01.gruzowisko

1.4K 113 60
                                    

Denver padło.
Unoszący się nad miastem dym skutecznie przypominał ocalałym o tym, jak fanatycy zza muru rozwalili je, nie szczędząc nawet bezbronnych cywili.
DRESZCZ poległ.

Lata eksperymentów na Odpornych nie przyniosły owoców, przyczyniając się do upadku całej organizacji. Wszyscy stracili nadzieję na to, że lek kiedykolwiek powstanie...Dlatego wzięli sprawy w swoje ręce. Masowe rzezi na Poparzeńcach, sądy i publiczne egzekucje pracowników upadłej organizacji. Świat się zmienił, i nikt nie był w stanie tego powstrzymać. Pogorzeliska stały się domem pustelników i podróżników, szukających szczęścia na piaszczystym równiku. Mijały miesiące, a miejsce DRESZCZ'u zajęła inna grupa, jeszcze niebezpieczniejszych ludzi, władających Strefą Śmierci, dawniej zwaną Pogorzeliskami.
Nie wybierajmy jednak w przyszłość, nie taki jest bowiem nasz cel. Wrócimy do ruin ostatniego wolnego miasta. Właśnie tam zaczyna się nasza przygoda.

Minęły dwa dni, odkąd Thomas i cała reszta uciekła z palącego się Denver. Głupcy. Gdyby tylko zabrali się za kopanie odkryliby, że ich brązowowłosa przyjaciółka nie zginęła. Po dniu spędzonym na zbieraniu sił, Norze udało się uwolnić drugą rękę. Ostrożnie przesuwała kamienie, jeden za drugim, próbując wyżłobić sobie drogę ucieczki. Zajęło jej to co prawda trzy dni, ale ostatecznie wyczołgała się spod gruzu, padając plackiem na ziemię. Uwolniła się...Miała szczęście, że udało jej się przeżyć. Nie każdy zdołał uciec przed ogniem, walącymi się budynkami czy też przed Poparzeńcami, które co noc korzystały z Denver jak z nowego żerowiska. Wiedziała, że nie może tak tu zostać. Podnosząc się z ziemi ruszyła ulicami miasta, szukając jakiejś dobrej kryjówki. Poszukiwania zakończyły się dość szybko, przez jeden nieuważny krok, kiedy to Nora wpadła do ścieków, prosto do szamba. Nie było to co prawda ani przyjemne, ani miękkie lądowanie, ale dzięki temu trafiła do najbezpieczniejszego miejsca w Denver.

— Super. Jeszcze tego, purwa, brakowało. — burknęła, próbując się podnieść na równe nogi. Jak się okazało, było to o wiele trudniejsze, niż się spodziewała. Obrażenia, jakie zyskała w Bitwie o Denver dawały się we znaki. Może nie wyciekała z nich już krew, ale zdecydowanie wciąż kurewsko bolały. Zacisnęła zęby, gdy odwinąwszy materiał obwiązany wokół ugryzienia zostawionego po Newcie, zobaczyła opuchniętą ranę, wypełnioną białą ropą. Super, dostało się zakażenie. Lepiej być nie mogło!
Opierając się plecami o jedną ze ścian, Nora zaczęła przymykać powieki, czując, jak z sekundy na sekundę robi się coraz bardziej senna. Próbowała z tym walczyć, ale nie miała już siły. Nawet oddychanie sprawiało jej trudności. Ostatecznie poddała się, zamykając oczy. Zasnęła, kompletnie nie świadoma tego, że nie jest w tych kanałach sama.

<<<>>>

Zakop pod ziemią, nakryj kamieniem, a ja i tak kości odgrzebie. Kim jestem?
Wspomnieniem

<<<>>>

Odzyskując przytomność pierwszą rzeczą, jaką poczuła było straszne pieczenie. Otwierając oczy, Nora zamrugała kilka razy, jakby próbowała przyzwyczaić swoje oczy do wpadającego przez szybę światła słonecznego. Było jej dość wygodnie, co po kilku dniach spędzonych pod gruzem, było istnym zbawieniem.
Przenosząc się do pozycji siedzącej rozejrzała się dookoła, szukając jakichkolwiek wskazówek dotyczących swojego położenia. Była to dość spora, zrobiona z metalowych płyt chata, którą wbudowano w jedno z wyjść z kanałów.
Pozawieszane na umocowanych pod sufitem sznurkach kosze zostały wypełnione ziemią, razem z różnymi materiałami tworząc całkiem przytulną atmosferę. Jej uwagę przykuły liczne okłady wykonane ze starych bandaży, które nasączone jakimś dziwnym specyfikiem strasznie ją piekły.

deadzone☠ maze runner sagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz