Wstałam wcześnie rano i zeszłam do kuchni. Siedział tam Damon z Caroline.
- Muszę znaleźć kogoś kto rzuci zaklęcie lokalizujące - westchnęłam
- A ta mała czarownica nie może ? - zapytał Damon
- To jeszcze dziecko - powiedziałam
- Ale łamać kości to może ? - zapytał z oburzeniem
- Daj spokój Damon - zaśmiała się Caroline - Twoja duma została naruszona i od razu zachowujesz się jak dziecko, jeszcze młodsze niż Hope
- Może ten dziad ma rację - powiedziała Hope wchodząc do kuchni w swojej piżamce
- Nazwałaś mnie dziadem ? - zapytał Damon - Pyskata jest na pewno po ojcu - stwierdził
- Chcę rzucić to zaklęcie - powiedziała - Ciocia Freya mnie uczyła, to proste
- Słyszałaś - wskazał Damon na Hope - To proste
Ostatecznie po kilku namowach zgodziłam się, bynajmniej dzięki temu zaoszczędze czas. Hope stwierdziła, że nie potrzebuje świec, ale dla bezpieczeństwa i tak zapaliłam kilka. Z zaklęcia wyniknęło tyle, że są jakąś godzinę stąd. Od razu ubrałam się w coś wygodnego z zamiarem wyruszenia natychmiast
- Hope zostaniesz tutaj z moimi przyjaciółmi ? - zapytałam, musiałam sprawdzić czy na pewno jest na to gotowa, w końcu jeszcze wczoraj to byli obcy ludzie
- pewnie. Stefan i Caroline wydają się być świetni, Caroline jest zabawna, a Damona polubiłam wkurzać
- Cieszę się - dałam jej buziaka w policzek - Damon mogę pożyczyć samochód ? - zapytałam gdyż wolałam jechać jakimś nieznanym samochodem
- Nie - krzyknął z daleka - Nie oddam kobiecie mojego samochodu - zaprotestował
- To może pojedź z nią, razem będziecie bezpieczniejsi - zaproponowała Caroline
Nie byłam przekonana co do tego, ale podejrzewam, że ma go to odciągnąć od myślenia o zmarłej Elenie, więc nie protestowałam.
- No nie wiem.. - westchnął - Poradzicie sobie z małą czarownicą ? - zaśmiał się, Hope również to rozbawiło
Drogę, którą mieliśmy przebyć w ciągu godziny przebyliśmy w ciągu 40 minut.
- Jeździsz jak pomyleniec - skomentowałam jazdę Damona
Wyszliśmy z samochodu, adres przedstawiał dom, nie był on jakiś super nowoczesny, piękny i tak dalej ale niczego mu nie brakowało. Z początku nie wiedziałam co zrobić, głupio było wejść bez pukania, z resztą pewnie bym nie mogła wejść, ale pukać do obcego domu z pytaniem "Może widzieliście Pierwotne wampiry ? To wy je pojmaliście?" nie było normalne.
Obeszliśmy dom, na tyle było otwarte okno, żeby przez nie przejrzeć, trzeba było uklęknąć, gdyż okno należało do piwnicy. Usłyszeliśmy nawoływanie. Jak się później okazało była tam Hayley.
- O Boże Rose ! Gdzie Hope ? - zawołała
- Spokojnie jest bezpieczna, gdzie reszta ? czemu nie wychodzisz ? - rzuciłam pytaniami
- Piwnica jest zaklęta, musisz znaleźć reszte i Freya'e żeby usunęła czar - odpowiedziała
- Wiesz gdzie są ? - wtrącił się Damon, którego Hayley dopiero teraz zauważyła
- Z tyłu was jest taka droga, tam ich brali. A ! No i ich zasztyletowali, nieśli ciała - powiedziała zmartwiona, w jej oczach na prawdę był smutek
CZYTASZ
Toksyczne życie 2 || Kol Mikaelson
FanfictionKiedy wróg żegna się z życiem to znaczy tylko jedno. Wolność. Mogę wrócić do Kola Mikaelsona, odnajdę go i może być jak dawniej.. Tak myślałam.. Nie brałam pod uwagę, że może on już kogoś ma.. Czy to możliwe, że tak szybko o mnie zapomniał ? A może...