[ Rozdział. 6 ] "Zależy mi na niej?"

552 19 0
                                    

Szedłem ciemnym korytarzem. Caitlin była tuż za mną co mnie drażniło. Mówiłem jej, żeby została z Dan'em, ale weź tu się kłóć z nią a bardziej przekonaj do czegokolwiek. Nie miałem na to czasu; słyszałem jakieś rozmowy dochodzące z zewnątrz. Wyjrzałem za ściany i zobaczyłem, że to faktycznie pewni mężczyźni, dlatego szybkim krokiem wypadłem zza metalowych drzwi i od razu wyciągnąłem pistolet. Kiedy tylko mnie zobaczyli, rozbiegli się na dwie różne strony.

- kurwa!

Biegiem wyrwałem za jednym; pomyślałem sobie ze i tak bez sensu jest go gonić, więc po prostu strzeliłem. Nie zabiłem go, a zraniłem w ramię. Upadł na ziemie a ja się odwróciłem, widząc, że ten drugi się wrócił do środka.

- cholera, zabiłeś go?! - zapytała nagle Caitlin, a będąc już za mną, wychyliła się za mojego ramienia.

- nie, dlatego musisz go przypilnować aby nigdzie się stąd nie ruszył. - powiedziałem.

- huh!? co?! - zaniepokoiła się.

- ..nic Ci nie zrobi, nawet nie ma broni.

- skąd wiesz..

- jakby ją miał to już dawno by strzelał, a nie uciekał. Zostań tutaj a ja się wrócę po drugiego, okej? - mówiłem, po czym centralnie wysunąłem swoją broń w jej rękę, żeby ją wzięła. - na wszelki wypadek, lepiej bądź przygotowana.

- n-nie, ja nie mogę... - odparła oddając ją spowrotem, ale wziąłem jej dłoń i ponownie wciskając pistolet w jej małą dłoń, spojrzałem na dziewczynę.

- owszem, możesz.. nie musisz strzelać, tylko ją po prostu miej. Poradzisz sobie.

Zacząłem iść z powrotem w stronę baru, ale doslownie w tym momencie brunetka ostatecznie złapała mnie za rękaw mojej kurtki.

- Jayden, tylko... uważaj na siebie. - poprosiła na co tylko przytaknąłem głową.

Wbiegałem szybko do baru rozglądając się za Danielem; może widział gdzie ten koleś polazł, ale on również zniknął. Dopiero po chwili usłyszałem jakieś odgłosy pochodzące z kuchni, więc tam poszedłem. Wchodząc niczego nie zauważyłem poza garami i innymi rzeczami restauracyjnymi. Kiedy przeszedłem koło chłodni to wtedy niespodziewanie ktoś przywalił mi w twarz a dokładniej w szczękę. Pod wpływem siły, cofnąłem się. W ustach poczułem metaliczny posmak, co oznaczało, że dość solidnie musiał mi ktoś przywalić. Przetarłem usta rękę i tak jak myślałem,
z dziąsła leciała mi krew, dlatego też od razu zaraz splunąłem na podłogę. Ta osoba, widząc, że wszedłem do chłodni, zatrzasnęła mnie w środku.

- nie!! - wrzasnąłem uderzając dłonią o drzwi.

- trochę sobie tam posiedzisz, Park. - uśmiechnął się blond włosy mężczyzna, którego goniłem.

- już kurwa nie żyjesz...

Warknąłem patrząc na niego i znowu uderzając agresywnie o drzwi, przez co się odsunął.

- najpierw będziesz musiał się stad wydostać, więc... - zaśmiał się wrednie a potem zaczął iść w strone wyjścia. - daj znać jak wyjdziesz!

- ty sukinsynie! obiecuje ci, że nawet nie będziesz w stanie mówić, kiedy cię dopadnę! - zagroziłem, na co znowu usłyszałem jego śmiech.

Musiałem się stąd wydostać; nie miałem pojęcia gdzie on zmierza lub nawet co zamierza teraz zrobić. Przecież zostawiłem Caitlin samą a jeśli on coś jej zrobi to... chwila.

Dlaczego mi tak na tym zależy?

Czy mi na tym zależy?

Na niej?!

[ The Criminal ] 🔄 (w trakcie zmian i popraw) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz