14.masz prawo zachować milczenie

536 80 14
                                    

NIEWIADOMO GDZIE || ZART

— Markson, ty pieprzony tchórzu! — Choć po skoku do zbiornika był zziębnięty i przemoczony, Zart z trudem powstrzymywał się przed zamordowaniem Kane'a.

Lawson ogromnie żałował, że nie wybrał się wgłąb jaskini z przyjaciółką. Mogli posłać z nią nawet Teresę. Sprawy niestety ułożyły się tak, jak się ułożyły, w konsekwencji czego Nora została w podziemnym mieście, Markson powrócił do nich z podkulonym ogonem, i teraz siedzieli przy zbiorniku niczym wbici w ziemie, czekając aż któreś z nich wpadnie na jakiś genialny plan odbicia.
Wiedzieli, co czeka na nich po drugiej stronie jaskini,jednak sytuacja nie wyglądała najlepiej.

Teresa zerknęła na Blue, zajętą człapaniem po brzegu, z nudów liczącą odległość między dwoma pobliskimi stalagmitami. Kłótnie samców, walczących o pozycje alfy, nie były czymś, w co powinna się mieszać. W bójce ślepy ma zdecydowanie mniejsze szanse.
Quill przez cały czas wydawał z siebie dziwne pomruki. On był z nich wszystkich najmniej zaciekawiony walką. Umysłem wciąż czuwał przy Irmie. Wciąż miał cichą nadzieję, że zwierzę jednak przeżyło i zdołało uciec. Kto wie, może biega teraz po placówce i szuka swoich właścicieli?

— Zostawiłeś ją tam? Samą?

— Nie było innego wyjścia! — Kane próbował się jakoś wybronić, chociaż każde kolejne słowo działało na jego niekorzyść.

— Było! Mogłeś się, kurwa, zachować jak na faceta przystało i puścić ją przodem. Jesteś po prostu śmieszny! Robisz wszystko, aby zostać naszym liderem, po czym porzucasz Norę! Gdzie twoje jaja, Markson? Zostawiłeś je w krypcie? — Z tylu osób, Zart postanowił walczyć właśnie z Marksonem — Jedynym członkiem tej grupy, który był w stanie dorównać mu siłą.

— Może zamiast się kłócić pójdziemy po Norę? Może wciąż żyć — zaproponowała Blue, rzucając płaski kamień do zbiornika. — Złapali ją niedawno. Jest szansa, że wciąż żyje.

— Wstawać, ruszamy — oznajmił Quill, biorąc do ręki plecak. Dzieciak ruszył w głąb jaskini, zostawiając towarzyszy w totalnym osłupieniu.

— Co ty wyrabiasz, Q? — zapytał Lawson. Chłopiec nie zaszczycił ich spojrzeniem. Widać starsi chłopcy zaczęli mu już działać na nerwy. — Quill!

— Zostaje samcem alfa. Mój brat zachował się jak kretyn, musimy to teraz naprawić. Wy skaczcie sobie do gardeł, ja i Teresa znajdziemy Norę. — Teresa bez wahania poszła za nim. Kane i Zart wymienili zszokowane spojrzenia.

— Nawet on widzi, że jesteś kretynem, kretynie — zakpił Lawson.

— Masz jakiś problem? — zapytał o Kane. Mięśnie jego rąk napięły się gwałtownie.

— Emm, przepraszam? — wtrąciła Blue, do tej pory ostentacyjnie machająca rękoma. — Mógłby mi ktoś pomóc?
Z wielkim grymasem na twarzy, Zart pomógł Blue wstać. Wciąż jej nie ufał, i póki co nawet nie zanosiło się na jakiekolwiek zmiany stanowiska w tej sprawie. W tym świecie mógł ufać jedynie sobie i Norze, ewentualnie Teresie. Pozostała trójka była dla niego ciężarem, i gdyby nie sumienie to na pewno by ich zostawił.
Odbicie Nory było jedynym pomysłem, na jaki wpadli. Nie znali bezpiecznej drogi na powierzchnie. Liczyli na to, że ich znajoma wpadnie na jakiś pomysł, jak na mózg grupy przystało.

<>

KOMENDA POLICJI || NORA

— Imię. — Gliniarz zadał pytanie, nawet nie zaszczycając przesłuchiwanej osoby swym spojrzeniem. Była obca, po co miałby okazać jej szacunek?
Nora nie odpowiedziała. Wyprostowała się na swoim krześle, zacisnęła usta w wąską kreskę by ukryć wkradający się na twarz grymas. Opaski zaciskowe zostały bardzo mocno zaciśnięte, po części odcinając dopływ krwi do rąk. Gdyby płacili jej za każde przesłuchanie, przez jakie przeszła, miałaby już sporo kasy. — Imię! — ryknął, znudzony igraszkami więźnia.

deadzone☠ maze runner sagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz