Psychiatryk

7.4K 309 226
                                    

To pierwsza książka,która rozpoczeła moją przygodę z pisaniem na wattpadzie. (2018 roku) Z biegiem czasu szczerzę powiem,że nie jestem z niej dumna bo dla mnie jest jednym wielkim niewypałem.Widzę w niej dużo błędów ( przecinki,kropki itp) Mimo to jakiś tam sukces osiągneła widząc wyświetlenia i gwiazdki!! Za co bardzo dziękuję wszystkim,którym w małym stopniu się podobała. 

A ty jeśli jesteś tu nowy i chcesz przeczytać śmiało zapraszam!

Autorka :)



Nazywam się Ada mam 18 lat jestem średniego wzrostu blondynką,zaokrągloną tam gdzie potrzeba mam zielone oczy, włosy sięgają mi do ramion.
Właśnie jadę na spotkanie z moja przyszywaną siostrą ,której nienawidzę. Zabrała mi wszystko co miałam do tej pory ,przyjaciół rodzinę, więc kiedy dowiedziałam się że trafiła do psychiatryka byłam szczęśliwa. Kinga bo właśnie tak się nazywa trafiła tam bo próbowała popełnić samobójstwo chociaż ja w to nie wierzę chciała po prostu zwróci na siebie większą uwagę i tyle. Przez nią popsuły sie nawet moje relacje z mamą, nie jest między nami już tak jak było zanim poznała Daniela i jego córkę. Naprawdę tęsknię za czasami kiedy spędzałyśmy czas razem ...eh

-Wszystko wporządku Ada? -z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy

- Tak wszystko ok ...- spojrzałam na krajobraz za boczną szybą

Po 10 minutach zaparkowaliśmy pod dużym budynkiem, z zewnątrz wyglądał strasznie ściany obdrapane w kolorze brudnej żółci na sam widok dreszcz przeszedł po, moim ciele nigdy nie lubiałam takich miejsc... Ale o dziwo lubiłam straszne historię.

- Na co,czekasz Ada? Jesteś dzsiaj jakaś nie obecna -tym razem z zamyśleń wyrwał mnie głos Daniela spojrzałam tylko na niego zabójczym wzrokiem wspomniałam wam już jak bardzo nie cierpię również jego? Pomimo,że nic mi nie zrobił a nawet stara się być moim (zastępczym) ojcem, pff... Ojcem niegdy nim nie będzie chciaż nie wiem jak bardzo bedzie sie starał.

-Może mam swoje powody -warknęłam i podeszłam do mamy która popatrzyła na mnie z rezygnacją

Ruszyliśmy w stronę wielkiech drzwi, kiedy byliśmy już w środku rozejrzałam sie po korytarzu, na lewo była recepcja , kolor ścian był w lekkim błękicie pod ścianami stały małe krzesełka oraz co kawałek znajdowały sie drzwi podejrzewałam,że to gabinety lekarskie. Zobaczyłam Daniela, podchodzacego do recepcjonistki ta zaprowadziła nas do pielęgniarki, która właśnie przechodziła.Kiedy przekroczyliśmy kolejne drzwi, zobaczyłam sale już pacjentów, serce zabiło mi mocniej ponieważ słyszłam jak z niektórych pokoi słychać jakieś jęki,weszliśmy do pokoju 321 tam siedziała Kinga która gdy tylko nas zobaczyła uśmiechnęła sie i podbiegła do rodziców. Ja odeszłam od nich i usiadłam na krzesełku obok łóżka nawet nie raczyłam się z nia witać zresztą,ona ze mną tak samo.

- Cześć mamo cześć tato! - krzyknęła radośnie ,a mi zrobiło sie nie dobrze na dźwięk jej głosu...No nie moja wina, że tak na nią reaguje!

- Dzień dobry Kinga, jak sie czujesz? Zapytała ja moja rodzicielka

- Dobrze, mamo tylko... - nie dokończyła gdy do sali wszedł lekarz prowadzący , przywitał sie z nami i zaprosił do siebie rodziców na rozmowe. Ja chcąc nie chcąc zostałam z Kingą.

Siedziałyśmy tak w ciszy, może z 5 minut gdy, do sali wszeszła pielegniarka a z nią chłopak miał brązowe włosy i oczy tego samego koloru, nasze spojrzenia sie spotkały tylko na sekunde, wydawał mi się znajomy jednak nie zwracałam na to uwagi ,usiadł na łóżku pod oknem z drugiej strony i patrzył za okno.

- I jak tam ,u ciebie brzydalu? jeszczę nie zmieniłaś sobie twarzy?- zaśmiała się Kinga, zawsze dokuczała mi pod względem wyglądu jednak ja sie tym nie przejęłam.

- O moją twarz,sie nie martw przynajmniej nie boję się, patrzeć w lustro jak ty- odgryzłam się wiedziałam że to na nią podziała.Kątem oka zobaczyłam jak brązowooki spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął widziałam w jego oczach, że to co powiedziałam go rozbawiło.

-Posłuchaj mnie idiotko,jak tylko stąd wyjdę to pożałujesz tego, zrobię wszystko żeby rodzice cie wyrzucili z domu! To ja będę ich ukochaną córeczka i tylko ja! - zaczęła krzyczeć a ja tylko siedzialam nie wzruszona jej słowami chociaż w środku chciało mi sie śmiać.

Postanowiłam wyjść, na zewnątrz poszłam za budynek, gdzie był bardzo ładny ogród , usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam na małe oczko, nagle poczułam jak ktoś siada koło mnie.

- Jestem Toby,- uśmiechnął sie do mnie .

-Ada ,miło mi - odwzajemniłam jego uśmiech. Przez chwilę patrzyłam na Tobiego zastanawiając sie co taki chłopak jak, on robi w tym miejscu przecież nie wygląda na jakiegos nienormalnego.

- Mam coś na twarzy?- zapytał z uśmiechem przysunął sie bliżej mnie -a może jestem tak przystojny? jak chcesz to zrób zdjęcie bedzie na dłużej- zaśmiał się i poruszył znacząco brwiami.

- Oj spadaj! - walnęłam go lekko w ramię i zaczęłam sie śmiać. Czułam sie jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi.

-Widzę ze nie masz za dobrych relacji z siostrą ? -zapytał niepewnie

- Ona nie jest moja siostrą nienawidzę jej - powiedziałam troche głośniej

- Dobra spokojnie ,nie powiem rozwaliłaś mnie tym tekstem z lustrem -uśmiechnął się krzywo

-Haha tylko ja nie kłamałam ,ona naprawdę boi sie luster.

- Mam nadzieję ,że kiedyś opowiesz mi całą historie o tym. -spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.

-Jeśli jeszcze, kiedyś sie spotkamy to czemu nie - uśmiechnęłam sie patrząc mu w oczy.

-Spotkamy się i to szybciej niż myślisz Ada - powiedział a w jego oczach zobaczyłam jakiś błysk. Nie powiem lekko się zaniepokoiłam,spojrzałam przed siebie nie wiedząc,co o tym myśleć ,szatyn też nic sie nie odzywał siedzieliśmy tak w ciszy dłuższą chwilę.

- Eh... dobra muszę spadać bo zaczną mnie szukać - powiedział poważnie wstając - cześć Ada.

- Pa Toby -rownież wstałam i po kierowałam sie do bramy, zobaczyłam ,jak rodzice wsiadają do samochodu. Szybko podeszłam do niego i również wsiadłam, kiedy już odjeżdziliśmy ostatni raz spojrzałam na okno budynku ,stał w nim Toby patrzył centralnie na mnie i uśmiechnął sie tajemniczo...

Czy to prawda?  (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz