Wraz z Aaronem zerwaliśmy się z łóżka jak szaleni. Patrzyliśmy się na siebie chwilę po czym udaliśmy się do punktu wytwarzania dymu.
Ja: Szypko gasnica!
Maggie: Nie mamy!!!
Rose: Trzeba dzwonić na straż pożarną! Bo spali się dom!!!
Aaron: Dzwonię!!!!
Natasha: Trzeba wyjść na dwór!!!
Jake's: Wszyscy cali!?
Maggie: Tak otwieraj tę drzwi!!!!
Każdy już każdy wyszedł z domu cały spłonął jak to się w ogóle stało straż pożarna gasiła już ogień a my dopiero. Zauważyliśmy że nie ma Maksa!!!!
Natasha: Gdzie Max!?
Aaron: Nie mogę zostawić bracha idę go uratować!!!
Maggie: Od tego jest straż!?
Ja: Aaron nie możesz tam iść!!! - złapałam go za ramię.
Aaron: Dlaczego? Kira...zależy ci na mnie?
Ja: Tak!!! -Przytuliłam Aarona.
Aaron: Tak muszę go ratować to mój przyjaciel...
Zanim się spojrzałam Aarona już nie było. Zaczęłam płakać nie wiem dlaczego mu to powiedziałam może go kocham może nie ale wiem że poprowadzi mnie los.
Rose: Kochasz go co nie?
Ja: Nie wiem Rose nie wiem...
Rose: Mijasz się z prawdą Kira...
Kilka minut później...
Jake's: Patrzcie Max idzię!!!
Ja: Tylko Max!?
Maggie: Niestety Kira -poklepała mnie po ramieniu.
Gdy do czołgam się do nas Max...
Ja: Co z Aaronem Max!!!???
Max: Jest ciężko ranny poświęcił swoje życie tylko na mnie....lekarze już po niego idą...
Ja: Co!? Gdzie on jest!?
Max: T-tam -Max wskazał ledwo co na Aarona.
Pobiegłam do Aarona leżał już i był nieprzytomny zaczęłam płakać ten pożar to jakiś żart chory sen... Dlaczego ja płaczę?! Dlaczego mi na nim zależy!?
Ja: Gdzie go więzienie!?
Lekarz Harry: Do szpitala św. Aarona Bakera
Ja: Mogę jechać z wami?
Lekarz Harry: A jest pani jego dziewczyną?
Ja: Ym...n-nie...
Lekarz Harry: No dobrze niech pani wsiądzie.
Ja: Dziękuje Panie...?
Lekarz Harry: Harry...a ja z kim mam przyjemność rozmawiać?
Ja: Kira...
Lekarz Harry:: Piękne imię....
Ja: Dziękuje
Przez całą drogę Rozmawiałam z Harry. Nie wiem dlaczego ale poprawił mi humor i super z nim się mówiło nawet zapomniałam przez chwilę o Aaronie który leżał obok.
Lekarz Harry: Jak mogę się uprzejmie zapytać ile masz lat?
Ja: 17
Lekarz Harry: A ja 19!!!
Ja: Jak wpuścili cię na medycynę!?
Lekarz Harry: Wiesz mam swoje sposoby... - puścił oczko.
Ja: Dojechaliśmy już!!!
Wyszłam z samochodu trzymając cały czas za rękę Aarona strasznie było mi szkoda ale wiedziałam że Harry pomoże i go wyleczy. A tak przy okazji jakby nie Harry to bym umarła z stresu.
~~~~~~~~~~~~~~~
Hej nie uwierzycie co moja książka jest na trzecim miejscu w messages Tak się cieszę i bardzo wam dziękuję że jesteście ze mną i oby tak dalej!

CZYTASZ
Čħçë ¢ịě ķõ¢ĥåć
Roman pour AdolescentsKiedy myślisz że już nigdy nie spotkasz swojego wroga a ON powraca. I rozwala twoje życie psychicznie i fizycznie. Ale czy zawsze muszą być wrogami...? Ona ten związek traktuje jak jeden żart...ale czy na długo? Za to on zaczyna coś do niej czuć...c...