Rozdział 4

603 80 60
                                    

Stał pod ścianą patrząc na mnie ze zmieszaniem, niedowierzaniem i czymś, czego nie dałem rady odgadnąć. Rozczarowanie? Ból? 

Byłem tak sparaliżowany jego widokiem, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W mojej głowie był kompletny chaos. Pierwsze co przyszło mi do głowy to ujrzeć sprawcę tego całego... teatrzyku.

Odwróciłem się, ale nikogo nie zobaczyłem. Rozejrzałem się we wszystkich kierunkach, ale skąd miałem wiedzieć kogo szukać? 

Kurwa. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Jaki ja jestem głupi! 

Jak mogłem pomyśleć, że to Gabriel? Dałem się ponieść i wykorzystać, jakiemuś zboczonemu napaleńcowi. 

O nie... Nie ze mną takie numery... Koleś ma przesrane.

Odwróciłem się w stronę Gabriela, odrzucając na bok wstyd i zażenowanie tą całą sytuacją, z zamiarem wydobycia informacji o tym zboczeńcu. Ale Gabriela nigdzie nie było. Przeszukałem wzrokiem otaczających nas ludzi i ruszyłem zrezygnowany w stronę łazienek, wkurzony na siebie, że dałem się tak podejść.

W pomieszczeniu zastałem całującą się dwójkę ludzi, którzy najwyraźniej nie zwracali na nikogo uwagi będąc w swoim świecie.

- Wypierdalać mi stąd i to już! – krzyknąłem nadal cały nabuzowany. Ci najwyraźniej pomyśleli, że jestem mocno walnięty, bo tylko popatrzyli na mnie z niesmakiem i posłusznie zniknęli za drzwiami. 

Zerwałem z twarzy maskę, rzucając ją w kąt. Podszedłem do umywalek, by spojrzeć w lustro. To co tam zobaczyłem wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Zarumienione poliki, zamglone oczy... Spojrzałem ze zdziwieniem w dół na moje spodnie. Przemyłem twarz lodowatą wodą, aby  doprowadzić się do porządku. 

Teraz już wiem dlaczego tamci tak szybko i bez żadnych sprzeciwów wyszli z łazienki.

Zakręciłem kran i oparłem się czołem o zimne kafelki. Błagam, niech ten dzień się już skończy...

I jak na ironię... ktoś wszedł do łazienki. 

- Błagam zostaw mnie. Tak w ogóle to męska łazienka.

- Tu jesteś! Wszędzie cię szukam. Myślałam, że już poszedłeś do domu, ale Gabriel powiedział, że... Co się stało? – zmieniła głos widząc moją minę. – Yyy?! Co mnie ominęło? – zapytała zaciekawiona i trochę zawstydzona spoglądając na moje wypukłe miejsce w spodniach.

Westchnąłem bezradnie. No to się wkopałem... Teraz już nic przed nią nie ukryje. Będzie mnie męczyła do usranej śmierci, by poznać wszystkie szczegóły.

- Wyjdźmy stąd. Odprowadzę cię.

Musiałem wyjść na świeże powietrze.

- No ok, tylko zrób coś z... TYM – dodała, aby mnie trochę rozweselić widząc, że sprawa jest poważna. Założyłem koszulę całkowicie ukrywając swój wzwód. Jeszcze nie wiedziałem co mam jej powiedzieć i jak zacząć rozmowę, bo nie docierały do mnie dzisiejsze zdarzenia.

Noc pełna wrażeń.


~


Szliśmy w milczeniu już dobre dziesięć minut. Nocne powietrze pozwoliło mi całkowicie ochłonąć i odrobinkę pozbierać myśli. Chociaż zupełnie nie wiedziałem od czego zacząć. Lexi chyba czekała, aż sam to z siebie wykrztuszę i w końcu powiem jej co się wydarzyło. Odchrząknąłem i zacząłem niepewnie:

- No więc...

- Już myślałam, że zapomniałeś języka w gębie. No mów, mów. Albo nie. Po prostu odpowiedz mi na pytanie. To przez Gabriela jesteś w TAKIM stanie? Bo miałeś taką minę, jak o nim wspomniałam... – spojrzała na mnie, a ja zajrzałem w jej brązowe oczy, mając nadzieję w swoich, że zrozumie sytuację, a ja nie będę musiał tego mówić na głos. Patrzyła na mnie mrużąc oczy i zamyśliła się przez chwilę, analizując moje wymowne spojrzenie. Gdy jej brwi poszybowały w górę, a oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, uciekłem przed jej spojrzeniem, wbijając wzrok w chodnik. 

GazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz