[ Rozdział. 20 ] "Seon-jin"

346 14 0
                                    

Skoro tutaj weszliśmy, to teraz musimy się potajemnie z powrotem wydostać z budynku. Nie wiem czy Yoon chciał nas po prostu wystraszyć swoimi słowami aczkolwiek przez to że go postrzeliłem, nie sądzę żeby nam odpuścił, tym bardziej mi.
Jednakże, jestem pod wrażeniem, że zachował zimną krew. Mniejsza z tym.

Wydaje mi się że najlepszym wyjściem będzie to samo zaplecze którym się tutaj dostaliśmy, dlatego też gdy tylko zeszliśmy na dół do głównej loży, kierowaliśmy się do punktu wyjściowego. Wszystko zapowiadało się dobrze - korytarze były puste, nikt nas o nic nie podejrzewał ani nie poganiał. Byliśmy już bardzo blisko drzwi wyjściowych aczkolwiek w tym samym momencie ktoś niespodziewanie wyszedł zza rogu, popchnął mnie na ścianę i od razu wyciągnął broń mierząc mi w głowę przez co Caitlin niemalże od razu cofnęła się w tył w niepokoju, ale przez to, że zareagowałem w porę, to szybko wytraciłem mężczyźnie pistolet z ręki, wyciągając swój ze spodni. Odbezpieczyłem go i wymierzyłem mu tak samo jak on mi poprzednio, prosto w twarz przez co też uniósł ręce w geście obronnym w niezadowoleniu.

Kolejny azjata?

Był to facet o wiele starszy odemnie; może o dwadzieścia lat lub więcej. W czarnym mundurze, trochę napakowany, z dobrą budową ciała, gdzieś około mojego wzrostu, czarne nie za krótko ścięte włosy z lekkim akcentem szarości oraz ciemne niebieskie oczy chociaż bardziej podchodziły pod takim sam kolor, jaki.. ja mam. Dziwnie się poczułem patrząc na niego, ze względu na jego uderzająco podobne do moich, rysy twarzy. Nawet pieprzyk pod okiem..

Zapanowała cisza, aczkolwiek tym dłużej tkwiliśmy w tym momencie, tym bardziej wydawała się być napięta.

Kim on był?

Czego chciał?

Co tu robił?

Tyle różnych pytań przechodziło mi przez myśl, ale w takim przypadku, nie miałem nawet czasu aby o cokolwiek pytać ze względu na to, że musieliśmy się stąd jak najszybciej wynosić. Nie obchodziło mnie nic po za wydostaniem się.

- 당신은 영어를하십니까? [ mówisz po angielsku? ] - spytałem wreszcie.

- .. kim jesteście? - odezwał się również z potwierdzeniem. - kto was przysłał?

- mógłbym spytać o to samo..

Nagle obniżył wzrok na mój pistolet.

- jak na kogoś w tak młodym wieku, to dobrze obchodzisz się z bronią.. należysz do jakiegoś tajnego oddziału?

- nie pracuje pod nikim ani dla nikogo.. - odparłem. - działam sam.. i tak się składa, że jestem w pośpiechu, więc zróbmy tak.. ja Ci oszczędzę życia a ty udasz, że nas nie widziałeś. Zgoda?

- a co jeśli się nie zgodzę?

- myślisz, że cię nie postrzelę? - parsknąłem. - radziłbym nie testować mojej cierpliwości, bo nie należę do tych spokojnych i opanowanych ludzi.

- czyżby? - uśmiechnął się cwaniacko. - ciekawe, bo tak się składa..  że ja również.

- Park.

Głos Caitlin przebił mi myśl.

- co? - odparłem, aczkolwiek nie spuszczałem wzroku z faceta.

- nie, nie ty.. on.. - wskazała na rękaw tego mężczyzny, na którym widniała biała mała naszywka wypełniona czarnymi literami. - .. on ma na nazwisko.. Park.

- huh? - skrzywiłem się. - i co z tego? to zwykły zbieg okoliczności..

- o czym.. wy mówicie? - wtrącił.

[ The Criminal ] 🔄 (w trakcie zmian i popraw) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz