Rozdział 5

619 73 42
                                    

Obudziły mnie wpadające przez okno promienie słońca i świergot ptaków na zewnątrz. Zapowiadał się ciepły, wiosenny dzień. Jednak czułem, że gdy tylko spróbuję otworzyć oczy, moja głowa eksploduje. Czułem suchość w jamie ustnej po wczorajszym wieczorze. Mój mózg dowoływał się tylko jednego. Wody.

W momencie kiedy próbowałem podnieść moje ciężkie zaspane powieki, moja mama weszła do pokoju, okrutnie zdzierając ze mnie kołdrę.

- Wstawaj Severyn! Jest już po dwunastej do cholery jasnej! Ile można spać?! - jej głos wdzierał się do moich uszu niczym zgrzyt paznokci jeżdżących po tablicy.

- Mmh...  – mruknąłem niewyraźnie, przewracając się na drugi bok.

- Pobalowało się wczoraj, co? – mama trzymając kołdrę pod pachą potupała nogą o podłogę.

- Mamuuuś... Nie tak głośnoo... – wymamrotałem stłumionym głosem, przyciskając poduszkę do głowy.

- Dziecko, co się stało z twoimi okularami?! - spojrzała na komodę obok mojego łóżka, na której leżał poturbowany przedmiot.

- Nie ważne. Kupię nowe. – mruknąłem niezadowolony.

- No dobrze, ale wstawaj już! Zaraz zrobię coś do jedzenia – rzuciła kołdrę w moją stronę i udała się do wyjścia. – Odśwież się trochę i zejdź na dół. Trzeba posprzątać dom, wynieść śmieci... A i musimy o czymś porozmawiać! - krzyknęła już z dołu.

Otworzyłem jedno oko, bo coś mnie zastanowiło w jej tonie. To musiało być coś poważniejszego, niż wyglądało.

Moja mama była naprawdę spoko babką i nie zamieniłbym się z nikim na żadną inną. Między innymi dlatego, że dawała mi dużo swobody. Szanowała moje decyzje, mówiąc, że to przecież moje życie i ona za mnie niego nie przeżyje. Odpowiadało mi to. Starałem się nie sprawiać jej problemów, chociaż od czasu do czasu zdarzało mi się z nią posprzeczać o jakieś błahostki.

Zwlokłem się z łóżka całkowicie bez życia, po czym skierowałem moją osobę do łazienki. Szybki, orzeźwiający prysznic powinien postawić mnie na nogi. Wszedłem do kabiny pod ciepłą wodę, stopniowo zmieniając ją na coraz zimniejszą. Pod wpływem lodowatej wody wszystko co się działo wczoraj, wróciło z prędkością światła. Stałem bez ruchu, a w mojej głowie pojawiały się kolejne sceny. Zacząłem się trząść, co zmusiło mnie abym wrócił do rzeczywistości. Natychmiast zakręciłem zimną wodę, odkręcając ciepłą.

Myśl. Tylko co mam o tym wszystkim myśleć? Teraz na trzeźwo wszystko stało się zupełnie inne, niewyraźne i niepewne. Chociaż jednego jestem pewien. Czy tego chcę, czy nie - muszę porozmawiać z Gabrielem i wydobyć z niego pewne informacje, nawet jeśli jest to dla mnie mega krępujące.

Westchnąłem i oparłem się o chłodne kafelki, by ból głowy, który narastał z każdą chwilą, zmalał. Niestety nic to nie dało, a obraz chłopaka stojącego pod ścianą i wpatrującego się we mnie, powtarzał się raz za razem.


~


Chwilę później stałem już w pełni ogarnięty w kuchni, a do moich nozdrzy doleciał zapach jajecznicy. Wciągnąłem powietrze nosem i poczułem, jak mój żołądek domaga się jedzenia. Usiadłem przy stole i natychmiast nalałem sobie wody z cytryną, którą przygotowała dla mnie mama.

- Dzięki. - powiedziałem z wdzięcznością, po wlaniu całej zawartości do gardła.

Jak zawsze rano po jakiejś imprezie, przygotowywała dla mnie ten orzeźwiający napój, za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Sama kiedyś była młoda i zdarzało jej się imprezować, więc nie robiła mi kilkugodzinnych kazań na temat tego jak się powinienem zachowywać. Przerabialiśmy już ten temat setki razy, jak byłem młodszy, a w takim stanie ostatnio wracałem naprawdę rzadko. Dawała mi wolną rękę i wiedziała, że byłem odpowiedzialny.

GazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz