Rozdział 5
Poniedziałek minął całkiem miło i spokojnie. Po lekcjach pojechałam z Tomkiem do jego domu, żeby się trochę pouczyć fizyki. To był naprawdę przyjemny dzień (pewnie dlatego, że czas nam zleciał nie tylko na nauce). Niestety wtorek był całkiem inny, bo Julka nie odpuszczała.
– Już wiesz, kiedy mu powiesz? – zapytała niewinnie na którejś z przerw.
– No nie wiem, może w piątek? – rzuciłam niby obojętnie.
– A wiesz, jak to zrobisz?
– Przecież powiedziałaś mi jak. – Starałam się zachować spokój.
– A rozmawiałaś z nim? – domyśliłam się, że pyta o Marcina. Właściwie nie wiem, po co miałam go w to wtajemniczać. Ustaliłyśmy, że mam tylko powiedzieć, że zakochałam się w kimś innym, a nie trzymać się z nim przy Tomku za rączki, żeby tym bardziej mnie znienawidził. Może bała się, że gdyby zobaczył nas razem przypadkiem, to Marcin zapewnił by go, że tylko się kolegujemy? Już nie dopytywałam. Tak, jak na początku lubiłam spędzać z Julką czas, tak teraz najchętniej całkowicie bym się od niej odcięła...
– Tak. Szczegóły dopracujemy jutro, bo idę pomóc jego siostrze, więc akurat wszystko dokładnie ustalimy. Nie rozumiem, czemu tak mi nie ufasz – stwierdziłam z wyrzutem, bo przecież najlepszą obroną jest atak. A przynajmniej tak mówią...
Wydęła tylko usta i nic nie odpowiedziała. Na jej miejscu też pewnie bym się martwiła i chciała, żeby moje plany poszły w dobrym kierunku. Taa...
No ale może właśnie warto skorzystać z rady Marcina i trochę namieszać? Może Tomek by mnie zrozumiał, wybaczył i cała sprawa zakończyłaby się dobrze (przynajmniej dla mnie)? Muszę koniecznie to rozważyć. Tylko raczej jutro albo w czwartek, bo dziś miałam w planach przejrzenie materiałów do sprawdzianu z biologii. Niby to mój ulubiony przedmiot i większość zagadnień zostaje mi w głowie po lekcji, ale dla własnego spokoju wolałam powtórzyć sobie wszystko z podręcznikiem, żeby żadne pytanie nie zdołało mnie zaskoczyć. Szkoda, że Tomek umówił się już z Damianem...
Środa zaczęła się nie najgorzej. Sprawdzian (przynajmniej dla mnie) okazał się niezbyt trudny i jako pierwsza oddałam swoją kartkę. Do tego Julia mi nie truła, a z Tomkiem postanowiliśmy urządzić sobie romantyczny wieczór w piątek. Miały być świeczki, nastrojowa muzyka albo jakaś fajna komedia. Pomyślałam też, że wtedy spróbuję mu wszystko wyjaśnić (tudzież, jak powiedziałam Julce, zerwać). Nie miałam przecież nic do stracenia, a zyskać mogłam wiele.
Tymczasem na razie czekała mnie gramatyka z siostrą Marcina. Miałam już mało czasu do umówionej godziny, bo zagadałam się w szatni z Kaśką i prawie pędziłam na złamanie karku, żeby się nie spóźnić (trzeba być w końcu odpowiedzialnym). Może dlatego nie zwróciłam uwagi, że ktoś niedaleko szkoły się kłócił. Zresztą myślami byłam już na rozmowie z Tomkiem, z którym układałam plan nieprawdziwego zerwania (bo w wyobraźni oczywiście mi wybaczył i zrozumiał, że sensowniej jest trochę poudawać, aby uniknąć "nieczystych zagrań" ze strony Julki). Dlatego z trudem potrafiłam skupić się na czymś innym, a niestety musiałam to zrobić.
Tak jak i ostatnim razem, tak i teraz czas z Mariką minął mi ciężko, choć w miarę szybko. Miałam nadzieję, że zrozumiała i zapamiętała cokolwiek z tego, co starałam się jej wytłumaczyć. Prawie też nie zauważyłam, że wygląda mizerniej niż ostatnio. Była jakby przygnębiona czy zła? Jednak nie zastanawiałam się nad tym zbyt długo, bo miałam przecież swoje problemy na głowie. Poza tym, czy to była właściwie moja sprawa?
YOU ARE READING
Pakt
Teen FictionKażda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Choćby była podjęta pod wpływem chwili, w dobrej wierze, jeśli zostanie wypowiedziana bezmyślnie, może mieć wpływ na całe nasze życie. Przekonuje się o tym piętnastoletnia Basia. I choć chce potem naprawić...