Część II

47 7 52
                                    

Rozdział 11

    W październiku M rozpoczął studia. W związku z tym, przestałam jeździć do niego po szkole i wpadałam tylko w weekendy. W soboty przeważnie odrabialiśmy lekcje albo uczyliśmy się (M też mi czasem pomagał i służył radą, gdy miałam jakieś wątpliwości), a w niedziele szliśmy na miasto, spacer albo rower z Kaśką. Był to dzień miłego, przeważnie zdrowego, odpoczynku i regeneracji sił na nowy tydzień.

    W ciągu tygodnia starałam się delikatnie maglować Radka albo Elizę, ale nie przynosiło to satysfakcjonujących rezultatów. Radek może nie mizerniał w takim stopniu jak M w zeszłym roku, ale za to jego pogoda ducha, jakby całkowicie z niego uleciała.

    – Twojej dziewczynie nie przeszkadza, że przez nią cierpisz? – zapytałam z przekąsem pewnego dnia, gdy wracaliśmy razem tramwajem ze szkoły.

    – Pewnie tak, ale ona sama przeszła w życiu znacznie więcej niż ja i może nie jest aż tak bardzo wyczulona na innych.

    – To czym cię urzekła, skoro nie współczuciem? – Czy nie byłam zbyt zgryźliwa i ironiczna?

    – Determinacją, osobowością, zdecydowaniem – odpowiedział, zbyt zadumany, by zwrócić uwagę na mój niemiły ton. – Poza tym ma śliczny głos, który przyciąga mnie ja magnes. Myślałem, że odmienię trochę jej życie i poglądy – dodał rozczarowany. – Ale ona jest bardzo uparta. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej nie dostrzega innych możliwości. Nie zmienia raz powziętej decyzji.

    – Albo raczej nie chce dostrzec, bo tak jej łatwiej. Po co ma dojść do wniosku, że się pomyliła? – odparłam chłodno.

    – Strasznie się do niej uprzedziłaś – zauważył niezadowolony i zły. – Gdybyś wiedziała, o kim mowa...

    – To mi powiedz – przerwałam mu. A miałam być delikatna i grzeczna. Od kiedy jestem aż tak stanowcza i waleczna? Czyżby to przez to, że kieruje mną troska i chęć odwdzięczenia się za jego pomoc? I o to, że nie mogłam patrzeć na to co się dzieje z nim przez tą dziewczynę. Z ciekawego świata optymisty przeistacza się w pochmurnego, nieobecnego chłopaka. Czemu nikt nie chce dostrzec, że coś jest nie tak? Czemu nikt więcej nie chce dociec prawdy i mu pomóc?

    – Nie. – Pokręcił głową. – Gdyby Marcin się dowiedział...

    – Przecież mu nie powiem! – Oburzona przewróciłam oczami. – Chyba nie zakochaliście się znowu w jednej dziewczynie?

    – Uwierz mi, że to byłby mniejszy problem. – Uśmiechnął się blado.

    Doszliśmy do jego bloku. Radek zapewnił mnie, że jeśli będzie potrzebował się komuś zwierzyć, to będę pierwsza na jego liście. Kazał też przestać mi się smucić i wierzyć, jak on, że wszystko będzie dobrze. Przyjęłam to dość sceptycznie, ale i tak wciąż nie byłam przekonana. Choć tak naprawdę nic więcej nie mogłam zrobić. Zaczęłam też mieć wątpliwości – czy na pewno kieruje mną troska? A może to zwykła ciekawość dotycząca tajemniczej dziewczyny, która skradła jego serce?

    Ponieważ nie mogłam tego przedyskutować z Marcinem, to postanowiłam poprosić Judytę o wydanie opinii na ten temat. Jakoś nie mogłam sobie sama poradzić ze swoim sumieniem.

    – Nie dziwię się, że jesteś ciekawa, ale nie powinnaś też tak na niego naciskać. Gdy przyjdzie pora, sam ci powie. No i skoro on ci kiedyś pomógł, to nic dziwnego, że teraz ty chcesz zrobić to samo względem niego. Zwłaszcza, jeśli widzisz, że coś jest na rzeczy.

    Tak, Judyta, jak zawsze mówiła bardzo rozważnie. Zapytałam też, jak jej sprawy sercowe.

    – Kamil pociesza się w ramionach tamtej koleżanki. Ja na razie z nikim się nie spotykam, choć tydzień temu poznałam jednego chłopaka na basenie. Obecnie jesteśmy w kontakcie SMS-owym, ale nie wiem czy przerodzi się to w coś więcej.

PaktWhere stories live. Discover now