Rozdział 14

424 47 28
                                    


16+

Wysunąłem się z objęć, by lepiej odczytać coś z jego twarzy, robiąc krok w tył. Jego mimika zdradzała zaskoczenie.

- No wiesz, jest już późno i może chciałbyś tu przenocować, czy coś - z minuty na minutę czułem się jeszcze bardziej głupio, że to w ogóle zaproponowałem. Próbowałem wybrnąć z niezręcznej sytuacji, bo Gabriel chyba nie miał zamiaru się odezwać. - Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie musisz... Pomyślałem tylko, że będziesz miał bliżej do szkoły, więc później wstaniesz i bardziej się wyśpisz, i jak chcesz to nawet mógłbym spać na kanapie, i...

- Hej, hej, hej... Spokojnie, słońce - podszedł do mnie, złapał za ramiona i uspokajająco przejechał po nich do moich dłoni, uśmiechając się lekko. Splótł nasze palce i pocałował mnie w czoło, a wcześniejsze obawy uleciały wraz z tym małym gestem. - Nie to, że nie chcę... - przygryzł seksownie dolną wargę. - Ale obawiam się, że nie będzie to jedna z tych niewinnych nocy, jeśli będziemy spać sami w pustym domu.

- Och... - na moją twarz wkradł się lekki rumieniec, gdy w mojej głowie pojawiły się nieprzyzwoite myśli. Spojrzałem w dół na nasze dłonie i również przygryzłem wargę, czując nagły przypływ śmiałości i podniecenia, tym co zaraz powiem. Podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy. - Więc zostań - powiedziałem ciut zachrypniętym głosem, a jego oczy zaświeciły w ciemności, jakby zapłonął w nich ogień.

- Przysięgam. Jak jeszcze raz zrobisz to z ustami...

- Jak? - przygryzłem wargę prowokująco. Powietrze wokół nas zgęstniało. Moje serce biło naprawdę szybko, a przyjemne uczucie w podbrzuszu nie chciało mnie opuścić. Gabriel zacisnął usta w wąską linijkę. Wyglądał, jakby bił się z myślami i swoją asertywnością. Miałem się już wycofać i coś powiedzieć, ale wtedy usłyszałem niski głos zielonookiego.

- Pieprzyć to - jego dłonie znalazły się na moich policzkach, a usta desperacko przykryły moje. Serce radośnie zatrzepotało mi w piersi, oblewając całe ciało gorącą lawą. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy przygryzł moją dolną wargę i delikatnie przejechał opuszkami palców po moim karku.

Gabriel objął mnie ramionami w pasie i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej, tak że nasze ciała stykały się już w każdym możliwym punkcie. Nasze krocza otarły się o siebie. Poczułem przyjemne pulsowanie i jego twardość na swoim biodrze. Uniosłem dłonie do góry, mierzwiąc jego miękkie włosy.

Pragnąłem więcej. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, a oddechy przyspieszone. Wypchnąłem biodra w jego stronę, ocierając się o strategiczne miejsca i usłyszałem cichy pomruk zadowolenia blondyna. Nie mogłem przyswoić myśli, że doprowadziłem zielonookiego do takiego stanu i nakręcało mnie to jeszcze bardziej. Poczułem jego język na mojej dolnej wardze i rozchyliłem usta, wpuszczając go do środka, czując przyjemny ucisk w podbrzuszu.

Chłopak zaczął mnie ciągnąć do tyłu, nie przerywając pocałunku. Upadłem na kanapę, a on przycisnął mnie swoim ciężarem. To było, tak cholernie dobre uczucie, że myślałem, że zaraz zwariuję.

Jego prawa ręka podpierała się obok mojej głowy, a druga zaczęła wkradać się pod moją koszulkę. Przejechał delikatnie po mojej nagiej skórze i zacisnął dłoń na moim biodrze. Wstrząsnęło mną do tego stopnia, że dostałem gęsiej skórki na całym ciele i niekontrolowanie jęknąłem w jego usta. Czułem, jak na moje poliki wkrada się intensywna czerwień, jednak przytłumione światło lampy nie pozwalało dostrzec tego blondynowi.

Otworzył oczy, by na mnie spojrzeć, przerywając nasz pocałunek. Widziałem pożądanie w jego oczach. Gdy zaczął całować moją szczękę, jego ręka powędrowała do paska od spodni, niezdarnie go odpinając. Zdjął swoje spodnie na tyle, ile pozwalała mu obecnie nasza pozycja i naparł swoim ciałem na moje. Zacząłem się pod nim wić, również domagając się uwolnienia spod niewygodnej odzieży i gdy jego biodra znajdowały się przez chwilę w górze, zręcznie opuściłem spodnie na swoje uda.

GazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz