Rozdział 25

2.1K 82 2
                                    

*Perspektywa Lilii*

Minęło już dwa tygodnie od mojej walki z Madison. Od tamtego czasu nie wchodzi mi w drogę. Dziś są moje osiemnaste urodziny i mam nadzieję że ktoś zapamiętał. Gdy wstałam ubrałam letnią sukienkę w kwiaty i poszłam zjeść śniadanie. Po jedzeniu poszłam pilnować małych szczeniaczków na plac zabaw. Wróciłam do domu około 16. Przebrałam się i planowałam coś zjeść. W całym domu było ciemno co było podejrzane. Gdy weszłam do salonu nagle światło się zapaliło a wszyscy wyskoczyli za kanap.

-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!- Krzyknęli a ja tak się przestraszyłam że zmieniłam się w białego tygrysa. Iv się zaśmiał i poszedł do mnie. 

-Spokojnie kochanie.- Powiedział głaskając mnie po głowię. Po chwili się uspokoiłam i zmieniłam w człowieka. 

-Myślałaś że zapomnieliśmy o twoich urodzinach?- Zapytał szczęśliwy Max. 

-No zgaduję że Dylan na początku nie wiedział.- Powiedziałam a Dylan opuścił głowę. 

-Dokładnie.- Przyznał Max śmiejąc się. 

-Wszystkiego najlepszego kochanie.-Powiedziała mama po czym mnie przytuliła. Impreza minęła w super atmosferze i na śmianiu się. Gdy rodzice razem z moimi braćmi wyszli powędrowałam do sypialni by się umyć. Gdy wzięłam już piżamę naglę poczułam niewyobrażalny ból. Zaczęłam zwijać się na ziemi z bólu i krzyczeć. Po chwili do pokoju wbiegł przestraszony Iv. 

-Co się dzieję kochanie?!- Zapytał kucając przy mnie. Widziałam że przesyła do kogoś myśli. Po chwili do pokoju wpadli moi bracia a rodzice stali w framudze drzwi. 

-Wszyscy za drzwi.- Powiedziała spokojnie moja mama. 

*Perspektywa Ivara*

-Wszyscy za drzwi.- Powiedziała spokojnie Celestia. 

-Ale dlaczego?!- Zapytałem czując łzy w oczach. 

-Przechodzi przemianę w pełnego wampira, ja też przez to przechodziłam.- Powiedziała kobieta wyciągając swoich synów za drzwi. 

-Ale dlaczego mam wyjść?- Zapytałem. 

-Po tej przemianie prawie zabiłam waszego ojca.- Zwróciła się Celestia do swoich dzieci.  

-Jak to prawie?- Zapytał zdenerwowany Max.

-Pragnienie było takie wielkie że nad sobą nie panowałam. Alex leć po krew.- Powiedziała kobieta do męża a on pobiegł nie wiadomo gdzie. Gdy odwróciłem się do Lili siedziała skulona w rogu pokoju i płakała otoczona zielonymi płomieniami. Nie dałem rady patrzeć na to jak cierpi więc powoli zbliżyłem się do niej i nie zważając za oparzenia przytuliłem moją mate. Lilia od razu się do mnie bardziej przytuliła a w tym momencie ogień zniknął. Moja mate nie chciała mnie puścić co mi się podobało. Po chwili do pokoju wpadł Alex z pudłem pełnym paczuszek z krwią. Lilia momentalnie ode mnie odbiegła i zaczęła pić czerwoną ciecz. Dopiero teraz zobaczyłem że jej oczy były czerwone. Gdy zjadła całą krew położyła się bezwładnie na ziemi i zasnęła. 

-Już będzie z nią normalnie?- Zapytałem Celestii. 

-Już tak po prostu jako wampir będzie szybsza i silniejsza.- Powiedziała z uśmiechem.- Dobrze chłopcy zwijamy się.- Powiedziała i wszyscy wyszli z pokoju a ja położyłem Lilie na łóżku i położyłem się obok niej. Pocałowałem moją mate w czoło po czym sam zasnąłem. 



Mam nadzieję że rozdział się podobał :)

Więzy Przeznaczenia: Nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz