Rozdział 14

4 0 0
                                    


Obudziłam się z dziwnym poczuciem, że coś się stanie... Ostatniego wieczoru zastanawiałam co u mamy... Tęsknię za nią i postanowiłam zadzwonić.

- Tak słucham? - w słuchawce usłyszałam smutny i przytłumiony glos rodzicielki, w gardle stanęła mi gula
- Mamo... - ledwo powstrzymuje się od łez - Przepraszam..
- To ty?! Elle?! - wykrzyknęła radośnie i usłyszałam że pociągnęła nosem - Emil!!! Elle dzwoni, to Elle!!! - zawołała tate - Córciu gdzie ty jesteś? Z ojcem już wychodzimy z siebie, zamartwiamy się i policje wezwaliśmy. Mama Simona też się martwi!
- Spokojnie mamo. Wyjechałam z Simonem, jesteśmy bezpieczni i nic nam nie jest. Przepraszam że nie uprzedziłam. To wyszło tak spontanicznie... Tęsknię za wami. - pierwsza łza popłynęła
- My tu już myśleliśmy że ktoś was porwał albo zabił... - odezwał się tata
- Wszystko jest w porządku tatusiu. Powiedz Julliet że Simon też jest bezpieczny. - zaznaczyłam rodzicom
- Dobrze kochanie. Jeszcze dziś do niej pójdę. - mama jest już spokojniejsza
- Ja już muszę kończyć.. Jeszcze zadzwonie obiecuje. Kocham was.
-My Ciebie też. - tata zakończył rozmowę

Zaniosłam się płaczem. Tęskniłam za nimi bardzo. Jednak brakuje mi rodziców. Jestem już spokojniejsza kiedy wiem że nie martwią się i mają mój numer w razie czego. Nagle drzwi się otworzyły i weszła pielęgniarka. Otarłam krople łez a ona jak gdyby nigdy nic zaczęła zakładać mi coś na nogi. Usztywniła mnie i zdjęła kołnierz. Wyszła i na salę wszedł Michael

- Bethi co Ci stało?? Czemu nie dałaś mi znać ? - zapytał przejęty
- Wpadłam pod samochód... każdemu się zdarzy. - uśmiechnęłam sie
- Współczuję Ci... - zmarkotniał
- Ja sobie też.. - posmutniałam
-Ell... - weszła Kathy, a wzrok Michaela zaiskrzył nagle - Przyniosłam owoce.. nawet nie wiem czy możesz jeść... przeszkadzam ?
- Nie, skądże. Poznajcie się... Kathy Michael, Michael Kathy - machnęłam ręką i poczułam ukłucie skrzywiłam się lekko
- Stało się coś? Lekarza? - przejęła się
- Wpadłam pod samochód... - suchar zawsze spoko
- Elle dostałem SMS-a że... - do sali wparował Cameron - Przeszkadzam?
- Każdy dziś o to zapyta? - przewróciłam oczyma - Nie przeszkadzasz, przyda mi się każde wsparcie.
- Co sie stało? - usiadł i złapał mnie za rękę nawet nie chciało mi się reagować
- Nic takiego... - nie powstrzymałam potoku łez - Nie będę chodzić!

Wszyscy zamilkli. Nikt o tym nie wiedział... W pomieszczeniu słychać było tylko szybkie oddechy i mój głośny szloch.

- Ale to nic. - pociągnęłam nosem - Przecież istnieje też wózek..

Znów zaniosłam się płaczem. Kathy zaczęła płakać też.

- To nie twoja wina. To ja wlazłam jak sierota boska na ulicę. Nie obwiniaj się kochana... - zrozumiałam dlaczego płacze
- Ja muszę wyjść - Kathy nie może się obwiniać...wyszła
- Pójdę za nią.. - odrzekł Michael, skinęłam mu głową
- Jak się czujesz? - Cam zapytał z troską
- Fantastycznie... - ociekłam sarkazmem
- Wiem że nie... - ucałował palce mojej ręki a ja wbiłam wzrok w sufit

Pov.Simon

Do szpitala wbiegłem. Zapytałem o nią recepcjonistkę.. Nie czekałem na pozwolenie wejścia. Nie czekałem na windę. Ile sił w nogach wbiegłem na górę po schodach. Wszedłem do sali... zobaczyłem ją... Moja cudowna... Mój kwiat lotosu, a obok niej jakiś nikły mleczyk..!! Czy on nie widzi że ona płacze? Co za typ... Mam do w dupie..

- Elizabeth... - wyszeptałem
- Simon...? - zapytała niepewnie zerkając na mnie
- Elle.. - uśmiechnąłem się a oczy mnie zapiekły od łez - Kochanie...

A więc proszę... kolejny rozdział. Chyba nudny bardziej bo pisany na szybko ale mam nadzieję że się spodoba.. 💟💟 czekam na komentarze i reakcje 🙄😘😘 tęskniliście? Jak tam Halloween? 😝😘

Bezpieczna PrzystańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz