-Katia musimy porozmawiać.-mama stanęła w progu moich drzwi. Jej mina była inna niż zwykle. Była smutna.
-O co chodzi?-spytałam lekko zamykając laptopa. Wpatrywałam się w nią nie wiedząc, co się mogło stać.
-Chodź do salonu.- poprosiła. Wstałam z łóżka i zeszłam do salonu gdzie czekał już tam na mnie tata oraz za chwilę mama. Widząc smutną minę mojego ojca mogłam spodziewać się nawet najgorszego. Zawsze był on wesołym mężczyzną z szerokim uśmiechem ale nie tym razem.
-Co się stało?-dopytywałam.
-Nie chcę abyś miała nam to za złe, ale znaleźliśmy pracę...dość daleko stąd.-mama spojrzała na moment na tatę i spuściła wzrok. Była jeszcze bardziej smutna.-Musimy wyjechać.-nie wierzyłam. Nadal miałam taki sam wyraz twarzy, a moje serce zdawało się zatrzymać. Nic nie rozumiałam. Tak nagle?!
-Dlaczego?! I chcecie mnie zostawić samą?! Jak możecie-w moim głosie można było dostrzec załamanie. To było za wiele. Niby kilka słów, a zmieniają nawet całe życie.
-Wyjeżdżamy jutro...na okres dwóch lat.-powiedziała, a mnie jeszcze bardziej zatkało. To kupa czasu.
-Na ile?!-wrzasnęłam.
-Dwa lata, w sprawach firmowych. Będziemy dzwonić. Obiecujemy.-głos mamy był także smutny. Wiedziałam ile to dla nich znaczy, że jest to dla nich ważne i że muszą tam jechać a ja mam zostać tutaj.
-Zamierzacie sprzedać to mieszkanie?-spytałam już troche uspokojona. Nie usłyszałam odpowiedzi, co oznaczało tylko potwierdzenie-To gdzie ja będę mieszkać?!-w pewnym momencie z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Ze swoim bratem.-mama spóściła głowę. Wlepiłam w nich mój wzrok. Byłam zdziwiona ich wypowiedzią, ponieważ z tego co mi wiadomo nigdy nie miałam brata. Byłam jedynaczką. Słodką dziewczynką bez rodzeństwa.
-Ale ja nie mam brata.
-Owszem masz, i jutro go poznasz.-powiedział tata nadal bojąc spojrzeć mi się w oczy. Miał rację. Jeżeli to prawda, że niby mam tego brata to mają mi dużo do wytłumaczenia.-Już do niego dzwoniliśmy. Rano po ciebie podjedzie.
-A mogę chociaż wiedzieć jak ma na imię? No bo wiecie, nie wiem ile ma lat, jak wygląda, skąd jest. Chociaż to pozwólcie mi wiedzieć, no chyba, że też to przede mną ukryjecie.-łzy po krótkim czasie zalały całe moje oczy i powoli spływały na moje policzki.
-Jimin.-powiedziała mama.
-A ile ma lat?
-22. Jutro go poznasz, a teraz idź spać. Proszę. Spakuje cię.-poprosiła. Chyba nie myślała, że zasnę po takimś czymś.
-Dobrze.-powiedziałam. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i chwilę zastanawiałam się nad tym co się przed chwilą stało.
-
-------------------------------------------------------
-Katia wstawaj!- mama zaczęła mnie budzić. Słysząc jej głos, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się.
-Jeszcze pięć minut.-wymamrotałam po cichu z ponowną chęcią uśnięcia.
-Nie. Zaraz przyjedzie twój brat.-mama zaczęła mnie szturchać w ramię i wtedy przypomniałam sobie o przyjeździe brata. Czyli to jednak nie sen? Zarąbiście. Zapowiada się zarąbisty dzień.
-Oh! No dobrze.-przeciągnęłam się, a następnie podniosłam i ubrałam w czarne legginsy, białą koszulkę i długi beżowy sweter. Założyłam kapcie na nogi i ruszyłam do łazienki. Umyłam zęby, twarz i dłonie. Minęło może z dzwadzieścia minut, nie więcej, a w domu rozległ się dźwięk dźwonka do drzwi.
- O mój boże!-szepnęłam do siebie. To właśnie tej moment, w którym poznam własnego brata. Jezu, jak to zabrzmiało. Na samą myśl o starszym moje serce znowu przyśpieszyło.
-To on.-mama natychmiast podbiegła do drzwi wejściowych i je otworzyła. W oczy rzuciła mi się szczupła sylwetka brązowowłosego. Miał na oko 180cm.Na pierwszy rzut oka wydawał się być miły. Ale to tylko pierwszy rzut oka. Mama podeszła do niego i przytuliła, następnie zrobił to samo tata. Czyli mają z nim znakomity kontakt. Super.
Schowałam się za drzwiami pokoju przez co chłopak mnie nie zauważył. Mój refleks tygrysa to poproatu hit.
-Ty musisz być Katia.-usłyszałam głos chłopaka. Nie był chłodny, ale miły i opiekuńczy. To tylko pozory, napewno.
-Tak, a z tego co mi wiadomo od wczoraj to ty jesteś Jimin.-na moje słowa chłopak zaśmiał się. Nie widziałam w tym nic zabawnego. Chłopak na pewno był śmieszkiem.
-Katia chodź już.-słowa mamy wyrwały mnie z zamyśleń. Zabrałam walizki ze swojego pokoju i wyszłam na korytarz. Chłopak gestem ręki pokazał, że chce wziąć jedną z moich walizek w ramach pomocy i uśmiechnęłam się do niego. Oczywiście przekazałam mu kilogramy ubrań na kółkach.
-Skarbie będziemy tęsknić.-powiedzieli razem.
-Ja za wami też-ucałowałam rodziców i pożegnałam. Już potem wyszłam z chłopakiem z mieszkania. Może to nie w porządku, że tak ich potraktowałam, ale to wciąż moi rodzice. Rodzice, których kocham nad życie.
-----------------------------------------------------------