Zazdrość cz.2

2.8K 175 11
                                    

Wracałam ze spaceru,musiałam wyjść i przemyśleć wszystko.Gdy,byłam już pod rezydecją postanowiłam iść do ogrodu,kiedy miałam już  wchodzić usłyszałam dość poważną rozmowe między Tobym a Clocwork schowałam sie za rogiem domu przyłuchując się ich rozmowie.

Toby: ale wiesz,że to co było kiedyś między nami tego,juz nie ma prawda?

Clockwork: Toby a nie możemy spróbować jeszcze raz?  Wiem byłam  nieznośną dziewczyną ale ja sie zmieniłam naprawdę brakuje mi ciebie... - położyła rękę na policzku chłopaka, a mi ciśnienie skoczyło do góry ,tak myślałam, że oni byli kiedyś razem...

Toby:To świetnie tylko ja mam już swoje życie i nie zamierzam wracać do czegoś, o czym dawno zapomniałem pogódź sie z tym Clock.-złapał jej dłoń chcąc ja odciągnąć,ze swojego policzka.

Clockwork:Ale ja wiem że twoje uczucia do mnie nigdy nie wygasną...

Toby: Już dawno wygasły. - widziałam jak Toby coraz bardziej ,zaczyna sie denerwować.

Clockwork: w takim razie, przekonajmy się - złapała chłopaka za kark przyciągając go do siebie i całując...

Czułam jak serce łamie mi sie na pół widząc to wszystko, wiecie co najbardziej zabolało?  To że Toby nie zareagował porostu oddawał jej pocałunki, tak jakbym tego pragnął... Oczy mi się zaszkliły. Nie chciałam na to patrzeć dlatego pobiegłam szybko do swojego pokoju. Kiedy już w nim byłam, podeszłam do białej szafki nocnej przy moim łóżku, otworzyłam mała szufladkę i wyjęłam z niej cos co pomaga mi zapomnieć o wszystkim, usiadłam na łóżku  podwinełam rękaw od bluzy, dotykając zimny metal do nadgarstka myślałam o tym jak bardzo jeszcze zostanę zraniona przez bliskie mi osoby. Faktem jest to że Toby nie wiedział co,do niego czuje ja sama do niedawna nie wiedziałam... Teraz juz wiem i moge sama przed sobą to powiedzieć ,  kocham tego idiotę,nie chce go stracić jednak ,boję się że on nie odwzajemnia moich uczuć a to boli najbardziej. No bo heloł gdyby nawet w mniejszy stopniu coś do mnie czuł nie dał by sie tej szmacie pocałować. Najgorszym uczuciem w miłości, jest frendzone,już raz byłam w takiej sytuacji i wiem jak to jest ,kiedy patrzysz na tą osobę, myśląc o tym jak bardzo chciałbyś sie do niego przytulić...jak bardzo chciałabyś potrzymać go za rękę... ,móc pocałować go w każdej chwili...   Co powstrzymuję cię przed tym wszystkim ?  Świadomość że gdy ty patrzysz na niego widzisz was razem jako para ,A on ? będąc świadomy twoich uczuć do jego osoby uśmiecha się do ciebie i rozmawia z tobą jak z najlepszą przyjaciółką... Bo właśnie jesteś dla niego TYLKO przyjaciółką.Z czasem odpuszczasz masz powoli wyje*ane na to czy jesteście razem czy nie, powtarzasz sobie w myślach,, będziemy razem to będziemy, jak nie to trudno" i z czasem pomimo tego że masz jeszcze jakieś przebłyski was jako pary i nadzieję,tego iż cię jednak pokocha to on staje się dla ciebie znowu tylko przyjacielem, chciaż tam głęboko w twoim sercu kochasz go. Myślałam, że nie będę znowu w podobnej sytuacji jednak tu jest wyjątek, szatyn nic nie wie o tym, że go kocham. Czy mam walczyć o  niego, jeśli już na starcie przegrałam? Czy powinnam dawać mu sygnały ,że znaczy dla mnie wiecej? Pozatym co jeśli to wszystko, popsuje i zostanę sama?  Rodziny już  nie mam, Toby'ego też pewnie zaraz stracę albo przez moje uczucia gdy sie o nich, dowie albo przez Clockwork...  Więc czy dalej jest sens żebym żyła? Z taką myślą  przejechałam po skórze żyletką chce na chwilę zapomnieć o tym wszystkim...  Chce zapomnieć że cokolwiek czuję... Zrobiła sobie z 10 kresek na nadgarstku krew zaczęła mi lececieć nie przejęłam sie tym i patrząc na nią postanowiłam zrobić cos jeszcze cos co nigdy nie zniknie z tego miejsca... Poszłam do łazienki (mam osobną w swoim pokoju)  stanęłam przed dużym lustrem ściągnęłam bluzę ,zostałam w samym staniku, przyłożyłam rękę w miejsce gdzie powinno być serce , zrobiłam niewidzialny krztałt serca ,po czym żyletką zaczęłam jeździć tworząc właśnie taki kształt.Kiedy juz powstało serduszko w jego środku, żyletką zrobiłam literkę,,T".Postanowiłam zmyć z, siebie całą krew rozebrałam się całkiem i weszlam pod prysznic po około 30 minutach, wyszłam z kabiny owinęłam sie ręcznikiem wzięłam bandaż ,zawinęłam sobie nadgarstek, spojrzałam znowu w lustro w miejsce mojego dzieła delikatnie przejechałam opuszkami palców po nim uśmiechając sie byłam dumna nawet jeśli było to trochę psychiczne, w końcu mieszkam z psychopatami ,może trochę przeszło mi od nich? Przebrałam sie w piżamke,która była onesiem w kształcie Olafa z krainy lodu (PRZEPRASZAM MUSIAŁAM XD odp. Autorka), kochałam je pomimo tego ze miałam 18 lat to takie rzeczy uwielbiałam. Zeszłam na dół na kolację zrobiłam sobie płatki na melku, zjadałam szybko marząc, już  tylko o łóżku. Chłopaki wracają jutro, Toby gdzieś zniknął i dobrze bo chyba bym go zabiła jakby pojawił sie teraz w tej kuchni, a szkoda mi płatków i mleka,które wylądowały by na tym idiocie ,oj nie nie jest wart, marnowania płatków.Wróciłam do pokoju kładąc sie do łóżka myśląc o tym co będzie jutro usnęłam. 

Czy to prawda?  (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz