Weszłam do pomieszczenia trzymając w dłonach dwie długie szklanki z kolorowymi słomkami, w których jest koktajl owocowy, który chwilę temu skończyłam robić.-Hej.- powiedziałam, a Sam siedząc przy stole oderwał wzrok od laptopa i spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko.
-Hej.
Podeszłam do niego i pochyliłam się aby go pocałować. A następnie usiadłam na krzesełku obok niego. Postawiłam jedną szklankę przed nim, a drugą przed sobą.
-Dziękuję.- pocałował mnie w policzek i zrobił mały łyk koktajlu.- Pyszny.- skomentował z szerokim uśmiechem, który odwzajemniłam. Sama też spróbowałam napoju nadal patrząc mu w oczy.
-Khym- usłyszałam chrząknięcie i leniwie przeniosłam spojrzenie na siedzącego po drugiej stronie Dean'a.- Teraz czuję się niewidzialny. Czemu mi też nie przyniosłaś?- blondyn unósł brwi wyczekująco.
Wyjęłam słomeczkę z ust i protekcjonalnie uśmiechnęłam się do niego.
-Po pierwsze nie mam trzech rąk. Po drugie Sam mnie o to grzecznie poprosił. A po trzecie, od kiedy pijesz coś takiego?
-W wykonaniu Sammy'jego takie rzeczy nigdy nie były dobre - szatyn obok mnie fuknął- ale w twoim to co innego.- blondyn wyszczerzył się.
-Zostało jeszcze w kuchni.- powiedziałam, a Dean wstał od razu jakby czekał aż to powiem i wyszedł z pomieszczenia w pośpiechu.
-A temu co?
-Nie mam pojęcia?- odpowiedział Sammy i zaczął wstukiwać coś na klawiaturze.- Zmieniając temat, znalazłem sprawę.
Szatyn przesunął trochę laptop bym lepiej mogła zobaczyć ekran, na którym wyświetlony jest artykuł policyjny.
-W mieście Fortches zginęła trójka nastolatków. Wszyscy w własnych pokojach w nocy. Nie było żadnych śladów po włamaniu, żadnych oznak że ktoś oprócz domowników wszedł do środka. A rodziny twierdzą że niczego podejrzanego wtedy niesłyszały.- powiedział Sam.
-Myślisz, że to mściwy duch?
-Na to wygląda.
-To było pyszne!- do pomieszczenia wszedł zadowolony Dean.
-Długo ci to zajęło.- powiedział do blondyna.
-Przecież jednym łykiem tego bym nie wypił.
-Zaraz. Wypiłeś wszystko?- zapytałam.
-No tak, a co?- zapytał wzruszając ramionami.
-Tego było dużo. Nie pomyślałeś aby coś dla nas jeszcze zostawić?
-Oh, sorry.
-Nieważne, mamy sprawę.
~
Do Fortches nie było daleko, dojechaliśmy tu w dwie godziny, z krótkim postojem oczywiście na życzenie Dean'a.
Dean zaparkował na parkingu komisariatu. Weszliśmy do budynku i przedstawiliśmy się jako agenci FBI i powiedzieliśmy że przyjechaliśmy tu w sprawie morderstw.
-Rozumiem. Jeden z waszych już przyjechał. Jest teraz w kostnicy.- policjant wskazał w jakim kierunku mamy iść.
-Oby to nie był prawdziwy agent federalny bo będziemy mieli kłopot.- powiedział trochę zestresowany Sam gdy szliśmy korytarzem.
Doszliśmy do drzwi od kostnicy i weszliśmy do pomieszczenia gdzie zastaliśmy stojącego przy metalowym podłużnym stole mężczyznę w czarnym garniturze. Odwrócił się do nas i zaskoczony zmarszczył brwi. Przez chwilę panowała między nami cisza, ale mężczyzna ją przerwał.
CZYTASZ
Supernatural Life | S. W. | Zawieszona
FanfictionCórka demona i człowieka, która została łowcą. Gdyby to było możliwe, to wybrałaby dla siebie inne życie, łatwiejsze i pozbawione potworów. Niestety, nie mogła zmienić swojego losu. Musiała żyć dalej. Próbowała, choć los rzucał jej coraz trudniejsze...