Minęły już dwa dni, odkąd jesteśmy w Paryżu. Byłam z Tordem i Tomem na wieży Eiffla, było cudownie... Jedliśmy w jednej z najlepszych restauracji, byłam z Tordem na romantycznej kolacji. Nie wiem, czy wspominałam, ale mam pokój sama. Tord ma obok, Tom też, ale z drugiej strony. Natomiast Edd i Matt, mieszkają piętro wyżej, mają pokoje obok siebie... Aktualnie siedzę sama w pokoju, i myślę nad sensem życia... *Puk Puk* -Idę!-wstałam z kanapy, i poszłam otworzyć drzwi. Stał w nich Tom. -Oh, hej Tom... co tam? -Nah, wszystko dobrze, ale trochę mi Ciebie brakuje...-powiedział, po czym wyciągnął błękitną różę zza pleców. -Piękna róża, dla pięknej Pani-mruknął, uśmiechając się przy tym. -[T/I], chcesz iść ze mną na kolację? -Ja... Tak... Chętnie Tom-odparłam z delikatnym uśmiechem. Poszłam się ubrać, a czarnooki usiadł na sofie, czekając na mnie. Wybrałam granatową sukienkę, do tego beżowe szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. (Dop. Aut. Zdjęcie sukni i butów)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Kiedy wyszłam, ubrana już na wyjście, Tom siedział nadal na kanapie. Gdy mnie zobaczył, krew mu lekko pociekła z nosa, ale szybko ją przetarł. On nie musiał się przebierać. Od razu, gdy przyszedł był już ubrany w granatowy garnitur, i czarną koszulę. Chłopak podszedł do mnie, ujął moją dłoń w swoją, i skierował się w stronę drzwi. -Panie przodem-szepnął mi do ucha, a potem znowu wrócił do wcześniejszej pozycji. Szliśmy tak przes hotel, a potem przez Paryż. Tą porą dnia i roku, to miasto jest piękne... Wieża Eiffla była rozświetlona tysiącami lampek. Tom udał się w jej stronę... -Tom, mieliśmy...-nie dokończyłam, bo chłopak połączył nasze usta w pocałunku... Szliśmy dalej, ale w ciszy... Czarnooki wszedł do windy, i wyjechaliśmy na sam szczyt Eiffla. Na górze mieściła się restauracja...
~~~~~~~~~~
Ten wieczór, był piękny, chociaż nie czuję się z tym dobrze... Dlaczego? Ha! Ja, [T/I], kąpałam się z Tordem, a potem całowała z Tomem... Nie potrafię sama podjąć jedej, pieprzonej decyzji! Kocham ich obu, ale nie mogę łamać ich serc... -[T/I], wszystko w porządku?-zapytał Tom. -Ta-ak...-odparłam nadal zamyślona. -Chcesz dzisiaj spać ze mną? -Ta-ak... Ale najpierw sprawdzę co u Torda... Dobrze? -Skoro tak Ci na tym zależy...-westchnął czarnooki-[T/I], widać że kochasz nas obu... Ale wiedz o tym, że to rozumiem... Lecz, wybierz... Dobrze... -Kocham Cię Tom, Torda też... Przepraszam...-zaczęłam płakać, i rzuciłam mu się na szyję. On mnie objął i pocałował. -Tom, zaraz przyjdę do Ciebie, ale zobaczę co u... -Komucha.... -Tordzika....
~~~~~
Poszłam się umyć, i przebrać w koszulę nocną. Kiedy wykonałam wszystkie czynności, w tym umycie zębów, udałam się do pokoju Torda. Zapukałam, ale odpowiedziała mi cisza, nikt nie otworzył. Znowu zapukałam... Cisza... Zadzwoniłam do chłopaka, ale nie odebrał... Dziwne. Wiedziałam, że jest w pokoju, światło było zapalone w jednym z pokoi. -Tord?-krzyknęłam. -Czego chcesz?-odpowiedział mi cichym jęknięciem. -Otwórz, martwię się o Ciebie... -Nie, n-n-nie ot-woo-rzę... -Nie dałeś mi wyboru, wchodzę przez balkon!-powiedziałam ze złością, poszłam do mojego pokoju, weszłam na balkon, i przeskoczyłam, z mojego na Torda. Drzwi były otwarte, widocznie nie usłyszał, jak mówię, że wejdę przez TAJEMNE wejście. -Tord?-zobaczyłam chłopaka, który siedział z zakrwawioną ręką, nożem w drugiej, i alkoholem obok. -Jezu, co się stało?!-podbiegłam do niego, a on spojrzał na mnie nieprzytomnie. -Moja gwiazdeczka, poszła z... t-tym Jehową... O-ona mnie n-nie kocha... J-ja nie chc-cę żyć... B-bez niej, t-to nie ma s-sen-nsu...-wydukał i zaczął płakać. Byłam zdezorientowana, ale szbko się otrząsnęłam. Zdjęłam bluzkę, i zatamowałam krwotok z ręki mojego rogacza. Spokojnie, miałam stanik... Zabrałam mu nóż i alkohol, po czym przytuliłam go i pocałowałam w usta. Było czuć od niego cygarami i Smirnoffem (zapewne zarąbał go od Toma). Miał całe opuchnięte oczy. Tuliłam go mocno, dopóki nie zasnął, a ja razem z nim...