07. ethan winchester

82 18 2
                                        

Kręciło mu się w głowie i miał wrażanie, że zaraz zwymiotuje. Może to przez piwo (a raczej jego ilość) a może przez zioło, ale jedno było pewne. Ethan Winchester miał wszystkiego dość, a jedyne o czym teraz marzył to wyjść z tego domu i nie wracać. Usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach. Od głośnej muzyki huczało mu w głowie i nie umiał skupić się na niczym dłużej niż minutę. Obok niego kręcili się ludzie, krzyczeli i tańczyli, ale w większości śmiali się ze wszystkiego i wszystkich. Wszyscy na imprezie byli nieźle wstawieni. Właściwie, kiedy Tim wspomniał o szukaniu wrażeń, Ethan miał nadzieję, że nie mówił o imprezie. Jednak się przeliczył. Chłopak naprawdę nie był teraz w nastroju na przebywanie w towarzystwie innych ludzi, a zwłaszcza w towarzystwie takiej ich ilości. Większości z nich i tak nie znał.

Tim i Benny dokładnie pilnowali, żeby chłopak wypił każde piwo, jakie podetknęli mu pod nos. Potem pojawił się Gabe z ziołem i impreza rozkręciła się całkowicie. Ethan z minuty na minutę popadał w coraz większy stan otępienia i robił się coraz bardziej zły. Może to przez alkohol, ale denerwowała go każda pojedyncza osoba, która tylko ważyła się do niego zbliżyć, jednak z całych sił starał się tego po sobie nie pokazywać. Jeśli Benny i Tim myśleli, że w takich warunkach napisze dla nich piosenkę, to poważnie się przeliczyli. Ethan czuł jak z minuty na minutę coraz bardziej chciało mu się spać. Materac obok niego ugiął się pod czyimś ciężarem, ale chłopak nie miał ochoty podnosić głowy, żeby sprawdzić kto to. Miał pewne podejrzenia co do tego.

- Stary, jesteś idiotą. - stwierdził Tim, opierając się o niego całym ciężarem ciała.

- Dzięki, tego jeszcze dzisiaj od ciebie nie słyszałem. - mruknął Ethan, nadal nie unosząc głowy.

Tim westchnął i walnął go w ramię. Dopiero na to Winchester zareagował, otworzył oczy spoglądając na przyjaciela z wyrzutem.

- Naprawdę cię kocham, Ethan, ale coś jest z tobą cholernie nie tak.

Sądząc po jego wzroku, Tim był nieźle wstawiony. Albo to Ethan był nieźle wstawiony. Trudno mu było stwierdzić. Patrzył na niego i dalej nie rozumiał o co mu chodziło. Zmarszczył brwi, na co Canavay jęknął.

- Jesteś naprawdę tępy, Winchester. - popatrzył przed siebie, a potem znów na przyjaciela, jakby nie mógł się zdecydować, co ze sobą zrobić.- Dobra, uważaj. Po drugiej stronie tego pokoju stoi ta nowa i od dobrych dziesięciu minut się na ciebie gapi.

Ethan wzruszył ramionami. Zamknął oczy, zsuwając się jeszcze trochę z kanapy. Ktoś przechodząc koło niego szturchnął go i poszedł dalej, nawet nie mówiąc przepraszam. Ethana nie obchodziły kolejne dziwne wymysły Tima. Chciał wrócić do siebie i położyć się spać we własnym łóżku.

- Dobra dość tego. - Tim wstał ciągnąc za sobą przyjaciela i stawiając go na nogi. Ethan zachwiał się, ale Canavay dalej trzymał go w żelaznym uścisku. - Idź do niej zagadaj.

- Daj mi spokój. - wyrwał rękę z uścisku chłopaka i spojrzał na niego z wyrzutem.- Nie mam zamiaru nigdzie iść, rozumiesz?

