Poprzez trudności

132 10 2
                                    

-No i mamy dowód.- powiedział niezadowolony Tony patrząc na kartki leżące na biurku. Bruce zdjął okulary.
-Trochę dziwne, że sprawca przysłał nam informacje o tym gdzie jest i z kim. Nie sądzisz?
-Może i tak, ale to nie zmienia faktu, że to co napisał się sprawdziło. Najpierw były słowa klucze takie jak: prawie opuszczony budynek, jeden umrze, czternastu ludzi. Teraz jest podana dzisiejsza data plus : otwarta przestrzeń w centrum, zamachowiec, snajper i jeden zginie.- mówił nieco podenerwowany.
-Uspokój się.- odezwał się naukowiec.- To nie twoja wina.
-Może i nie, ale mogłem to przewidzieć. Mieliśmy odpowiedzi podane na tacy.
-Skupmy się na ostatnio przysłanym liście.- zaproponował widząc rozdrażnienie kolegi.- Może na coś wpadniemy.
-Wątpię. Tym razem wspomniał tylko o drzewach i pięciu uzbrojonych ludziach plus wtorkowa data.
-Em... Może chodzi o las, albo jakiś ogród botaniczny. 
-Jakoś mi się nie widzi. Co niby mieliby tam szukać? Tego nie wiem.
-Może to jakieś sprawdzenie. Może tak na prawdę szykują coś grubszego, a nas tylko testują.
-Możliwe.- przetarł oczy.- A co z Kapitanem?
-Mówi, że czuje się dobrze. Na szczęście to było tylko draśnięcie.
-Przynajmniej tyle. A co z dziewczyną?- schował listy do szuflady.
-Twierdzi, że nic nie rozumie z tej całej sytuacji.
-Nie rozumie?- powiedział z kpiną.- Gadała z nim jak ze starym znajomym i twierdzi, że nie rozumie?- wstał, a jego opanowanie zniknęło w ułamku sekundy. - Potwierdziłem się w przekonaniu, że coś ukrywa.

   Siedzieli w skupieniu przed telewizorem i oglądali najnowsze wiadomości. Steve z bandażem na ramieniu, Natasha z ponurą miną, a Clint z morderczym spojrzeniem. 
-,,... Przed rozpoczęciem bitwy Avengers w Sokowi, Wanda Maximoff znana wszystkim jako Scarlet Witch, sprzymierzona była z Ultronem, jednak podczas ostatecznego starcia nagle zmieniła stronę. Była to jej decyzja spowodowana wewnętrzną zmianą czy może chęć infiltracji największej grupy super bohaterów?...- 
    Dziewczyna poczuła chłód gdzieś tam w środku, który rozlewał się po całym jej ciele. Tyle spekulacji na jej temat i żadna nie jest właściwa. Po co ona w ogóle tu jest?
   Vision położył jej rękę na ramieniu.
-Wando.- patrzył na nią nieco zaniepokojony, a ona jak zahipnotyzowana nie odrywała wzroku od ekranu, szkowowana tym wszystkim. Mężczyzna wziął ją za rękę i pociągnął za sobą na korytarz zostawiając pozostałą trójkę lekko zdziwioną. 
    Kiedy już byli niedaleko swoich pokoi Wanda podniosła wzrok na zaciśniętą na jej ręce dłoń.
-Vision?- spytała cicho nadal nie zwalniając tępa.- Czemu oni się tak mnie boją?
Vision przystanął i odwrócił się ku niej ze współczuciem w oczach.
-To nie twoja wina.- zapewnił, jednak ona pokręciła głową.
-Moja.- otoczyła się rękoma.- Gdybym nie mieszała się w nieswoje sprawy... Gdybym była inna.
-Co ty mówisz.- powiedział jak do dziecka, które obwinia się o byle głupstwo. Spokojnie i łagodnie.- Nie jesteś niczemu winna. A może uważasz, że to, że pragnęłaś zmiany to błąd? Że uratowanie ludzi w Sokowi było błędem. 
-Nie...Ja... Jestem pomyłką.
-Spójrz na mnie.- poprosi, a ona w milczeniu utkwiła swój wzrok w jego złotych oczach.- Nie jesteś żadną pomyłką. Nie zasłużyłaś na tyle okropnych słów. Oni nie rozumieją co czujesz i co możesz sobą reprezentować.- znienacka pojawiły się łzy, których za wszelką cenę nie chciała wypuścić.- Jesteś wyjątkową osobą. Ludzie boją się tego co nie znane, ale to, że nie rozumieją wcale nie znaczy, że to coś jest złe. Ja widzę, że nie jesteś zła.
Czy to kłamstwo? Drobne uczucie wsparcia zakwitło w jej umysle.
-Czy mówisz tak tylko, żeby mnie pocieszyć?- spytała w końcu łamiącym się głosem.
-Nie. Mówię poważnie.- wziął ją znowu za rękę i pociągnął w stronę pokoju. Po przekroczeniu progu i zamknięciu drzwi Wanda niewytrzymała i rozpłakała się. Tak bardzo nie chciała, by ktoś widział ją w takim stanie, ale gdyby została sama pewnie załamałaby się jeszcze bardziej. Vision obiął dziewczynę delikatnie, pozwalając jej się wypłakać. Pogłaskał ją po głowie. Niby drobny gest, a tak bardzo ją to podniosło na duchu. Myśl, że ktoś ją rozumie i jest przy niej.

Życie zasadą pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz