Rozdział 9
Robiło się co raz cieplej i przyjemniej. Często siadałam w parku i tam uczyłam się do sprawdzianów czy powtarzałam sobie materiał z danego dnia w szkole. Lepsze to niż wieczne siedzenie w czterech ścianach i zadręczanie się przeszłością. Właśnie takiego kwietniowego dnia dosiadł się do mnie Marcin.
– A co ty tu robisz? – Zamrugałam osłupiała. W dalszym ciągu pozostawaliśmy przede wszystkim w kontakcie telefonicznym.
M wyciągnął się na ławce i powiedział, jakby to było oczywiste:
– Biorę przykład z ciebie. Muszę w końcu złapać trochę słońca i pooddychać świeżym powietrzem, bo w swoim pokoju zaczynam powoli wariować.
– Nie dziwię się. Każdy by zwariował, gdyby ciągle siedział albo w szkole albo w domu.
Wróciłam do czytania historii. Jutro miała być klasówka, a mnie nic nie chciało wejść do głowy. Marcin wciąż siedział-leżał na ławce i patrzył w niebo.
– Myślałam, że przyszedłeś się uczyć? – mruknęłam nie odrywając oczu od książki.
– Ile można się uczyć? – zapytał retorycznie i dodał lekko: – Zresztą ja mam zaraz zakończenie roku, a potem matura.
– To chyba tym bardziej powinieneś się uczyć.
M nic nie odpowiedział. Przymknął oczy i wyglądał jakby spał. Wydawało się, że jego samopoczucie uległo znacznej poprawie. Ale czy to tylko nie pozór? Pewnie, gdyby chciał, to coś by powiedział. Chociaż, gdy ostatnio rozmawialiśmy, jego głos był jakiś spokojniejszy, już nie taki zmęczony. Może to z powodu zbliżających się wakacji? Albo jego sprawy idą dobrze, więc troszkę wyluzował?
Zerknęłam na niego i nasze spojrzenia się skrzyżowały.
– Widzę, że cię rozpraszam. – Czyżbym widziała satysfakcję malującą się na jego ustach?
– Pewnie specjalnie na mnie patrzysz, żebym nie mogła się skupić – odparowałam z przekąsem.
– Nie wiedziałem, że mam aż taką moc – roześmiał się. – I ty poczuj, jak to jest być przyciągniętym spojrzeniem! – zadudnił jowialnie, jakby grał w jakiejś reklamie, a ja się naburmuszyłam.
– Jak zwykle, zamiast powiedzieć coś miłego, wolisz się oczywiście ze mnie nabijać.
– Nie mów, że za tym nie tęskniłaś. – Mrugnął do mnie.
– Szczerze powiem: nie mam pojęcia, czemu się z tobą zadaję – odparłam oschle.
– Bo mam mnóstwo uroku osobistego.
– A ja mnóstwo nudnej nauki.
M zabrał mi książkę sprzed nosa. Stwierdził, że mam same proste rzeczy i prawie nie patrząc w podręcznik od historii, zaczął mi wszystko opowiadać. Mówił trochę niedbale (chciał się popisać?), to znowu wtrącał coś zabawnego, że aż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. I chyba właśnie przez te momenty zapamiętałam z tego więcej niż jakbym czytała suche fakty.
– I pamiętasz coś z wykładu? – zapytał oddając mi książkę.
– Tak, że jesteś pyszałkiem, a kariera naukowa ci nie grozi.
– Ranisz moje uczucia. – Zrobił zdruzgotaną minę, a ja musiałam przyznać, że dawno nie widziałam go w tak dobrym nastroju. Mimo, że nie lubiłam jak się wydurniał (nie pasowało mi to do niego; czułam, że to tylko część jego gry) uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.
YOU ARE READING
Pakt
Teen FictionKażda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Choćby była podjęta pod wpływem chwili, w dobrej wierze, jeśli zostanie wypowiedziana bezmyślnie, może mieć wpływ na całe nasze życie. Przekonuje się o tym piętnastoletnia Basia. I choć chce potem naprawić...