(P) - poprawiony
Odkąd udało mi się wyjść z domu, nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić, a rozmowa z Josh'm w tym momencie była jednym wyjściem, ponieważ odkąd wylądowałam to nawet do niego nie zadzwoniłam, choć miałam to zrobić. Mimo różnicy czasowej, wiedziałam że chłopak w tej chwili i tak jeszcze nie śpi, więc kiedy wybrałam jego numer i usłyszałam jego głos po drugim sygnale, uśmiechnęłam się, a radość była widoczna nie tylko na mojej twarzy, ale dało się ją usłyszeć w głosie.
- Halo? - mówił lekko zmęczonym głosem.
- Hej przystojniaku, przy telefonie twoja durna przyjaciółka - powiedziałam niczym rozpieszczona szesnastolatka.
- Miło słyszeć twój cudowny głos, aniołku.
- Twój też, diabełku. - Ponownie zachichotałam.
- Opowiadaj, jak tam ich reakcja? - dopytywał.
- Szczerze, nie było aż tak źle. Spodziewałam się awantury stulecia, ale nic takiego nie miało miejsca. Krótka dyskusja i tyle - wyjaśniłam, zgodnie z prawdą.
- Czuje, że to nie jedyny powód twojego telefonu - stwierdził, jakby spodziewając się tego, co mam mu do powiedzenia.
- Nudzę się - przyznałam. - Poza tym wspominałeś mi kiedyś o swoim kuzynie, więc pomyślałam, że może warto wrócić do gry.
Mówiąc to zdanie, wróciłam do naszej rozmowy z przed wyjazdu, kiedy chłopak wspominał mi o Willu, który jest synem jego siostry mamy. Jeśli chodzi o konkrety, to Will jest właścicielem jednej z dobrze funkcjonujących siłowni w Sydney, a oprócz tego w jego firmie, jeśli tak mogę to nazwać, odbywają się dość często legalne, ale i nielegalne walki, a jako że jestem nie tylko wielką fanką takich zawodów, ale i również uczestnikiem, to nie mogłabym sobie odmówić odwiedzin takiego miejsca.
- Jesteś w stanie podać mi adresik? Z chęcią go poznam - przyznałam, zniecierpliwiona.
- Wyśle ci w wiadomości, a poza tym zaraz do niego zadzwonię i przekaże, że się u niego zjawisz.
- W takim razie czekam na telefon, kocham cię. - Po usłyszeniu tych samych słów, rozłączyłam się i czekałam na wiadomość, która przyszła o wiele szybciej niż się spodziewałam.
Po lekkim błądzeniu i dość długim spacerze, w końcu udało mi się dotrzeć w wyznaczone miejsce, jednak problemem stało się dla mnie dostanie do środka, ponieważ drzwi były zamknięte, a nic nie świadczyło o tym, że miejsce jest nieczynne, Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że drzwi pchałam nie w tę stronę co trzeba, więc od razu zaczęłam siebie wyklinać od nieumiejętnych osób.
Kiedy znalazłam się już w środku, starałam się poznać pomieszczenie jak najlepiej. Sala była dość ogromna. Znajdowały się w niej odpowiednie sprzęty do ćwiczeń, ale i również na samym środku sali był bardzo duży podest z ringiem.
Niedaleko podestu udało mi się dostrzec wysokiego bruneta, o równie mleczon-czekoladowych oczach, co mojego przyjaciela. Od razu wiedziałam, że to osoba, której szukam.
- Dzień dobry - odezwałam się, będąc już bliżej niego. Wtedy dopiero uświadomiłam sobie, że chłopak z kimś rozmawia przez telefon.
- Przyszła. Cześć jestem Will, a ty zapewne to Emily. - Chłopak uśmiechnął się do mnie i od razu odłożył telefon, prawdopodobnie rozłączając się z rozmówcą.
- Niech zgadnę, właśnie rozmawiałeś z Josh'm - stwierdziłam, wskazując na telefon.
- Zgadałaś. Miło mi ciebie w końcu poznać. Wiele o tobie słyszałem, a kiedy Josh wspomniał przy przedostatniej rozmowie, że zamierzasz odwiedzić Sydney, to sam mu zaproponowałem, że ma ciebie do mnie wysłać. Z chęcią sprawdzę twoje umiejętności.
- W takim razie ja jestem bardzo chętna, ale na pewno już nie dzisiaj, bo nie mam ciuchów na zmianę. Sam rozumiesz.
- W sumie i tak nie kazałbym ci teraz pokazywać swoich umiejętności, ponieważ nie wiem, czy zauważyłaś, ale aktualnie prowadzimy mały remont, więc dziwie się nawet jak tu weszłaś - powiedział po chwili zaskoczony swoim odkryciem, na co od razu się zaśmiałam.
- W takim razie nie przypilnowałeś drzwi. Radze je zamykać, albo chociaż dać jakąś wywieszkę, że zamknięte - zaproponowałam, a po chwili obydwoje ruszyliśmy do wyjścia.
Chłopak chciał mnie odprowadzić po krótkiej rozmowie, ponieważ dzisiaj nie był w stanie poświęcić mi dużo czasu, a poza tym dostałam telefon do Ashton'a, którego swoją drogą nie odebrałam, ale prawdopodobnie musiało to być coś ważnego, albo mimo swoich słów i tak miał mnie zamiar kontrolować, tak jak za dawnych czasów. Miałam tylko nadzieje, że ten cały przyjazd nie okaże się moim błędem.
~*~*~*~*~
CZYTASZ
Bad girl | Zakończone
FanfictionZAKOŃCZONE! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWEK! MOGĄ WYSTĄPIĆ NIEZGODNOŚCI W TEKŚCIE! "Początek jest trochę dziwny, ale nie zawsze wszystko jest normalne, prawda? Wiele jest napięć w moim życiu. Wiele ciekawostek, zmartwień, konfliktów, tajemnic i co najważ...