Żółta czerwień, nieznajoma mieszanka
Wściekła nadzieja, rozbita szklanka
Dojrzała pomarańcza w słońcu skąpana
Kwasota w ustach tak dobrze jest znana
Suche liście, pękające pod stopami
Ugoda między dwoma obozami
Zmieszana nierównomiernie jak farba
I trzeba uznać, że pośrodku leży prawda.
_____________________________Nie tyle, co miał serdecznie dość, to byłaby mała nadinterpretacja. Zwyczajnie postanowił zmienić coś po prawie pół roku. Tak więc jednego z tych dni, w których miał iść do szkoły, a uznał to za stratę czasu, postanowił zafundować sobie pewną zmianę.
Przez chwilę siedząc na fotelu pomyślał o Victorze, z którym spotkał się jeszcze kilka razy. Jak on zareaguje? Może uzna go za palanta, o ile jeszcze tego nie zrobił. Może nagle powie, że musi gdzieś wyjechać i nigdy już nie wróci?
A tak dobrze im się rozmawiało. Yuuri był teraz trochę szczęśliwszy niż dotychczas. Choć wcześniej też nie mógł uważać się za samotnego, bo miał przecież swoją paczkę. Jednak oni byli tylko do robienia głupot. Każdy wyzywał się nawzajem i był zerem w oczach drugiego. Tylko razem podobno zyskiwali wartość.
Ujemną...
A Victor? Był taki normalny... Nie zwyczajny, o to to nie. Wyjątkowy, ale taki poukładany. Interesował się nim, pytał o rzeczy o których nie miał z kim rozmawiać. Tak w sumie wystarczyła mu sama ta rozmowa. Szczera i niewymuszona. Zabawna i trochę uszczypliwa. Taka, jakiej nikt się długo nie podejmował...
Ale to nie powinno przeszkadzać w chwili, w której zmienia kolor włosów.
Vic: Hej, co tam?
Yuu: Nic
Odpisał krótko, bo musiał mieć uniesioną głowę. Suszarka ogrzewają jego skórę, momentami trochę parzyła.
Vic: To znaczy, że mogę cię najść?
Yuuri wyprostował się na fotelu, przez co oberwał suszarką w głowę. Fryzjerka przeprosiła, chociaż to nie była jej wina. Chłopak mruknął coś na wzór "spoko", zastanawiając się jak ma odpowiedzieć Victorowi.
Yuu: Daj mi tak... Dziesięć minut.
Vic: Ohoho, coś się zmieniło?
Oj bardzo.
Yuu: Niee... Tylko... Muszę coś dokończyć.
Vic: Będę czekać w tym parku co mi ostatnio pokazałeś.
Yuu: Spok, to do zaraz.
Vic: A co robisz?
Fryzjerka poprosiła, żeby jej klient przestał się ruszać. Nie zamierzała płacić za zepsutą przez niego pracę.
Yuu: Nie mogę teraz pisać, pa.
Dostał jeszcze odpowiedź, ale nie sprawdził jaką. Spojrzał na swoje odbicie i uśmiechnął się. Ładnie.
Zapłacił i wyszedł z salonu, od razu kierując się w umówione miejsce. Naprawdę bał się reakcji Victora.
Chłopak był odwrócony do niego plecami, więc Yuuri zaszedł go od tyłu i stając na placach zasłonił mu oczy. Nie miał jeszcze nawet metra siedemdziesiąt, więc było mu niezmiernie trudno.
- Zgadnij kto. - szepnął, opierając się trochę na nim.
- No nie wiem, może jakiś... - urwał, bo poczuł jak Katsuki się zachwiał i musiał złapać jego ramię, żeby się czasem nie przewrócić.
CZYTASZ
Week To Week 》Tęczowy Challenge Yuri!!! On Ice ✔
Hayran KurguDzień taki jak zwykle, słoneczny, spokojny, rutynowy. Ani trochę nie zapowiadał początku większej historii. Bo przecież ludzie mijają się na ulicach cały czas. Opowieść o zbuntowanym nastolatku i chłopaku, który spytał go o godzinę. Obaj z nich, ba...