Gdy Klaus rzucił się na wampiry, Davina zdezorientowana przestała katować Kola. Jej towarzysze rzucili się na nas, dlatego wszyscy chcąc, czy nie chcąc zostali zmuszeni do walki. Pierwotni praktycznie są nieśmiertelni. Freya po mimo, że nie jest nieśmiertelna to jest jedną z bardziej potężnych czarownic na świecie. A ja ? Jestem zwykłym wampirem, ale złość we mnie jest tak ogromna, że nabrałam więcej werwy.
Jako, że wszystkie wampiry rzuciły się na wampiry to Freya starała się powstrzymać Davinę od rzucania na nas zaklęć. Tak rozpoczęła się walka dwóch bardzo silnych czarownic, dzięki temu młodą czarownice mieliśmy z głowy. Jej towarzysze nawet nie zwracali uwagi na siostrę Pierwotnych, ponieważ stała dość daleko od całej bójki.
Kol cały czas próbował znaleźć się jak najbliżej mnie, co nie było proste, bo z każdej strony atakowały nas wampiry. Jako, że byłam najsłabszym ogniwem, Elijah postanowił pozostać przy moim boku, aby mieć na mnie oko. Nigdzie nie widziałam Rebeki, ani Klausa gdyż zajęli drugą stronę, a my nie mieliśmy zbytnio czasu na ciągłe rozglądanie się.
Pozabijałam kilka wampirów, ale gdyby nie Elijah leżałabym cała szara z żyłami pod oczami. Będę miała u niego dług wdzięczności do końca życia. Po jakimś czasie wszystkie wampiry leżały na brudnej Ziemi, wszystkie były martwe. Śmiało można było przyznać, że Klaus zabił ich najwięcej. Przytuliłam Elijah i podziękowałam mu za ratowanie mojego tyłka. Do Kola nie zdążyłam się przybliżyć, bo ten wolnym krokiem z rządzą mordu w oczach przemieszczał się ku młodej czarownicy.
- Nie dotykaj jej ! - krzyknął Elijah, wszyscy oprócz czarownic spojrzeli się na Elijah - Zaklęcie, które rzuca Freya przejdzie na Ciebie, a nie wiemy czym to się skończy
- Przerwijcie jej na chwilę - powiedział Kol
- Wy lepiej spójrzcie na ich oczy - wskazałam na czarownice
Ja z Elijah stałam bliżej Freya'i. Za to Kol, Klaus i Rebeka bliżej Daviny. Obie dziewczyny były jak w transie. Ich oczy były nieobecne, a kolor zmienił się na ciemniejszy niż jest w rzeczywistości.
- Co z nimi zrobimy ? - zapytała wreszcie Rebeka
- Nie jestem pewien - odezwał się Elijah
Mój wzrok i Kola się skrzyżował na chwilę. I chodź ja i mój ukochany chcieliśmy się do siebie zbliżyć to wiedzieliśmy, że to nienajlepszy moment. Moją uwagę od Kola wytrącił Elijah, który zbliżał się do swojej siostry.
- Freya - szepnął
Dziewczyna przerwała zaklęcie, Davina też jakby się ocknęła. Davina od razu zemdlała. Freya natomiast najpierw spojrzała się na brata, później upadła. Miała jednak więcej szczęścia, bo Elijah zdążył ją złapać, więc nie uderzyła głową o ziemię.
Pobiegłam do Kola, a on do mnie. Gdy spotkaliśmy się przytuliłam go najmocniej jak mogłam, po czym głowę schowałam w zgłębieniu między szyją, a obojczykami. Nie przeszkadzało nam, że cali jesteśmy w cudzej krwi, miałam wrażenie, że jesteśmy tu sami. Chłopak uniósł mnie lekko, postawił na Ziemi i pocałował w czoło.
- Przepraszam - powiedział, gdy spojrzałam na niego pytająco, dodał coś jeszcze - Nie zdążyłem odebrać Cię z lotniska
- A tak.. prawda, oberwie Ci się za to - zażartowałam i pocałowałam go w usta
- Co zrobimy z tą wiedźmą ? - zapytała Rebeka, przerywając nam. O dziwo nie skomentowała naszego zachowania, podejrzewam, że tym razem rozumiała jak bardzo za sobą tęskniliśmy i co przeżyliśmy w ostatnich godzinach
- Proste - prychnął Kol - Zabijemy - dodał podchodząc do Daviny już żywym krokiem
- Stój - zawołałam do niego, po czym od razu się zatrzymał i spojrzał na mnie marszcząc oczy
- Rosie, kochanie - zaczął spokojnie Kol, robiąc krok w moją stronę, jego wzrok złagodniał - Ona spiskowała przeciwko nam, chciała Cię zabić.. nas wszystkich z resztą
- Groziła Hope - wtrącił Klaus bardzo wściekły
- Zabierzmy je do nas do domu - powiedział Elijah wciąż trzymając siostrę na rękach
- Obie ? - zdziwiła się Rebeka
- Trzeba odkryć co im jest, póki się nie ockną będziemy obie trzymać w domu
- Ta, ale Davine w jakiejś izolatce - wtrącił Kol - A obiecuje, że jeśli będę miał gorszy dzień to sam ją zabiję
- Niech kto zadzwoni po dupka Damona - powiedziała Rebeka - Nie będę szła taki kawał do Mystic Falls, a o naszym domu to nie wspomnę.. Będziemy wracać na dwa razy ?
- Wzięłam 7-osobowy samochód Klausa - powiedziałam, myślałam, że Klaus to skomentuje, ale na szczęście milczał, wiedział, że był bardziej odpowiedni dla Hope niż mój i jego młodszego brata
Zadzwoniłam do Damona, po 40 minutach był już po nas. Szliśmy wszyscy do samochodu, aż nagle odezwał się ELijah.
- Niech ktoś weźmie Davinę - powiedział - Nie możemy jej tu zostawić, ja mam Freya'ę
- Ja jej nie będę dotykał - zaprotestował Kol - I Rosie też nie
- Ja też - powiedział natychmiast Klaus, wszyscy spojrzeli się na Rebekę
- Nienawidzę was - powiedziała
Oczywiście blondynka nie wzięła jej na ręce. Złapała jedną dłoń i ciągnęła ją za sobą chodząc obok wszystkich pni, aby Davina uderzała w nie głową.
- Oj - zaśmiała się - Nie chcący - dodała kpiącym tonem
Nikt nie miał zamiaru jej tego wytykać, bo każdy pewnie robiłby to samo. Damon jak się okazało nie był taki głupi i wziął samochód Klausa. Klaus nie był zadowolony i spojrzał się na niego złowrogo.
- Jak śmiałeś dotykać mój samochód ?! - wrzasnął Hybryda
- Klaus on nam pomagał - wtrąciłam
- Po za tym, nie wiedziałem w jakim będziecie stanie a nie chciałem brudzić skóry jaką mam w samochodzie, a tego mi nie szkoda - powiedział - Z resztą.. nie moja wina, że Rose zostawiła kluczyki na widoku
- Były w mojej torbie, w środkowej kieszonce - szepnęłam ale usłyszał mnie tylko Kol i Elijah
Dojechaliśmy do domu. Hayley również była oburzona tym, że jej rodzina wzięła ze sobą młodą czarownicę. Natomiast zmartwiła się stanem Frey'i. Hope od razu rzuciła się w ramiona Klausa opowiadając jaka ja byłam odważna i jak bardzo polubiła Caroline, Stefana, a nawet Damona. Klaus był tak zadowolony szczęściem córki, że nawet podziękował Stefanowi, natomiast wzroku Caroline omijał jak ognia.
Zdecydowaliśmy, że umyjemy się jeszcze tu w domu Salvatore'ów, ale od razu po tym ruszamy do siebie. Jako, że nie było więcej miejsca na fotelach, to Davinę włożyli do bagażnika. Nikt nie przejmował się czy się tam wybudzi czy nie.
Wszyscy natomiast martwili się Frey'ą. Kobieta cały czas się nie ruszyła, nie otwierała oczu, a mała Hope w pewnym momencie była bliska płaczu.. Nie bardzo chciała wierzyć rodzicom, że wszystko będzie dobrze, a ciocia Freya tylko odpoczywa. Nawet taka mała dziewczynka wiedziała, że z czarownicą dzieje się coś złego.
CZYTASZ
Toksyczne życie 2 || Kol Mikaelson
FanficKiedy wróg żegna się z życiem to znaczy tylko jedno. Wolność. Mogę wrócić do Kola Mikaelsona, odnajdę go i może być jak dawniej.. Tak myślałam.. Nie brałam pod uwagę, że może on już kogoś ma.. Czy to możliwe, że tak szybko o mnie zapomniał ? A może...