Nigdy nie przypuszczałem, że po wszystkim co się stało, i po tym, czego dowiedziałem się o Braelyn Bluebell zobaczę ją płacząca.
Jasne, trudno przebrnąć przez życie nie roniąc ani jednej łzy, ale Braelyn wydawała się tak silna i pełna życia, że w sumie zapominało się przy niej czym był płacz.
Dlatego kiedy Mike zadzwonił do mnie w środku nocy, prosząc, żebym zajął się Braelyn, w pierwszym odruchu zapytałem co się stało, ale ten tylko powiedział, że poszła w stronę ramp. Szybko zrozumiałem, że mogło to mieć jakiś związek z mamą Braelyn, więc postanowiłem nie tracić czasu.
Nie zważałem na to,że moja siostra spojrzała na mnie krzywo, gdy wziąłem kluczyki od jej auta i podjechałem na rampy, które nie były najlepszym miejscem do przebywania o tej porze.
Byłem tam w niecałe dziesięć minut, a światła auta od razu wyłoniły z ciemności jasne włosy Braelyn i jej bladą twarz.
Wyłączyłem szybko silnik i wysiadłem z auta od razu do niej podchodząc. Już z odległości kilku kroków mogłem dostrzec, że coś było nie tak. Miałem wrażenie, że cała drży, a po twarzy spływały jej łzy.
-Braelyn, Boże, co się stało?
Patrzyłem na nią i zacząłem się zastanawiać, co mogło ją doprowadzić do takiego stanu i co powinienem powiedzieć. Żadne "wszystko będzie w porządku" nie wchodziło w grę.
-To moja mama- odpowiedziała, z trudem łapiąc kolejny wdech między słowami- Pokłóciłyśmy się... Powiedziała, że...
Nie dokończyła jednak, bo zaczęła płakać w moje ramię, a ja stwierdziłem, że może lepsza dla mnie byłaby niewiedza. Nie rozmawialiśmy o sytuacji w domu Braelyn od momentu, kiedy u mnie spała, chociaż byłem pewien, że nie dlatego, że wszystko było w porządku. Braelyn była taka skupiona na tym, żeby nic nie wypłynęło na wierzch, że przestała się do mnie odzywać po tym jak Tris przypadkowo się dowiedział, że nocowała w moim domu.
- Może wejdziemy do auta?- zaproponowałem i spojrzałem na nią, miała na sobie tylko krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem
Pokręciłem głową i odsunąłem na chwilę od siebie, zdejmując moją skórzaną kurtkę, którą złapałem w przelocie i jej ją podałem.
Widziałem, że od razu chciała zaprotestować, ale w dalszym ciągu trzymałem kurtkę przed sobą.
-Dzięki
Wiedząc, że sam muszę podjąć decyzję, złapałem ją za ręce i zaprowadziłem do auta. Zamknąłem za nią drzwi, a chwilę później zająłem miejsce obok.
Znowu złapałem ją za ręce i obrzuciłem ją uważnym spojrzeniem. Już nie płakała, ale wyglądała, jakby w każdej sekundzie była gotowa do tego wrócić. Jej wzrok był zamglony, a łzy powoli zaczęły zasychać na jej policzkach. Trudno nie byłoby jej współczuć widząc ją w takim stanie, ale byłem pewien, że tak czy inaczej była niesamowicie piękna. Taka już po prostu była.
-Chcesz o tym pogadać? Albo pojechać do mnie?
-Nie, twoi rodzice i tak już muszą mieć mnie dosyć- stwierdziła wycierając oczy
-Daj spokój, moja mama ciągle o ciebie pyta- odparłem i wcale nie było to kłamstwo
- Szkoda, że moja mama taka nie jest... Widocznie nie podoba jej się to, że spędzam z przyjaciółmi Michaela tyle czasu. Wolałaby, żebym siedziała w domu cały czas. Nazwała mnie dziwką. Mama Mike się włączyła i stanęła w mojej obronie. Boże, Brad, ona całkowicie oszalała... Michael próbował je pogodzić, gdy wychodziłam z domu. Jak ja tam w ogóle wrócę? Jest mi tak wstyd
Przed oczami natychmiast stanął mi widok dwóch kłócących się sióstr, pomiędzy nimi Mike, próbujący ją rozdzielić i Braelyn ukradkiem wychodząca z domu. Niemal mnie ścisnęło na myśl, że znajduje się w obcym mieście, całkiem sama i w dodatku wygląda jakby się miała kompletnie rozsypać.
- Nie myśl o tym, Braelyn. Mama Mike'a i Mike znają cię i wiedzą, że to nie twoja wina. Wiem, że to dla ciebie ciężkie, że twoja mama ma ciągle z tobą jakieś problemy, ale myślę, że to dowodzi temu, że to ona powinna coś zrobić ze sobą.
-Trochę trudno w to uwierzyć, kiedy wszyscy oprócz ciebie uważają, że jest inaczej...
-Nawet nie próbuj mi tu teraz wciskać Macy, ok? Przecież znasz swoją wartość, wiesz, że masz do zaoferowania coś więcej niż ładną twarz i długie włosy. Jesteś inteligentna, masz poczucie humoru i potrafisz wyrazić swoje zdanie, choćby nikt się z nim nie zgadzał. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś odebrał twoje poczucie własnej wartości.
-Nie do końca taka jestem...
-Oczywiście, ze jesteś. Braelyn, widziałem cię już gdy byłaś szczęśliwa, zdesperowana, smutna, obrażona, wkurzona i teraz widzę cię płaczącą, ale to wcale nie oznacza, że jesteś słaba.
-Potrafisz tak ładnie mówić, że dziwie się, że jeszcze nie masz laski- odparła, a na jej ustach pojawił się minimalny uśmiech
-Może dlatego, że nie każda ma szansę to usłyszeć- stwierdziłem i ścisnąłem jej dłoń
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon, który w dalszym ciągu znajdował się w kurtce, którą Braelyn miała na sobie. Szybko ją wyjęła z kieszeni, a potem mi ją podała.
-To Michael, chcesz z nim pogadać?- spytałem, ale ona pokręciła głową.
Przesunąłem więc palcem po ekranie i sam odebrałem telefon.
-Powiedz, że ją znalazłeś- usłyszałem od razu po drugiej stronie
Mike brzmiał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż przy poprzednim telefonie.
-Tak, jest tu ze mną...
-Dzięki Bogu, wyszła tak nagle, a ja próbowałem uspokoić nasze matki...- zrobił przerwę i wziął głęboki wdech- Dzięki, Brad. Wiedziałem,że mogę na ciebie liczyć
-Nie masz za co dziękować naprawdę, zajmę się nią
-Okej, dzwoń do mnie, gdyby coś się działo
-Okej- westchnąłem i chwilę później zakończyłem rozmowę- Pojedziemy do mnie- stwierdziłem po chwili myślenia- Odpoczniesz trochę, a rano zastanowimy się z Mike'm co zrobić dalej.
-Ale twoi rodzice..
-Moi rodzice na pewno nie będą mieli nic przeciw przenocowaniu cię i pokazaniu, że robią naprawdę dobre naleśniki na śniadanie. Zaufaj mi
-Okej- kiwnęła głową i wyprostowała się na siedzeniu
Widziałem jednak, że w dalszym ciągu jest nieco spięta i rozstrzęsiona, więc kiedy akurat nie musiałem zmieniać biegów, trzymałem jej dłoń, a ona wcale nie prostestowała.
![](https://img.wattpad.com/cover/143389924-288-k301686.jpg)
CZYTASZ
lyrics & melody
FanfictionShe didn't want him to save her She wanted him to runaway with her