa, który, jak twierdził, będzie o szesnastej, usiadł przy pianinie Gemmy i wyjął z szuflady słowa piosenki, które Tomlinson dla niego napisał w ramach przeprosin. Do jego przyjścia miał jeszcze pół godziny, a od kiedy przyszedł ze szkoły cały czas się krzątał, nie mając co ze sobą zrobić. Dopiero wtedy przypomniał sobie o tej piosence. Skoro Louis i wszystko, co z nim związane, był jedynym, co sprawiało, że jeszcze przez to wszystko nie zwariował, to czemu by nie zająć się właśnie ich piosenką?
– Może nigdy nie będę twoim rycerzem w lśniącej zbroi? – wyszeptał do siebie Harry, próbując nanieść lekkie poprawki w nutach, aby wszystko idealnie łączyło się ze słowami. Ze skupieniem w oczach spróbował zagrać na pianinie pierwszy wers, jednak coś mu nie pasowało, więc znów wrócił do nanoszenia poprawek.
W końcu udało mu się zagrać pierwszą zwrotkę tak, jak chciał, żeby brzmiała. Harry nigdy nie uważał, że potrafi śpiewać, jednak uwielbiał to robić, więc po prostu zaczął, grając.
– "Może nigdy nie będę twoim rycerzem w lśniącej zbroi. Może nigdy nie będę tym, którego przedstawisz swojej matce. Może nigdy nie będę tym, który będzie przynosił ci kwiaty. Ale dzisiaj wieczorem mogę być tym jedynym, tym jedynym..."
Był w trakcie śpiewania, gdy jego nagle z jego okna, które zapomniał zamknąć, ktoś zaczął kolejną zwrotkę.
– "...kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, po drugiej stronie pokoju, mogłem powiedzieć, że jesteś ciekawy, oj tak. Chłopaku, mam nadzieję, że jesteś pewny tego, czego szukasz. Bo nie jestem dobry w składaniu obietnic".
Harry odwrócił się gwałtownie, gdy tylko usłyszał piękny głos Louisa. Nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że chłopak ma duży talent i czuł się zawstydzony tym, że usłyszał, jak on sam śpiewa. Louis wgramolił się przez okno i stanął przed nim z uśmiechem. Prawdopodobnie wszedł przez drzewo, w końcu to Louis Tomlinson, on nie mógł niczego robić normalnie.
– Ładnie śpiewasz – powiedział z uśmiechem.
– Ty też – odwzajemnił uśmiech Harry, rumieniąc się.
Louis podszedł do niego, po czym położył ręce na jego talii. Harry cofnął się delikatnie, tak, że usiadł na pianinie, które na całe szczęście zdążył zamknąć. Po chwili Louis pocałował go, a Harry odwzajemnił pocałunek, kładąc rękę na karku Louisa. Minęło kilka sekund, zanim Louis oderwał się od niego, po czym patrząc na niego z góry z iskierkami w oczach, wyszeptał:
– To jak? Gotowy na przejażdżkę?
–"Do miejsc, których nazw nawet nie umiemy wymówić"? – zaśmiał się Harry.
– Do miejsca, którego nazwę musimy dopiero wymyślić – odpowiedział z tajemniczym uśmiechem.
***
[Blaise]
Blaise Murray nigdy wcześniej nie używał szkolnych szafek.
Uważał je za zbędne, bo do szkoły i tak nie nosił kompletnie nic poza sportowymi butami na zmianę i paroma innymi drobiazgami w plecaku, które z nauką nie miały wiele wspólnego.
CZYTASZ
Show Me Love | Larry Stylinson
FanfictionŻycie 17-letniego Louisa z pozoru jest idealne - popularny w szkole, ma wiele znajomych, piękną dziewczynę i dostaje wszystko to, czego chce. Louis jednak skrywa przerażającą tajemnicę - albowiem w jego domu ani sercu nigdy nie było miejsca na miło...