PROLOG

1.7K 55 5
                                    

Tak jak każdego dnia, ciemnowłosy chłopiec wracał ze szkoły, prosto do domu. Właśnie zaczął się weekend, przez co młody chłopczyk cieszył się na wspólny czas rodzinny, jedyne co go zdziwiło to, czarny duży samochód, który wcale nie należał do jego taty. Wchodząc do domu zobaczył ze w ich salonie stoi kilku nieznanych mężczyzn. Chłopak zatrzymał się w progu drzwiach i zawahał się wejść dalej. Nie wiedział, dlaczego mama tak bardzo płakała. Nie wiedział, dlaczego tata spojrzał na niego ze zmartwieniem w oczach, ale przede wszystkim nie wiedział, kim są Ci ludzie; nie wiedział co się dzieje. Chłopiec był na tyle przerażony sytuacja, że postanowił być cicho, aby go nie zauważono.

- Przecież możemy się dogadać. - zaczął ojciec do jednego z mężczyzn. - Potrzebuje więcej czasu.

- Park. - westchnął, po czym zaśmiał się w bardzo bezczelny sposób. - Twój pieprzony czas już dawno minął. Nie wykonałeś roboty, więc teraz będziesz musiał ponieść konsekwencje.

Chłopczyk spiął się na widok pistoletu.

- T-Tato?

Dopiero gdy mężczyźni zauważyli chłopca, któryś z nich podszedł do niego i się chytrze uśmiechnął.
Brunet pociągnał chłopca z ramie, wypychając do na srodek pokoju.

- Nie! - zapłakała kobieta. - Zostawcie go!

Jej krzyk był smutny, a zarazem przepełniony strachem; chciała podbiec do syna, ale uniemożliwiali jej dojście do niego.

- No no, Jin. - uśmiechnął się brunet. - Nie wiedziałem, że masz syna.

Mężczyzna, który rozmawiał z ojcem chłopca zbliżył sie do wystraszonego dziecka, nadal trzymając broń na zewnątrz.

- Tylko go tknij. - zagroził zdenerwowany
ojciec; chciał cos zrobić, ale nie miał szans. Był ciągle obserwowany przez towarzyszy bruneta.

- Cześć mały. - przykucnął przy nim. - Chciałbyś zobaczyć jak tatuś się przed nami kompromituje?

Nie odpowiedział co jedynie wzbudziło irytację bruneta.

- Widziałeś kiedyś taki pistolet? - zapytał nagle.

Chłopczyk niepewnie spojrzał na broń.

- Pewnie, że widziałeś. - stwierdził. - Na pewno w grach, co?

Przytaknął nie chętnie głową.

- Świetnie, jednak tutaj mamy prawdziwą broń, która może wyrządzić niezłe szkody a życie wcale nie jest grą, nie ma się dodatkowych żyć, więc każdy może je stracić nawet za pierwszym razem.

I gdy tylko brunet wycelował w chłopca to jego ojciec sprzeciwiając sie stojącym przy nim mężczyznom, okładając ich pięściami. Zrobiło się chwilowe zamieszanie przez co kobieta wykorzystując czas nadepneła stojacemu za nią meżczyznie na stopę. Uwolniła się i od razu podbiegła do syna, biorąc go za dłoń.

Wybiegli z domu.

- M-Mamo, co się dzieje... - zapytał chłopiec w międzyczasie.

Rozszedł się huk, na który się zatrzymała.

Potem jeszcze jeden.

I jeszcze jeden.

Spojrzała na dziecko a w oczach miała łzy.

- Skarbie...

Upadła na kolana, biorąc twarz syna w swoje dłonią i się blado uśmiechnęła.

- Musisz stąd jak najszybciej uciekać.

- Nie zostawiaj mnie, proszę. - szlochał.

- Nie możesz tutaj zostać. - odparła. - Ja nie mogę cie stracić.

- M-Mamo wstań, proszę, chodźmy stąd. - płakał chłopiec; kobieta zaprzeczyła głową.

- Jayden, uciekaj stąd.

Szepnęła, jej głos był bardzo słaby. Blondyn nie wiedział co sie stało jego matce. Nie rozumiał, dlaczego nie chce razem z nim pójść. Tym bardziej mu tłumaczyła, że ma odejść to tym bardziej sie bał. W pewnej chwili podszedł do matki i ją bardzo mocno przytulił, ale gdy usłyszał krzyki i kolejne strzały padające w stronę lasu to zaczął płakać.

- J-Już cię nigdy nie zobaczę?

- Kochanie, ja zawsze będę przy tobie tylko proszę cie o jedno, n-nie daj się złapać.

[ The Criminal ] 🔄 (w trakcie zmian i popraw) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz