Rozdział 8

516 69 37
                                    

- Sev? Wszystko okej? Źle się czujesz, czy coś? – Lexi pojawiła się przy mojej ławce. – Jesteś cały czerw...

- Kto to jest? – przerwałem, starając się na nią nie patrzeć.

- Mówisz o tym nowym? Na imię ma Martin. Podobno przeniósł się tutaj z miasta. Kiblował, więc jest od nas starszy o rok. A co?

- Nic. – Wstałem z krzesła i ruszyłem do wyjścia z klasy.

- Jak to nic? To jest ten chłopak, który wtedy na ciebie wpadł, mam rację?

- Nie mylisz się.

Zatrzymaliśmy się przed klasą historyczną, gdzie mieliśmy następną lekcję.

- Więc? O co chodzi?

- Czy ty zawsze musisz szukać dziury w całym? Nie martw się, wszystko okej – poczochrałem ją po głowie.

Lexi skrzyżowała ręce na piersi, a jej lewa brew poszybowała do góry. Czekała, aż coś z siebie wyduszę. Na szczęście ktoś skutecznie rozproszył jej uwagę, zachodząc ją od tyłu.

- Bu! Cześć Słońce – chłopak dźgnął Lexi w żebra.

- Scott! Nie zachodź mnie w ten sposób! I nie mów tak na mnie, durniu.

- O co ci chodzi? Mówiłem do Sev'a. - zrobił poważna minę.

Lexi się lekko zmieszała i zaczerwieniła. Chyba chciał, by zabrzmiało to, jak żart, ale coś mu nie wyszło. Przypuszczam, że dziwnie się czują w swoim towarzystwie po tym „przypadkowym pocałunku", który miał miejsce na imprezie. Nastała niezręczna cisza, więc odchrząknąłem głośno.

- Jak tam po imprezie Scotty Słoneczko? Kacyk był? - uśmiechnąłem się złośliwie.

- Stary, nawet nie mów. Więcej nie pije, serio. A  przynajmniej nie mieszam. Myślałem, że mi głowa pęknie - skrzywił się. - A, właśnie. Pogodziłeś się z Gabim? Nie wnikam, ale odpuść sobie lepiej tą Agnes. Wyglądalibyście razem, jak rodzeństwo, a to conajmniej niesmaczne. Znalazłbyś inną w mgnieniu oka, mówię ci - uwiesił mi się na szyi. - Pomogę ci.

Lexi parsknęła śmiechem.

- Właśnie Sev, mógłbyś w końcu wyrwać jakąś laskę, ale jestem prawie pewna, że z tym osłem u boku zostaniesz singlem do końca życia.

- Wątpisz we mnie... maleństwo? - jego prawy kącik ust poszybował w górę. Lexi zrobiła się cała czerwona, bynajmniej nie ze złości. Miała się odegrać, ale Scott jej przerwał. - W takim razie udowodnię ci to. Porywam cię po lekcjach i nie przyjmuje sprzeciwu.

- W twoich snach.

- Tak, tak. Dość często tam bywasz. - wyszczerzył się widząc kolejny raz rumieńce na jej policzkach.

Wyjąłem niezauważalnie telefon i pstryknąłem jej zdjęcie.

- Ej! Co ty robisz? Usuń to! Sev! - rzuciła się na mnie, ale zdążyłem go w porę zablokować, zanim go przechwyciła. - Usuń to!

- No co? Miałaś taką minę, że musiałem to uwiecznić - zaśmiałem się głośno. Niech jeszcze raz mi powie, że Scott jej się nie podoba, to pokaże jej to zdjęcie.

- I ty Brutusie przeciwko mnie? Nienawidzę cię.

- Ej, wyślij mi to - szepnął do mnie Scott.

- Słyszałam to! Tylko spróbuj, a koniec naszej przyjaźni. - fochnęła się.

- A tak w ogóle - zaczął Scott - to zna ktoś tego chłopaka? To jakiś nowy? Pierwszy raz go widzę, a cały czas się tu patrzy.

Wszyscy zerknęliśmy w stronę, w którą patrzył Scott.

GazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz