Poprzez bunt

120 7 0
                                    

   Dwa dni później

    Wylot drużyny Starka był zaplanowany na za dwie godziny, a Wanda zdążyła się już przygotować. Od tych dwóch dni wykręcała się od rozmów z Vision'em mówiąc, że źle się czuje i musi się położyć. Co prawda nie była pewna czy w ogóle uda jej się wyjść z wieżowca, ale wiedziała, że musi to zrobić zanim Avengers polecą na misję. Standardowo schowała sztylety do butów i - tak na wszelki wypadek - przyczepiła sobie jeszcze nie aktywowany nadajnik. Kiedy wyszła z pokoju od razu namierzyła pierwszy ze swoich celów.
-Natasha.- uśmiechnęła się do kobiety. Udawanie dla stwarzania pozorów wychodziło jej naprawdę dobrze.- Wiesz może czy ktoś zajął siłownie na piątym piętrze? 
-O ile wiem to nikogo to nie ma. No wiesz... chłopaki wolą dach.- uśmiechnęła się porozumiewawczo.
-Nie ma to jak ekstremalne ćwiczenia. - zgodziła się.- To ja idę poćwiczyć na tym nowym manekinie. Do zobaczenia później.
-Jasne.
Uf... Było prościej niż się tego spodziewała. Zjechała windą na piąte piętro i udała się korytarzem do dodatkowej sali treningowej. Co prawda ta część budynku służyła do bardziej biznesowych spraw, jednak kiedy to Thor zaczął się kłócić z Bartonem podczas treningów Stark postanowił dać nam trochę więcej przestrzeni.
I chwała mu za to. -  pomyślała wchodząc do pomieszczenia z otwieranymi, mniejszymi oknami. 
    Dziewczyna od razu podeszła do jednego z nich i uchyliła je na oścież. Chłodnawe powietrze zwiało jej włosy do tyłu całkowicie odsłaniając jej twarz. Wskoczywszy na parapet spojrzała za siebie czy aby na pewno nikt teraz nie wchodzi. Chwila wahania. I wyskoczyła...

   Dobrze, że wcześniej potrenowała tą sztuczkę i teraz bez większych problemów jechała za miasto. Po znalezieniu się na odpowiednim przystanku założyła kaptur na głowę i ruszyła w głąb lasu ku jednemu z wejść do tuneli. Będąc w tym gąszczu czuła niepokój. To miejsce przypominało jej... o przeszłości. 

-No i zwiała. No wiedziałem, że tak będzie.- warknął kolejny raz Tony.- A mogłem ją zamknąć pod kluczem.
-Stark, uspokój się w końcu.- mruknęła niezadowolona Natasha, obserwując teren przed sobą.- Mogłeś jej pozwolić lecieć i mielibyśmy ją na oku.
-I sami zaprowadzilibyśmy ją do tego faceta.

-Przynajmniej byśmy ją pilnowali.
-Nie lepiej niż w Stark Tower.
-To ty przyznałeś, że jej nie ufasz.
-A ty miałaś mieć na nią oko.
-Moglibyście się wreszcie przymknąć.- Zawołał na nich Barton.- Wzajemnie obwinianie się nic nie da, więc łaskawie zamknijcie jadaczki i zajmijcie się sterowaniem.- powiedział stanowczo do dwójki siedzącej za ,,kierownicą''.
-I tak zaraz mnie zmienisz Robinie.- prychnął miliarder odpinając pasy.- Jesteśmy na miejscu. Mam nadzieję, że już sprawdziłeś swoje strzałki.

Życie zasadą pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz