[ Rozdział. 5 ] "Stary znajomy"

647 23 3
                                    

W jednym z tych samochodów znalazłem jedną karteczkę, na której było zapisane spotkanie.
Ta dwójka miała się spotkać z jakimiś innymi typkami z mafii. Niestety, się nie spotkają, natomiast dla mnie to bardzo dobra okazja, aby się czegoś dowiedzieć. Właśnie wyjechałem do miasta, podążając za tym miejscem. Dobrze się złożyło, ponieważ wiem co to za miejsce; kiedyś często przeze mnie odwiedzane. Przez drogę było cicho, a to tylko dlatego, że Caitlin po moim powrocie zasnęła i do tej pory spała. Nie chciałem jej budzić jedynie ze względu na to, że nie miałem zamiaru kolejny raz słuchać jej mądrości.

Nieważne.

Wyciągnąłem telefon; musiałem się pilnie z kimś skontaktować, a dokładniej to z dawnym kumplem. Daniel Haynes, był jednym z najlepszych gości, jakich poznałem w tym mieście. Miał swój własny bar, dla trochę szalonych ludzi. Miejsce, zafundował mu ojciec; co lepsze, jego ojciec również jest gangsterem. Nigdy nie miałem okazji go spotkać, ale to akurat nieistotne.

- słucham?

Usłyszałem jego głos w słuchawce.

- Dan... - uśmiechnąłem się pod nosem. - mam pewną sprawę do ciebie.

- Jayden.. to ty? - zdziwił się na początku, a zaraz potem lekko zaśmiał. - stary, kopę lat! rany, gdzie ty się podziewałeś przez ten cały czas, co?

- bywało się w kilku miejscach..

Nie miałam ochoty mu opowiadać ile się wydarzyło odkąd wyjechałem z miasta.

- ah, rozumiem..  coś jest na rzeczy?

- tak jakby. - westchnąłem. - powiedz mi czy w barze, jest ktoś inny oprócz ciebie?

- nie dawno wyszli ostatni klienci. - mówił. - zbliża się druga dlatego będę zaraz pewnie zamykał, ale od ponad godziny siedzi tutaj jakaś dwójka napakowanych typków..

- jesteś pewny, że są tylko we dwoje?

- napewno.. gdyby coś się działo w barze, to bym miał powiadomienie z kamer. Są tylko oni.

- Daniel, za wszelką cenę, nie pozwól im opuścić baru dopóki się tam nie zjawie. Za pół godziny dojadę.

- spoko..  - odparł. - do zobaczenia.

Rozłączyłem się, od razu wciskając pedał gazu i jadąc trochę szybciej. Kątem oka zobaczyłem, że Caitlin się zaczęła wiercić co oznaczało ze już raczej nie śpi. Po chwili się odwróciła do mnie, patrząc zaspanym wzrokiem.

- dzień dobry, księżniczko od siedmiu boleści. W sumie to mógłbym nawet powiedzieć, dobry wieczór.

- u-ugh.. z kim ty rozmawiałeś o tej porze? - zapytała przecierając twarz. - przecież jest tak późno..

- za niedługo się dowiesz.

Wywróciła oczami na moje słowa.

- rany, czy ty musisz ciągle być tak zajebiście tajemniczy? nie możesz mi od razu powiedzieć?

No i się zaczyna.

A miałem taki spokój.

- Caitlin, jestem zmęczony a łeb mnie napierdala od połowy drogi, więc będę ci wdzięczny jak się zamkniesz, bo nie zamierzam się ciągle z tobą kłócić!

Uniosłem się na co, westchnęła złośliwe.

- ale mogłeś mi normalnie odpowiedzi, ale nie, bo po co? lepiej jest się wydrzeć i...

- ..po prostu pewnych rzeczy nie możesz wiedzieć.

- świetnie. - uśmiechnęła się sarkastycznie. - w takim razie ja też nie będę nic ci mówiła.

[ The Criminal ] 🔄 (w trakcie zmian i popraw) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz