Rozdział 17
M zajął się przede wszystkim studiami. Mieliśmy co prawda nasze wyjście do teatru, ale okazało się ono prawdziwym koszmarem.
Ubrałam się w tą sukienkę, którą od niego dostałam, ale nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Pewnie dlatego, że czekał na mnie na dole z Sylwią, która była w towarzystwie jakiegoś młodego faceta (chyba nie miał nawet dwudziestu pięciu lat!). On był spięty i nabuzowany. Ja czułam się nieswojo. Sylwia ciągle o czymś wesoło paplała ze swoim towarzyszem, a my właściwie milczeliśmy. Mimo, że w teatrze siedzieliśmy w dwóch różnych końcach, przez co teoretycznie powinniśmy poczuć się z Marcinem swobodniej będąc chociaż przez chwilę w swoim własnym, dwuosobowym gronie (tłumu nieznajomych ludzi w to nie wliczam), to i tak właściwie nie odzywaliśmy się do siebie. M tylko stwierdził, że ona musi mieć jakieś konszachty z diabłem i że jest mu naprawdę przykro, że przyjechała razem z nami. Potem pogrążył się w swoich myślach, a ja w swoich. Przez to w ogóle nie mogłam skupić się na sztuce i nic z niej nie zapamiętałam. Szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia o czym była, ani jacy aktorzy w niej grali. Mój umysł wypełniała tylko jedna osoba – posępna i milcząca postać siedząca obok mnie. Dopiero, gdy wracaliśmy nieco się rozluźnił. Sylwia wolała wracać taksówką, a my zdecydowaliśmy się iść na tramwaj. Było dosyć zimno, ale czego się nie robi, by pozbyć się natrętnego towarzystwa, nie? Mimo to, długo musiałam czekać, żeby coś z siebie wydusił. Szliśmy już parkiem i nagle zza chmur wyszedł księżyc.
– Nawet nie wiedziałam, że dzisiaj pełnia – wyrwało się mi, choć obiecałam sobie, że nie odezwę się pierwsza.
– Tak, cały dzień był pochmurny – przyznał roztargniony M patrząc w niebo, a potem skierował swój wzrok na mnie. – Naprawdę cię przepraszam. Ten wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej.
– Rozumiem. Ciężko pozbyć się kogoś, kto przykuł się do ciebie kajdankami – powiedziałam złośliwie. – Aż dziwne, że teraz udało ci się jej pozbyć.
Jego oczy przeszył dziwny błysk, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Zamiast tego zapytał zwyczajnie:
– Teraz zobaczymy się za tydzień?
– Chyba tak. Ja mam szkołę, a ty studia. Czy lepiej dopiero w niedzielę? – zawahałam się.
– Nie, sobota będzie w porządku. Odrobimy lekcje i może ugotujemy coś?
Przytaknęłam skinieniem głowy. Był jakiś dziwny. Nie umiałam wtedy dokładnie tego wyjaśnić, ale im więcej czasu mijało tym bardziej to dostrzegałam. Nie niedbały, czy obojętny, jak wtedy, gdy czasem się na mnie złościł i chciał ukryć swoje prawdziwe uczucia. Też nie markotny, jak wtedy, gdy miał problemy rodzinne (swoją drogą wciąż nie zdradził mi żadnych nowych szczegółów dotyczących wyjazdu albo chociaż spotkania z siostrą). Raczej taki zdystansowany, jakby wyrósł między nami jakiś niewidzialny mur. Spotykaliśmy się, niby wszystko wydawało się okej, ale zauważyłam, że prawie nigdy na mnie nie patrzy. Zaczęłam się zastanawiać, czy jednak nie za bardzo na niego wtedy naskoczyłam i może mimo wszystko źle zrozumiał moje słowa dotyczące jego złośliwości. Niby się droczyliśmy, ale teraz bardzo uważał na to, co mówi. Nie chciałam się odzywać w tym temacie, bo bałam się, że znowu błędnie zinterpretuje moje odczucia albo pomyśli, że sama nie wiem, czego chcę (co w sumie, po części było niestety prawdą). Jego zachowanie sprawiło jednak, że bardziej cierpiałam widząc go, niż siedząc w domu i marząc o tym, że będzie jak dawniej.
Co powinnam więc zrobić? Zapomnieć o nim czy jakoś działać? – Oba warianty wydawały się mi absurdalne i nie do wykonania.
A przecież nie byłam jakąś ciamajdą... Owszem, miałam swoje rozterki, bywałam niepewna w swoim działaniu, ale równocześnie potrafiłam być stanowcza... A w rozmowie z nim, nie musiałabym przecież od razu wyjawiać wszystkich swoich uczuć. Mogłabym skupić się na tym, dlaczego jego zachowanie w stosunku do mnie, uległo aż tak diametralnej zmianie. Zacząć od tego zagadnienia, a przy okazji może udałoby mi się dowiedzieć i innych nurtujących mnie rzeczy.
YOU ARE READING
Pakt
Teen FictionKażda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Choćby była podjęta pod wpływem chwili, w dobrej wierze, jeśli zostanie wypowiedziana bezmyślnie, może mieć wpływ na całe nasze życie. Przekonuje się o tym piętnastoletnia Basia. I choć chce potem naprawić...