54. Tak będzie lepiej

287 28 0
                                    

Monic czując jak demoniczna ciecz krąży w jej żyłach dając niezwykłą siłę i chorą jednak satysfakcje weszła do bunkra najciszej jak mogła. Zeszła po schodach i idąc dalej w stronę biblioteki zauważyła plamy krwi na podłodze i krwią narysowany symbol na ścianie. Idąc usłyszała odgłosy walki. Przeszła dalej i zobaczyła leżącego na ziemi Dean'a, który próbuje podnieść się z ziemi oraz jej ukochanego Sammy'ego trzymanego za koszule jak szmaciana lalka, który ledwo trzyma się na nogach i ma zakrwawioną twarz podobnie jak jego starszy brat.

Sprawcą stanu braci jest demonica, która opętała i przejęła jej ciało wtedy w barze. Gdy Rey oderwała spojrzenie od młodszego Winchester'a przestraszona widokiem Monic puściła go i zaczęła się wycofywać.

Monic uniosła swoją dłoń i zcisneła ją w pieść pozwalając by jej oczy buchnęły ognistą czerwienią, a dłonie pokryły świecące żyłki. Demonica zatrzymała się łapiąc się za gardło, a z jej ust zaczął wydobywać się czarny dym, który rozbłysł się pomarańczowo-ognistym światłem w powietrzu gdy opuścił ciało, które bezwładnie upadło na ziemie.

Kobieta zaczęła recytować te same słowa, które demonica mówiła w barze zanim ją przejęła, podchodząc w stronę swojego ciała. Gdy skończyła mówić poczuła jak opanowuje ją bezsilność oraz uczucie ulotności.

~~~

Będąc już w swoim ciele Monic pomogła pozbierać się pokiereszowanym braciom. Przyłożyła szmatkę do rozciętej wargi Sam'a, który siedząc na krześle nie odrywał od niej swojego wzroku.

-Będziesz tak milczał czy coś w końcu powiesz?- zapytała odsuwając się trochę od szatyna by móc spojrzeć mu w oczy i zobaczyć jak błyszczą szczęściem.

-Po prostu ciesze się że wróciłaś.- ujął jej dłoń i przyłożył ją do swoich ust składając na zewnętrznej powierzchni delikatny pocałunek, granatowowłosa zachichotała.

-Też potrzebuje pomocy!- przerwał im Dean, oboje spojrzeli sie na blondyna, na którego twarzy zagościł głupkowaty uśmiech.

-Przeżyjesz.- powiedziała do niego Monic.

~~~

Impala zatrzymała się na wąskim parkingu wzdłuż ulicy, przy której znajduje się blok mieszkalny gdzie mieszka Tom.

-Iść z tobą?- zapytał Sam odwracając się do siedzącej z tyłu Monic, kobieta posłała mu delikatny i odrobinę zdenerwowany uśmiech.

-Wole sama tam pójść, nie wiadomo jak Tom może zareagować.

-I właśnie dlatego potrzebna ci jest obstawa.- powiedział Dean spoglądając przez szybę na budynek.

-Z gorszymi rzeczami sobie radziłam, a rozmowa z facetem przy nich to pikuś.

Monic wysiadła z samochodu i nerwowo poprawiła swój czarny płaszcz. Przed braćmi mogła udawać, że podchodzi do tej rozmowy na luzie, ale wewnątrz siebie wiedziała jak to się skończy. Albo zamknie jej drzwi przed nosem twierdząc że jest stuknięta albo gdy jednak wysłucha jej wyjaśnień nie będzie chciał z nią mieć nic wspólnego, właśnie ten drugi scenariusz zdarzeń wydaje jej się najbardziej możliwy.

Ociężale weszła do klatki schodowej i zaczęła iść po schodach na górę. Gdy zatrzymała się przed odpowiednimi drzwiami zawahała się, może wcale nie powinna tu przyjeżdżać? Może powinna zostawić go w spokoju, mimo że właściwie to zniknęła z jakimś mężczyzną, który nie wiadomo jak znalazł się w jego mieszkaniu i zostawiła go samego z metalikiem w głowie.

Zapukała dwa razy, a po chwili, która wydawała jej się wiecznością drzwi otworzyły się po woli. Stanął w nich z zmęczonym wyrazem twarzy, jakby nie przespał ostatnich paru dni zbyt dobrze, Tom mając na sobie zwykły szary podkoszulek i dresowe spodnie. Spojrzał na granatowowłosą smętnym spojrzeniem przyglądając się po chwili kolorowi jej włosów.

Supernatural Life | S. W. | ZawieszonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz