Rozdział 69.2

6.2K 250 78
                                    

- Och tak, masz racje. Mam na imię...- mężczyzna nie zdążył dokończyć, gdyż nagle zaczął dzwonić mój telefon.

- Przepraszam - wyjęłam go szybko z torebki i spojrzałam na wyświetlacz.

- Odbierz, może to coś ważnego - doradził.

- To tylko Ash - westchnęłam, ale odebrałam. - Co się stało? - zapytałam na wstępie.

- To ja się pytam co się stało? Gdzie jesteś? Kiedy będziesz? Wszystko w porządku? - zaczął zadawać pytania.

- Tak, wszystko w porządku. Będę wieczorem - na tym zakończyłam rozmowę i po prostu się rozłączyłam.

- On się o ciebie martwi - powiedział.

- Możliwe, że tak, ale mam wrażenie, że nie? Sama nie wiem, to jest takie nierealne - westchnęłam.

- Dlaczego? Przecież to twój brat...kuzyn, a przynajmniej rodzina - stwierdził.

- Owszem, ale nigdy taki nie był. Nie bez powodu się wyprowadziłam, albo raczej uciekłam z domu. Gnębił mnie razem ze swoimi kumplami. Pięć lat spędziłam w Londynie, a później podobno wróciłam z własnej woli i w sumie po części po namowie przyszywanej matki. Nie pamiętam naszych relacji, kiedy wróciłam do domu, ale wiem, że nie były one kolorowe. Na każdym kroku wypominałam mu dzieciństwo, a on twierdził, że się zmienił, że mnie szukał, ale jakoś tak wyszło, że nie znalazł. Twierdził, że wiedział, co działo się w moim życiu, że tam właśnie jestem, albo raczej byłam szczęśliwa, a dzisiaj nagle stwierdził, że mój przyjaciel jest fałszywy, że udaje kogiś kim nie jest, że się na nim przejadę i będę żałowała, kiedy sobie wszystko przypomnę. Może i ma racje, może wydarzyło się coś, czego nie pamiętam, coś ważnego, ale nie pamiętam też tego, żeby nasze relacje się poprawiły. Nie pamiętam Ash'a, z którym zaczęłam się dogadywać. Pamiętam tylko jego złą stronę. Tego dawnego chłopaka, który mnie nienawidził za to, że jego ojciec go zostawił.

- Rodzice na to nie reagowali? Na jego zachowanie i postępowanie?

- Nie, udawali, że o niczym nie wiedzą. Dla nich liczyła się tylko praca. Matka od samego początku miała mnie gdzieś. Z ojcem dogadywałam się na swój sposób. Czasami znalazł dla mnie czas, ale nie było go nigdy zbyt wiele. Ash zawsze miał wsparcie ze strony swojej mamy. Z nim rozmawiała normalnie, była dla niego i w sumie się nie dziwie. Urodziła go, była jego matką, a moją nie. Ash powiedział mi, że nasze kontakty przed moim wypadkiem się z nią polepszył. Nie wiem, czy powinnam w to wierzyć. Nie potrafię sobie przypomnieć, choć bym chciała. Każdy coś jeszcze przede mną ukrywa, a ja muszę dowiedzieć się co - spojrzałam na mężczyznę i otarłam policzki, po których spłynęło mi parę łez.

- Jesteś silną kobietą. Przeszłaś w życiu tak wiele. Jeśli chcesz mogę ci jakoś pomóc. Może kontakt z innymi ludzki, innymi znajomymi ci pomoże? Uważam, że na pewno kogoś poznałaś tutaj. Nie sądzę, że spędzałaś całe dnie w domu. Możliwe, że jest ktoś, o kim ci nie powiedzieli, ponieważ go nie pamiętasz - uśmiechnął się delikatnie.

- Jest pewne imię, które pamiętam, ale nie pytałam o nie Ash'a. Nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia co do tej osoby, ale na chwile obecną nie chce o tym myśleć. Gdzie jesteśmy? - zapytałam rozglądając się po okolicy i powoli wysiadłam z samochodu.

- U mojego dobrego znajomego. Ma tutaj siłownie i parę worków treningowych.

Mężczyzna uśmiechnął się ponownie i podszedł w kierunku wejścia, gdzie stało dość wysoki chłopak.

- Znam to miejsce - powiedziałam po chwili nadal nie ruszając się z miejsca. - Byłam tu kiedyś...- wyszeptałam zaskoczona.

- Pamiętasz coś? - mężczyzna zamienił parę słów z chłopakiem i ponownie do mnie podszedł.

Bad girl | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz