Rozdział 1 Wprowadzenie

23.1K 714 949
                                    

Hejka wszystkim jest to moje pierwsze "dzieło" więc proszę o wyrozumiałość ,

ale mówcie szczerze co wam się nie podoba,albo podoba (w to wątpię), ale no ... więc zapraszam!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 września 2044 roku

Rosjanie wypowiadają wojnę NATO ~ zaczyna się 3 wojna światowa

Państwa członkowskie NATO czują się pewnie. Bo co może im zrobić jedna Rosja ?

2 września 2044 roku

Rosja dołącza do swoich terenów Ukrainę i Białoruś.

3 września 2044 roku

Rosjanie wkraczają na ziemie Polskie, Litewskie, Łotewskie i Estońskie za jednym razem.

*Granica Polski (Pola pod Białymstokiem)

Wojsko Polskie rozstawione na granicy gotowe do stawienia oporu. Na horyzoncie ujrzeli kroczącą armie Rosyjską, ale coś im nie pasowało. Było ich zdecydowanie za dużo i byli ciężko uzbrojeni. Gdy armia wroga podeszła bliżej można było już zobaczyć że to nie zwykli żołnierze, a roboty. Potężna mechaniczna armia szła w stronę linii oporu. Został otwarty ogień w stronę agresora, jednak wróg szedł nie wzruszony w stronę linii obrony. Stalowa armia podeszła bardzo blisko i nie pokazywała znacznych obrażeń. Na ziemi leżała tylko garstka z nich. Otworzony został ogień armii rosyjskiej do okopanych Polaków, jak wiemy Polacy łatwo się nie dają, bronili się zaciekle, jednak, to była istna rzeź. Armia agresora zaczęła wchodzić jak masło w polskie siły obronne, wszędzie leżą martwe ciała polskich obrońców, między nimi można było zobaczyć pojedyncze maszyny, podziurawione od kul ,jeszcze się dymiły. Polacy dzielnie przyjmowali każdy cios wojska wroga, z każdym ciosem cios był słabszy. Polakom zaczęło się udawać odpierać Armie maszyn. Jeden z bunkrów nawet podjął decyzje o wysadzeniu się, co przełamało szalę zwycięstwa na stronę Polaków rozsadzając większy oddział armii wroga.

Padł ostatni strzał...

Padła ostatnia maszyna na ziemie...

Z Lini obrony została jedynie garstka... Brak radości był uzasadniony, gdyż ponieśliśmy duże straty.

A w tej grupie ocaleńców byłem ja...no niestety ,ja.

Nie jaki Albert, młody żołnierz, bo mam zaledwie 22 lata

Szczerze nie chcielibyście zobaczyć martwych kolegów z oddziału z którymi jeszcze miesiąc temu chodziliście razem na imprezy. Teraz widzę ich martwych na ziemi, zastanawiając się dlaczego ja też nie mogłem zginąć? Dlaczego nie mogłem zginąć razem z nimi? Wolałbym to niż teraz patrzeć na to wszystko. Miałem ochotę się zastrzelić na miejscu, ale podszedł do mnie jeden kolega z innego oddziału. Przypomniał mi, że mam do kogo wrócić, I nie mam narzucać mu ciężaru poinformowania mojej rodziny o mojej śmierci. Gdyż jako najbardziej doświadczony objął dowództwo na ocalonymi. Gdy tak klęczałem na tej ziemi z pistoletem w ręku,a nade mną stał Łukasz, bo tak miał na imię miał ten kolega, to naszą rozmowę przerwał komunikat od głównego dowództwa:

-Jednostki z linii obrony z pod Białegostoku mają się wycofać do Warszawy! Jak najszybciej !

Powoli wstałem zostawiając pistolet na ziemi, spojrzałem jeszcze raz na moich kolegów, przypomniało mi się, że jeszcze wczoraj razem się śmialiśmy, opowiadaliśmy sobie kawały. W naszym mieście prawie każdy czas wolny spędzaliśmy razem... A teraz ? zostałem sam... Chociaż tego Łukasza poznałem ...ale dlaczego tylko ja ocalałem z mojej grupy przyjaciół ? Moje żale przerwał Łukasz:

- Słuchaj młody trzeba żyć dalej, jesteś jeszcze młody, sporo życia przed tobą.

- Jeśli nie zginę na froncie - dodałem.

- Jeżeli tak będziesz myślał to masz ... - podniósł mój pistolet z ziemi i podając mi go rzekł-zastrzel się teraz po co czekać ?

Wziąłem ten pistolet, spojrzałem w jego duże niebieskie oczy. Było widać ,że jest pewien tego jaka będzie moja decyzja, patrząc mu prosto w oczy schowałem tylko pistolet do mojej kabury po czym towarzysz dodał klepiąc mnie po ramieniu:

- Dobrze młody .A teraz choć pomóż nam załadować amunicje do samochodów.

Zastanawiacie się pewnie czemu Łukasz do mnie mówił "młody"? Po prostu był starszy ode mnie, miał 42 lata.

No więc wracając.

Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę Stolicy. Usiadłem z jednym z trzech wozów obok Łukasza. Jako ,że jestem młodszy to wynegocjowałem miejsce przy oknie. Dopiero gdy ruszyliśmy zeszło ze mnie większość złych emocji towarzyszących mi od utraty przyjaciół. Co prawda poczułem się pusty w środku, czułem jakbym zostawiał coś ważnego i już nigdy do tego nie mógł wrócić. Łukasz choć był ode mnie 20 lat starszy dobrze się dogadywaliśmy. I muszę przyznać , że jak na swój wiek bardzo dobrze się trzyma, jest przystojnym niebieskookim blondynem, nie było widać na nim znaczącego upływu lat. Gdy siedzieliśmy już wygodnie w naszych samochodach i ruszyliśmy godzina ok.22.00 Starszy kolega mnie spytał :

- Z jakiego miasta jesteś młody?

- Z Bydgoszczy - odpowiedziałem - a ty ? - dodałem po chwili.

- Bydgoszcz podobno ładne miasto ,ale szczerze przyznam ,że nigdy tam nie byłem choć mam 42 lata! Ja jestem z Olsztyna lecz parę lat temu razem z żoną i dwójką dzieci przeprowadziliśmy się do Gdańska.

- A duże ma Pan te dzieci ? - spytałem.

- Po pierwsze Albert proszę nie mów do mnie tylko Pan bo postarzasz mnie, a dzieci no to córka 13 lat ,syn 17.

- To czemu jak masz rodzinę pojechałeś walczyć ?

- Słuchaj młody jestem wojskowym już ponad 20 lat. To mój obowiązek.

- A rodzina to też twój obowiązek- odpowiedziałem.

- Tu masz racje młody, ale zobacz, jestem patriotą kocham mój kraj i ludzi w nim. Czyli cały Kraj też jest moją rodziną.

- Rozumiem Proszę Pana.- zacząłem w sumie myśleć czy też jestem patriotą czy przyjechałem tu tylko dlatego ,że jestem wojskowym bo nie miałem pomysłu na życie, a i dziewczyny nie mam to do stracenia wiele nie miałem.

- No nie! Tylko nie proszę Pana, dobra młody może zdrzemnij się bo zmęczony walką chyba jesteś.

- Dobry pomysł proszę Pana - odpowiedziałem śmiejąc się.

- A idź w cholerę ! - śmiejąc się powiedział starszy kolega.

Oparłem głowę o szybę i szybko zasnąłem. Obudził mnie Łukasz lekko po północy że, jesteśmy już na miejscu. Nasz oddział, może nie oddział bo garstka ocaleńców, poszliśmy na kolacje a po niej od razu spać do naszych Baraków. Jutro rano mieliśmy się dowiedzieć co z nami będzie. Leżąc w tym łóżku długo zastanawiałem się co czuję do Polski? I czy jestem Patriotą jak Pan Łukasz. Nie Pan Łukasz tylko Łukasz poprawiłem się w myślach. Długo przed oczami też miałem obraz tego co stało się pod Białymstokiem. Lecz zmęczony dniem zasnąłem twardym snem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam to znowu ja piszcie czy wam się podobało czy chcecie wiedzieć co będzie dalej z Albertem czy mam zacząć pisać do tzw. "szuflady"

Rozdział 2 już prawie gotowy więc jeżeli znajdzie się osoba której się podobało rozdział się ukaże.

Dziękuję tym którzy dotrwali i przemęczyli się do końca :)

Świat 2044Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz