Rozdział 3

6 1 0
                                    

Obudziłam się i już staliśmy. Na przystanku? Chyba tak. A Simon..? Serio? Śpi...

-Simon!! - postrząsnełam nim
-Co? Co się stało...oooo...zapomniałem tak..? Uuu spaliłem trochę. - zrobił zniesmaczoną minę i walnął się w czoło
-Przestań. -złapałam go za nadgarstki- To nie twoja wina, oboje byliśmy zmęczeni.
-Gdzie jesteśmy teraz ?
-Z tego co widzę na przystanku. Ale jak też widzisz tylko my jesteśmy w autobusie..
-Bomba..- westchnął
-Posiedzimy tu trochę..-oparłam się wygodniej, zauważyłam młoteczek bezpieczeństwa- Albo...
-Nie..! Tylko nie ten błysk w oku...
-...wybijemy szybe i dzida!
- Wiedziałem, że tak będzie. Jesteś szalona!
-Miły komplement. Dzięki. Ale daj mi sie do niego dostać jeszcze
-Będzie...-zaczęłam przechodzić przez niego zgniatając go przy okazji-...niebezpiecznie.
-Sory.- jednym ruchem wybiłam szybe i wyrzuciłam swój bagaż, a potem Simona- Super!!
- Wychodź..- wypełniłam polecenie
- Teraz Ty!- krzyknęłam kiedy wyskoczyłam na ciepły asfalt

Przy wychodzeniu idiota rozciął sobie pierś i rozdarł koszulke. Od razu polała sie strużka krwi.

-Krew Ci leci..!- spanikowałam
-To nic takiego. Uciekajmy zanim ktoś nas zobaczy.

Pobiegliśmy w krzaczory. Cholernie ciążył mnie plecak. Nie wiem po co mi były te wszystkie rzeczy... Znaleźliśmy sie w lesie no i oczywiście sie potknęłam. Zaryłam twarzą w ściółkę leśną. Simon mnie podniósł szybko.

-Nic Ci nie jest?
-Oprócz tego, że nażarłam się liści i piasku to nic. - zaśmiałam się i zaczęłam pluć
-Czyli nic takiego. - też się zaśmiał
- Gdzie jesteśmy?
- W lesie.
- Ciemnym ponurym lesie. Ale się cieszę...
- Damy radę..-złapał mnie za rękę ale zaraz ją cofnął- Przepraszam.
- Nic się nie stało..- uśmiechnęłam się

Szliśmy przez dobrą godzinę. Nogi mi wysiadają. Już nie mam sił.. Chciało mi się siku, pić, jeść, i trochę już spać. Wykąpałabym się... Nagle naszym oczom ukazała się jakaś stara dziwna opuszczona chatka.. W środku na pewno jest strasznie... Drewniana konstrukcja może się zawalić.

-Zostajemy tu narazie.- stwierdził Simon a ja oniemiałam
-Mamy tu spać?! - byłam przerażona
- Chyba się nie boisz? - zaśmiał się
- Boję się że to się zawali! - odpowiedziałam ale on już był w środku
- Tu nie jest tak strasznie! -krzyknął

Rzeczywiście nie było tak strasznie. W środku była jedna izba. Był tam piecyk kaflowy, mała samochodowa lodówka chyba nie działająca, kilka starych szafek, drewniany zniszczony trochę stół, dwa krzesła w tym samym stanie i coś co chyba jest łóżkiem...Nie ma tu nic elektronicznego, brak prądu ale za to jest kilka świeczek. Usiadłam na skrzypiącym krześle, a Simon rozejrzał się po szafkach.

-Mamy jakieś konserwy. Jeszcze dobre. Kawałek noża, kubki i karty...- oznajmił- Wchodząc widziałem rzeczkę niedaleko, płynie szybko i w dół więc musimy być gdzieś wyżej. Będzie naszym wodopojem i możemy się tam kąpać. Łazienka..to krzaki. No i to by było na tyle z udogodnień. - spojrzał na mnie wesoło
-Fajnie.- rzuciłam oschle- Ten dom to rudera..capi pleśnią i na pewno są tu wszelkie robaki świata..
-Boisz się ich?
-Tak.. - rzekłam chłodno
- Przetrwamy tu kilka dni i ruszymy dalej.
-No dobra.- spojrzałam na telefon- Nie ma zasięgu..
-Damy sobie radę bez tego. - szturchnął mnie

Zaczęłam rozpakowywać plecak. Simon poszedł w moje ślady.

-Ty śpisz na materacu.- powiedział nagle
-A ty? - zaniepokoiłam się
- Ja wezmę koce. Położe się blisko wyjścia.
-Dobrze- powiedziałam ponuro- Jestem głodna..
- Weź sobie konserwe. Są jeszcze dobre.

Wyciągnęłam jedną i sprawdziłam date ważności. Rzeczywiście jeszcze dobra. Otworzyłam i zobaczyłam jakieś warzywa.. Zjadłam je niechętnie a druga puszkę rzuciłam Simonowi.

- Zjedz też.
- Dzięki. -uśmiechnął się przyjaźnie

W czasie kiedy jadł ja postanowiłam się umyć. Znalazłam paste do zębów i szczoteczkę, ale kurde zapomniałam o piżamie...

- Cholera, zapomniałam piżamy...
-Poszukaj u mnie jakiejś koszulki.-zaproponował
- Serio? - zerknęłam na niego
- Będzie na Ciebie jak piżama...-wzruszył ramionami i się uśmiechnął słodko

Odpiełam jego plecak i od razu rzuciła mi sie w oczy czarna koszulka z logo pumy.

-Wezmę tę.-oświadczyłam
-Moja ulubiona.- znów się uśmiechnął
-A to ja...- odłożyłam ja spowrotem
-Nie! Weź ją, bedzie Ci pasować. - uniósł kciuki do góry
- Jesteś pewien ?
- Ale pożycz mi pastę..- zaznaczył
-Okey. -zaśmiałam się i wyszłam

Była piętnasta z minutami. Podeszłam do wody. Była dość ciepła. Weszłam do niej stopami. Sięgała mi do kolan jedynie... Fajne uczucie. Nurt był silny dość ale nie na tyle żeby mnie zwalić z nóg. Szybko zaczęłam się kąpać a kiedy skończyłam wyszłam i ubrałam się w naszykowane rzeczy. Fajna ta koszulka rzeczywiście, ledwo zakrywa mi tyłek... ale nie moge sobie pozwolić na dłuższą niestety.

Pov.Simon

Utknęliśmy na jakimś cholernym zadupiu. Ale ma to swoje plusy. Jestem blisko Elle. Ciekawe jak daleko jest do miasta...Aby troche było bo chce zostać tu chociaż tydzień.. Razem z nią.. Coś sie wykombinuje.. Chce spędzić z nią więcej czasu..

Bezpieczna PrzystańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz