Poprzez drobne zwycięstwa

141 9 1
                                    

-Zadanie?- spytała nieco zdziwiona. Tony kiwnął głową.
-Obydwoje dobrze sobie radzicie na treningach, więc pomyślałem, żeby was sprawdzić w terenie. A teraz zbierać się.- ruszył ku drzwiom.

   Ich celem, była mała grupa przestępców, która - według źródeł - zaplanowała zamach na prezydenta. 
Tony w stroju Iron Mana i Vision znajdowali się już na dachu budynku w którym znajdowali się domniemani przestępcy. Niewielki blok liczący sobie pięć pięter w którym już praktycznie nikt nie mieszkał.
-Dobra, to my idziemy pierwsze.- zapowiedziała przez mikrofon Natasha stojąc przy tylnym wejściu z pistoletem w ręku.- Wanda przygotuj się.- chwyciła za klamkę i nacisnęła ją. Drzwi ustąpiły, a one weszły cicho do środka. Do ich uszu doszedł odgłos śmiechów.
-Są na drugim piętrze.- szepnęła do mikrofonu wchodząc po schodach. Wokół dłoni Wandy pojawił się czerwony blask. Natasha ostrożnie stawiała kroki trzymając lekko uniesiony pistolet. Korytarz był pusty, a z uchylonych drzwi na jego końcu dało się słyszeć śmiechy.
-Mam któregoś zdjąć?- spytał Clint. -Są wyjątkowo hałaśliwi.
-Powstrzymaj się.- szepnęła Natasha podchodząc jak najbliżej drzwi.
W tym momencie rozległo się skrzypnięcie podłogi, a obydwie kobiety spojrzały za siebie, by zobaczyć jak mężczyzna w dziwnym podkoszulku mierzy do nich ze strzelby.
-Teraz.- powiedziała Natasha. Wanda wytrąciła mężczyźnie broń z rąk za pomocą czerwonych płomieni, a tym czasem inni mężczyźni zdążyli się zebrać i wybiec na korytarz.
-A wy co, szukacie wrażeń?- spytał jeden.
-Szefie ta jest jakaś dziwna.- rozbrojony wcześniej mężczyzna wskazywał na Wandę. Rozległ się odgłos tłuczonego szkła i przez rozbite okno wleciał Iron Man.
-A teraz wszyscy rączki do góry to nikomu nie stanie się krzywda.- powiedział celując w nich ręką. Jeden z mężczyzn zignorował polecenie i strzelił z niewielkiego pistoletu w jego stronę. Kula pędząca ku zbroi zatrzymała się w powietrzu otoczona czerwonym blaskiem. Wanda trzymała wyciągniętą dłoń i w skupieniu patrzyła na odłamek metalu, który po chwili opadł na ziemię. 
-Nie to nie.- powiedział Iron Man. Natasha bez ostrzeżenia powaliła pierwszego mężczyznę na ziemie, a reszta nie wiedząc co za bardzo zrobić rzuciła się na nią. W jednej chwili przestępcy unieśli się do góry, by po chwili uderzyć z impetem o ziemię. 
-Jeden ucieka.- Iron Man wskazał za Wandę. Mężczyzna już zbiegał po schodach, więc dziewczyna rzuciła się za nim biegiem. 
 Zdezorientowany przeciwnik po dotarciu na najniższe piętro przez dwie sekundy zatrzymał się, by pomyśleć gdzie zwiać.
I to jej wystarczyło.
Ze szczytu schodów, dostrzegając mężczyznę zdążyła go złapać.
Przeciwnik uniósł się do góry, a ona ostrożnie zeszła ze schodów trzymając ręce przed sobą. Brunet patrzył na nią przez chwilę po czym uśmiechnął się.
-A wiesz... przypominasz go.
Kamienna maska nie spadła gdy dziewczyna zadała obojętne pytanie.
-Kogo?
-Tego, który jest taki jak ty.- powiedział zagadkowo. W pomieszczeniu rozległ się krzyk dziewczyny, która nagle upadła na kolana zasłaniając uszy rękoma. Mężczyzna spadł z jakichś dwóch metrów i walnął o podłogę.
-Boli.- szepnęła dziewczyna otoczona złotym płomieniem, który ze wszystkich sił napierał na jej jaźń. Wlepiła wzrok w ziemię starając się opanować.
-Kopę lat dziecko.- rozległ się tak znajomy głos, którego nie w stanie wymazać z pamięci. Uniosła zmęczone oczy ku górze i spojrzała na chudą twarz trzydziestolatka.- Zabawne, że spotykamy się w takich okolicznościach, nie sądzisz?
-Ty...?- z jej nosa zaczęła lecieć krew, a wzrok mglił się coraz bardziej.
-To pewnie przeznaczenie.- słyszała resztkami sił. Delikatne powieki opadły, a głowa stała się tak ciężka, że po chwili leciała już ku podłodze.

Życie zasadą pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz