Siedzieliśmy tak przed telewizorem, aż wreszcie usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Wszyscy obejrzeliśmy się za siebie i zobaczyliśmy Kola, Klausa i Rebekę, która ściskała jakiegoś nieprzytomnego mężczyznę za szyję. Musiał być wampirem, bo inaczej pod uciskiem blondynki już by nie żył.
- Kol ! - krzyknęłam i rzuciłam mu się ramiona, poczułam ogromną ulgę, sama nie wiem czemu
- Coś się stało czy na prawdę się aż tak stęskniłaś ? - zapytał roześmiany
- Niestety to pierwsze - odpowiedziała Hayley
- Z Hope wszystko dobrze ? - zapytał od razu zestresowany Klaus
- Śpi jak susełek - odpowiedziała
- Co się stało ? - dopytywał Hybryda
- Kto to jest ? - zapytałam wskazując na mężczyznę trzymanego przez Rebekę
- Jeden z członków grupy, która chcę dorwać Hope - wyjaśnił Kol - Przesłuchamy go gdy się ocknie, musimy się dowiedzieć o nich więcej, żeby móc ich potem zabić, no a co tu się działo ?
Na szczęście to Elijah wszystko opowiedział. W pewnych momentach czułam silniejszy ucisk Kola na mojej dłoni. Wreszcie wszyscy poszliśmy do siebie do pokoi, a naszego gościa zamknęliśmy w pustym pokoju, Freya zabezpieczyła je zaklęciami.
Siedziałam na łóżku i patrzałam jak Kol chodzi w kółko i kółko.
- Zacznie mi się kręcić w głowie Kol - zaśmiałam się
- Wpakowałem Cię w kłopoty - szepnął stając na środku pokoju
Uśmiechnęłam się do niego i gestem dłoni przywołałam go do siebie. Kol po drodze zdjął swoją bluzkę dzięki czemu mogłam wpatrywać się w jego idealne mięśnie. Pocałował mnie bardzo namiętnie podtrzymując się dłońmi, aby być tuż nade mną.
Nagle usiadł na łóżko, siedząc tyłem do mnie. Westchnęłam ciężko, gdyż nie tego oczekiwałam.
- Tak bardzo nie chciałem wprawiać Cię w kłopoty - westchnął
Usiadłam tuż za nim i zaczęłam robić mu masaż.
- Myślisz, że to jest to o czym teraz myślę ? - zapytałam wreszcie - Jesteśmy razem Kol, czy nie tego chcieliśmy przez cały czas ?
- Masz rację - powiedział uśmiechając się do mnie
Miałam podbródek na jego ramieniu, gdy się do mnie uśmiechał, odwróciłam się plecami dając znać, że to on powinien mi robić masaż. Tak też się stało, ale nie na tym się zakończyło.
W nocy przebudziłam się z krzykiem i cała zalana potem, miałam koszmar. Usiadłam oddychając ciężko. Pierwszy raz od dawna śnił mi się koszmar.
- Różyczko ? - zwrócił na siebie moją uwagę Kol, ostatnio zaczął mnie tak nazywać
Nie mogłam wydusić ani słowa. Pierwotny przytulił mnie i zaczął gładzić moją głowę. Swoim kojącym jak dla mnie głosem zaczął mnie uciszać.
- Kol.. - szepnęłam ledwie słyszalnie - Bo.. zniknęliście, wszyscy
- To tylko sen - powtarzał co chwilę
- Tak wiem Kol, ale to było tak realne, wszyscy zrobiliście się niewidoczni, nie mogłam was dotknąć jakbyście byli powietrzem, nawet was nie słyszałam.. pustka
- Teraz tu jestem - powiedział i poszliśmy dalej spać
Obudził mnie głośny krzyk. Szybko otworzyłam oczy, przy oknie stał spokojny Kol, ale krzyk nie ustępował.

CZYTASZ
Toksyczne życie 2 || Kol Mikaelson
FanfictionKiedy wróg żegna się z życiem to znaczy tylko jedno. Wolność. Mogę wrócić do Kola Mikaelsona, odnajdę go i może być jak dawniej.. Tak myślałam.. Nie brałam pod uwagę, że może on już kogoś ma.. Czy to możliwe, że tak szybko o mnie zapomniał ? A może...