Tim popchnął go do przodu, jakby nie usłyszał jego słów. Ethan westchnął, przetarł twarz dłonią i ruszył przed siebie w kierunku grupki ludzi. Faktycznie, jedna z dziewczyn wpatrywała się w niego bezwstydnie z nieukrywanym zainteresowaniem. Przeczesał włosy dłonią i przystanął nagle. Od kiedy to Tim mówił mu co ma robić? To prawda, że zazwyczaj to właśnie on popychał Ethana do działania, kiedy chłopak łapał doła, ale aktualnie go nie miał. Chciał po prostu być sam. Pieprzyć Tima pomyślał i zawrócił. Przeszedł koło przyjaciela nawet na niego nie patrząc i przyspieszył kroku, zmierzając prosto ku drzwiom wyjściowym domu. Praktycznie wybiegł na zewnątrz, zimny wiatr momentalnie uderzył go w twarz, a Ethan tylko westchnął zadowolony. Zszedł po drewnianych schodkach ganku i przeszedł na podjazd. Przystanął przy płocie i oparł się o niego. W środku było gorąco, dlatego spocona koszulka kleiła mu się do ciała. Teraz było mu przeraźliwie zimno, ale nie miał zamiaru wracać do środka. Przynajmniej nie teraz. Nie przejmował się Timem, jutro przy dobrej passie chłopak i tak nie będzie nic pamiętał.

- Już myślałam, że zagadasz.

Odwrócił się na dźwięk głosu za sobą. Dziewczyna uśmiechała się szeroko, mierząc go tym samym śmiałym wzrokiem. Normalnie Ethan byłby szczęśliwy czując na sobie takie spojrzenie, ale teraz wprowadzało go w niezręczność. Dziewczyna niewątpliwie była bardzo ładna. Długie rude włosy opadały jej kaskadami na plecy i szyję, a ciemne oczy wwiercały się w jego czaszkę.

- Zmieniłem zdanie. - odparł i odwrócił się z powrotem do płotu. Utkwił wzrok w jezdni.

Stał tak przez chwilę czując za sobą obecność dziewczyny. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak okropnie musiał się zachować w stosunku do niej. A przecież niczym sobie na to nie zasłużyła. Ethan Winchester czuł, że jest okropnym człowiekiem.

- Przepraszam. - powiedział odwracając się z powrotem. Westchnął cicho i wsadził ręce do kieszeni, idąc z powrotem w jej kierunku.

Chciał się uśmiechnąć, ale nie mógł się na to zdobyć. Westchnął, wyciągając z tylnej kieszeni spodni paczkę papierosów.

- Chcesz... - dziewczyna pokręciła głową, więc Ethan wyciągnął jednego papierosa i wsadził między wargi. 

Zaciągnął się zdrowo i wypuścił szary dym przez wargi. Spojrzał z ukosa na dziewczynę, która stała obok niego. Oboje milczeli, zbyt zajęci własnymi myślami. Rudowłosa przygryzała dolną wargę, mrugając co jakiś czas. Ethan nigdy wcześniej jej nie widział, ale nie pytał o nic. Pomiędzy wargami dalej miał papierosa.

- Ta impreza ssie. - stwierdziła, dalej na niego nie patrząc.

Ethan przyznał jej rację. Znów milczeli, co z jednej strony go fascynowało, a z drugiej denerwowało.

- Twój kolega to dupek.

Ethan przytaknął. Skończył papierosa i niedopałek rzucił na ziemię, przydeptując go podeszwą buta. Wsadził ręce z powrotem do kieszeni. Zaczynał już porządnie marznąć i widział, że dziewczyna też drżała. Miała na sobie tylko koszulkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Ethan odchrząknął, żeby zyskać jeszcze kilka sekund. Zrobił kilka dziwnych ruchów, podskoczył parę razy, żeby pobudzić mięśnie do działania.

- Chyba będę się zbierać.

Dziewczyna kiwnęła głową. Wskazała na drzwi, zza których dobiegały przytłumione dźwięki imprezy.

- Ja chyba też. - uśmiechnęła się cicho. - Trzymaj się.

Odwróciła się i zaczęła iść w stronę budynku. Ethan stał przez chwilę wpatrzony w jej plecy i kiedy już prawie naciskała klamkę zawołał za nią.

- Jakbyś chciała, żeby ktoś oprowadził cię po okolicy to szukaj Ethana Winchestera.

Dziewczyna odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem, jakby cały czas na to czekała.

- Dzięki. I gdybyś chciał wiedzieć... - przekrzywiła głowę, przeczesując włosy. - Jestem Vicky.

Otworzyła drzwi i weszła do domu. Ethan uśmiechnął się sam do siebie i był w stu procentach pewien, że w tamtym momencie wyglądał jak wariat. Odwrócił się na pięcie i puścił się biegiem przez ulicę.

to the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz