[ Rozdział. 13 ] "Mam spać z Tobą?"

418 16 2
                                    

W nocy nie mogłem zmrużyć oka.

Za oknem panowała burza. Deszcz walił z  każdej możliwej strony  co mnie tylko bardziej irytowało. Już nie wytrzymywałem dlatego też, poduszką na której leżałem przygniotłem sobie głowę żeby chociaż trochę mieć ciszy ale zbyt wiele mi to nie dało. Nigdy nie lubiłem takiej pogody, w młodości się bałem sztormów a teraz po prostu mnie to złości. Z myśli wybił mnie dźwięk otwierających się drzwi od mojego pokoju; nawet nie chciało mi się głowy przekręcać, bo wiedziałem, że to pies pewnie przylazł z przedpokoju.

- Chingu, 네 침대로 돌아가.. [ wracaj do swojego kojca ] - wymamrotałem pokazując ręką na drzwi.

- uhm. - usłyszałem ciche odchrząknięcie dziewczyny. - nie spisz? 

Momentalnie się odwróciłem, patrząc na jej otuloną kocem drobną sylwetkę.

- co ty.. - przetarłem twarz rękoma. - pokoje Ci się pomyliły? zbłądziłaś?

- nie bądź od razu dupkiem... po prostu, nie mogę spać. Ta cholerna burza mnie dobija, wzbudziła mnie ze snu i od tamtego momentu mam jakąś blokadę.

- i czego odemnie oczekujesz? że zmienię się w pogodynkę i ją rozgonie?

- a mógłbyś? - zakpiła.

- niewiarygodne. - parsknąłem pod nosem kręcąc głową na boki. - przylazłaś tu tylko dlatego, bo się boisz burzy?

- wcale się jej nie boje! - od razu zaprzeczyła. - z resztą, to nie jest jedyny problem. Dlaczego na dole jest tak strasznie zimno? ogrzewanie wam się spieprzyło?

- huh?

- jeśli mi nie wierzysz, to w takim razie zejdź na dół i sobie sam sprawdź jaka tam chłodnica. - dodała. - specjalnie kazałaś mi tam iść spać.

- ja ci wcale nic nie kazałem, tylko ty sama postanowiłaś spać tam mimo to, że, grzecznie, oferowałem Ci swoj pokój.

- w każdym bądź razie, zamieńmy się.

- żartujesz sobie? - parsknąłem.

- no a czemu nie? ja już tam na pewno wrócę, zapomnij.

- i co, będziesz tak tu stała?

- jeśli będę musiała to się nawet położę.

- ty.. ugh! - burknąłem sam do siebie ponieważ ta dziewczyna jest normalnie nie do zniesienia. - dobra. - wywróciłem oczami. - skoro tak bardzo nie chcesz iść na dół to możesz zostać tutaj, ale masz iść do cholery spać. I nie chrapać.

- co? - zdziwiła się. - mam spać z... tobą? i po za tym, ja wcale nie chrapie!

- nie ze mną, tylko obok mnie... - uświadomiłem jej na co się zaczęła gapić; westchnąłem ponownie, bo zdarzyłem juz poznać to jej spojrzenie. - rany, Caitlin przecież nic Ci do cholery nie zrobię, ile razy mam Ci to jeszcze powtarzać? po za tym, spaliśmy już razem w hotelu, co nie?

- mhm.. a skąd mam wiedzieć jakie myśli chodzą po twojej durnej głowie, Park?

Oj, nie chcesz widzieć.

- litości... - wymamrotałem. - obiecuje, że Ci nic nie zrobię, zadowolona?

Nadal tam stała, co mnie już drażniło.

- nie ufasz mi?

- no nie wiem.. już raz mnie zrzuciłeś z przepaści w wodę.

No teraz to dowaliła konkretnie.

- w porządku, nie to nie. - położyłem się z powrotem na łóżko i odwróciłem do niej plecami. - mam to gdzieś gdzie będziesz spała. Rób co chcesz.

[ The Criminal ] 🔄 (w trakcie zmian i popraw) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz