Część I

89 8 47
                                    

Rozdział 3

    Wtorek minął nijako. 

    Bardzo chciałam pogadać z Tomkiem i wszystko sobie wyjaśnić, ale nie bardzo miałam odwagę. Co innego poszeptać sobie na lekcji fizyki, a co innego podejść na przerwie i zacząć rozmowę. Już widzę, jakie ploty zaczęłyby krążyć...

    I to nie jest tak, że jakoś szczególnie zależało mi na opinii innych. Po prostu, podobnie do Tomka, nie lubiłam być w centrum uwagi. Insynuacje i żarciki kolegów z klasy w naszym temacie irytowały mnie i przez to jakoś tym bardziej było mi ciężko przyznać się do swoich uczuć. A może, gdybym się przemogła, to gadanie nagle by ucichło?...

    Nie wiedziałam. 

    Miałam za to szansę oderwać się od dręczących mnie myśli, bo Julka zaczęła więcej mówić o swojej przeszłości szkolnej. O tym, co chciałaby osiągnąć, co zobaczyć – otwierała się powoli przede mną. Problem polegał na tym, że trudno było mi jej słuchać, bo cały czas martwiłam się Tomkiem. Czekałam z utęsknieniem na kolejną wspólną lekcję, a gdy ona nadeszła okazało się, że go nie ma, bo podobno się rozchorował (jak powiedział Damian). Fakt, dwa ostatnie dni były strasznie wietrzne i deszczowe. No i jaki miałby cel, żeby specjalnie mnie unikać?

    Julka usiadła obok.

    – Pewnie nie będę tak dobrym towarzystwem jak Tomek, ale chyba mogę się dosiąść? – zagadnęła pogodnie, kładąc plecak na ławce.

    – Oczywiście. – Uśmiechnęłam się krzywo, wciąż jedną nogą w swoich rozważaniach.

    Lekcja się rozpoczęła. Znowu coś o siłach, ale nie bardzo rozumiałam o co chodziło. Bazgrałam niewyraźnie w zeszycie i błądziłam mętnym wzrokiem dookoła.

    – Brakuje ci go, co? – zauważyła kpiąco.

    – Nie, ta pogoda mnie dołuje – odparłam obojętnie, rysując jakiegoś koślawego kwiatka.

    – I naprawdę nic do niego nie czujesz? – nie dowierzała.

    – A ty czujesz coś do Mańka? – zirytowałam się. Gadała z nim często, bo mieli podobne poczucie humoru i oboje lubili historię.

    – No nie...

    – No właśnie – ucięłam krótko z triumfem w oczach.

    Zamilkła na chwilę i pogrążyła w swoich myślach. Jednak coś musiało nie dawać jej spokoju, bo po kilku minutach podjęła przerwany temat.

    – Ale to przecież co innego. – Nie dawała za wygraną, a ja spojrzałam na nią pytająco, nie rozumiejąc o co jej właściwie chodzi. – Bo o nas nikt nie gada jak o parze. A przecież w każdej plotce jest ziarno prawdy – stwierdziła z uporem.

    – Chyba nie w tej. Sama wiesz, że Tomek jest dziwny... – Poczułam, że się czerwienię. Brakowało jeszcze tego, żebym zaczęła go oczerniać, byleby Julia nie poznała prawdy. – To znaczy chodzi mi o to, że gdyby nie ta fizyka, to naprawdę by ze mną nie rozmawiał – dodałam szybko. – Z Kaśką też by pewnie nie gadał, gdyby nie geografia.

    – Ale na nią tak nie patrzy! – syknęła, a jej oczy przeszył dziwny, stalowy blask.

    – Co?! – byłam naprawdę zszokowana. Zamrugałam gwałtownie oczami i chyba wyglądałam dość zabawnie, bo zauważyłam, że Julia (mimo niezrozumiałej dla mnie złości) z trudem powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem. Koronkowa też z dezaprobatą spojrzała w naszym kierunku (co z kolei sprawiło, że zażenowana i czerwona na twarzy utkwiłam wzrok w swoim zeszycie), więc do końca lekcji postanowiłyśmy już się więcej do siebie nie odzywać. Dopiero na przerwie odważyłam się powrócić do tematu.

PaktWhere stories live. Discover now