09. froy griffin

81 14 3
                                        

Froy siedział na kanapie kończąc powoli swój kawałek pizzy. Patrzył bez słowa na Ethana Winchestera, który kręcił się po pokoju widocznie w złym humorze. To zaczynało chłopaka już naprawdę denerwować, bo przyjaciel nie powiedział do niego niemal nic, odkąd Froy przyszedł. Ethan usiadł na podłodze i wziął na kolana gitarę, którą wcześniej na niej zostawił. Froy westchnął i oparł się plecami o ścianę.

- Dobra, co jest?

Czekał chwilę, za nim Ethan w ogóle na niego spojrzał. Winchester wyglądał na nieobecnego, jakby myślami był gdzieś zupełnie indziej. I tak najprawdopodobniej było.

- Co? – zapytał patrząc na chłopaka ze ściągniętymi brwiami.

- Dzwoniłeś i poprosiłeś, żebym przyszedł. Dlatego zastanawiam się dlaczego mnie ignorujesz.

Ethan pokręcił głową, zdziwiony.

- Nie ignoruję cię. Po prostu...

Urwał i westchnął głośno. Odchylił się i podparł dłońmi za plecami. Wyglądał na naprawdę zmęczonego. Miał podkrążone, nieobecne oczy i potargane jasne włosy. I ciągle wyłamywał palce. Froy'a ten dźwięk doprowadzał do szału.

- Jezu, przestań – powiedział trochę ostrzej niż początkowo zamierzał. To jednak sprowadziło Ethana na ziemię. Wstał powoli i usadowił się obok przyjaciela.

- Boję się, że się wypaliłem. Że to koniec.

Powiedział to ochrypłym głosem, tak cicho, że Froy niemal niedosłyszał i musiał nieco nachylić się, żeby usłyszeć jego słowa. Potem popatrzył na niego, zastanawiając się, czy się nie przesłyszał, ale gdy tylko dostrzegł wyraz twarz Winchestera od razu wiedział, że dobrze wszystko zrozumiał.

- Chciałbym wreszcie coś napisać – kontynuował Ethan, tym razem trochę pewniej – Nawet nie wiesz jak bardzo. Tim tego ode mnie oczekuje. Benny też. Cholera, sam tego od siebie wymagam. Kiedyś to nie był problem, a teraz? Nie mogę sklecić ze sobą dwóch słów.

- Jak dla mnie to właśnie skleciłeś całkiem dobrze rozbudowane zdanie.

Ethan zaśmiał się i spojrzał na Froy'a, który uśmiechnął się do niego szeroko. Podał mu ostatni kawałek pizzy z już pustego pudełka.

- Dzięki, stary. Ale wciąż czuję się jak gówno.

- Rozumiem cię – powiedział Froy i utkwił wzrok w ścianie naprzeciwko nich – Nie zdajesz sobie nawet sprawy, jak dobrze.

Ethan wolno przeżuwając pizzę podniósł głowę. Potem poklepał Froy'a po ramieniu.

- Nasze życie jest przesrane.

Froy przyznał mu rację pojedynczym skinieniem głową.

- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo.

~*~

Froy posłał piłkę na drugą stronę kortu i patrzył z satysfakcją, jak uderzyła dokładnie w miejsce, w które celował. Odwrócił się, żeby wziąć kolejną ze stojącego za nim koszyka. Kątem oka zauważył kogoś, kto właśnie wchodził na sąsiedni kort.

- Chyba coś pomyliłeś – zawołał do Tima.

Chłopak spojrzał na niego i uśmiechnął się, podchodząc do siatki. Froy uczynił to samo, zostawiając uprzednio rakietę, opartą o koszyk z piłkami.

- Nie pomyliłem. Trener nic ci nie mówił? – zapytał ze szczerym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

- Mówił o czym?

to the endOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz