Poprzez odkupienie

121 10 1
                                    

Kolejny raz spróbowała swoich sił, jednak nic to nie dało. Paląca chęć zmienienia czegoś nie wystarczała do otwarcia zamka, a głód męczył ją coraz bardziej. Coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że na wiele się tu przydaje, ale za wszelką cenę chciała uratować przyjaciół. A znała na to tylko jeden sposób.
-Nie wytrzymam tu dłużej.- mruknęła do siebie, czując kolejną falę mocy. Serce bolało coraz bardziej.- Finny.- zawołała i wstała chwiejnie.
-Wando, co ty robisz?- zaniepokoił się Stark i tez wstał.
-Cos co powinnam zrobić już dawno.- patrzyła na korytarz prowadzący do innych kwater, a potem na kamerę.- Wiem, że mnie słyszysz!
-Co ty kombinujesz?- zaciekawiła się Natasha postawa dziewczyny. Zbliżyła się nieco.- Może się z nami podzielisz planem.- powiedziała nieco podchwytliwie.
-Ja...- spojrzała po nich. Czerwony blask zalśnił w jej niezdecydowanych oczach, które niemal ze wstydem, patrzyły w ziemię.
-Wando.- usłyszała spokojny głos Visiona.- Nie rób niczego głupiego.- dało się wyczuć nutkę troski.
I to wystarczyło.
Brunetka wyciągnęła ręce ku nim z ostrzeżeniem wypisanym na twarzy.
-Nie podchodźcie.- powiedziała już zdecydowanie, a jej dłonie otoczył szkarłat. W pokoju rozbrzmiały kroki.
-O co chodzi, Wando?
-Jak ci pomogę...?- patrzyła wciąż na towarzyszy.- Uleczysz mnie?
-Tak.- potwierdził.
-A Pietro? Będzie żył, tak?
-Wando nie...- odezwał się Clint.
-Zamknij się!- krzyknęła na niego.
-Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy, by go przywrócić.- obiecał szczerze.
-A co zrobisz z nimi?- zerknęła na sekundę w jego stronę, po czym wróciła do nich wzrokiem.
-A co proponujesz?- podszedł do drzwi, by otworzyć zamek, przez co stał centralnie za nią.
-Uwolnisz.- opuściła ręce, gdy drzwi się otwarły i wycofała się.
-Wando!- Stark nie mógł uwierzyć w tylo co właśnie robiła. Kiedy stała za progiem izolatki, Finny zamknął szklane drzwi.
-Ciesze się, że zmieniłaś zdanie.- ruszył w stronę korytarza .- Potwory takie jak my powinny trzymać się razem.

   Idąc za nim ostatni raz spojrzała w stronę przyjaciół i nim zdążyła zniknąć w ciemności zdołała ujrzeć te zawiedzione twarze i jedną niczym ze złamanym sercem.
-Ile tych sekwencji kazali ci zapamiętać?- spytał stojąc przed potężnymi drzwiami.
-Dokładnie to pięć. Każda wyłącza zabezpieczenia w środku.- powiedziała odblokowując klawiaturę.
-Nie pomyl się. Bo się rozmyślę, co do wypuszczenia ich.
-Nie pomylę się. Przysięgam na brata.
I wpiszę dokładnie wszystko.- dodała w myślach zaczynając wystukiwać kody.
Pierwszy - wyłączający zabezpieczenie drzwi.
Drugi - wyłączający wewnętrzne pułapki.
Trzeci - powodujący zwarcie w zamkach izolatek.
Czwarty - aktywujące zabezpieczenia pancerza.
Piąte - uruchamiający autodestrukcję wewnątrz pomieszczenia.
-Wybacz Pietro.- szepnęła do siebie wpisując ostatnie cyfry.- Spotkamy się po drugiej stronie.- wcisnęła ,,wykonaj'' i odwróciła się do Finny'ego.- Straciłeś swoją szansę.- powiedziała do niego.
-Musimy dorwać Finny'ego.- zakomendował Clint.
-Musimy pomóc Wandzie.- wtrąciła Natasha.
-Przecież nas zdradziła. Poszła na układy.- oburzył się.
-Ale ty głupi jesteś. Przecież to ona otworzyła nam drzwi.- zerknęła w kolejny korytarz.- Czysto.
-Myślisz, że to ona?
-Na sto procent.- wtrącił Stark.- Ej co to było?
-Jakby krzyk.
-Tędy.- powiedział Clint biegnąc w lewo.
Gdy dotarli przed ciężkie drzwi prowadzące do zakazanego pokoju, stanęli jak wryci. Otoczona wszystkimi odcieniami szkarłatu dziewczyna, zdawała się płonąć razem ze swoją mocą. Czerwone żyłki oplatały jej ręce, nogi i szyję, a czerwone wstęgi wplątywały się we włosy. Przed tym rozgrywającym się szalonym spektaklem stał Finny, który z podziwem i grozą patrzył na tracącą kontrolę Wandę.
-Co jest?- zapytał Stark. Finny spojrzał w ich stronę juz bardziej potulny.
-Jej moc wzrosła. Ona długo już nie wytrzyma.
Pojedynczy krzyk rozdarł powietrze wokół.
-Pomóż jej!- miliarder złapał Finny'ego za łachy. W tej chwili nie za bardzo wiedział co zrobić.
-Nie mogę. W tej chwili ona powinna być w stanie powstrzymać samą siebie, ale nie robi tego.
-Wando przestań!- krzyknął Vision, jednak ona zdawała się go nie słyszeć pochłonięta własnym cierpieniem.
Jedna z rąk dziewczyny wysunęła się w przód i ugodziła mocą w mężczyznę, który próbował uciec. Finny upadł na ziemię krzycząc z bólu. Avengers odsunęli się od niego nieco zaskoczeni i przerażeni wyczynami dziewczyny.
-Przestań natychmiast.- zawołał Vision do Wandy.- Nie rób tego, bo później będziesz żałować.
W jej oczach zniknął ten gniewny blask,a powracające zmęczenie zajęło jego miejsce. Finny przestał krzyczeć i teraz leżał nieprzytomny. Moc zniknęła, a wraz z nią siła utrzymująca Wandę. Dziewczyna osunęła się na ziemię.
-Wando.- Vision ukucnął obok niej.- Tylko teraz nie odpływaj.
Jej oczy spojrzały na niego chcąc zapamiętać kogoś dla kogo tak długo trzymała się tego świata.
-To chyba nie wyjdzie.- powiedziała cicho.
-Wyjdzie. Jesteś wytrzymała, wygrzebiesz się z tego.
Pokręciła delikatnie głową.
-Może i jestem wytrzymała, ale moje serce już tego nie wytrzyma.- przymknęła oczy.- Jest coraz słabsze i powoli przestaje bić.
Jej oddech nieco się spłycił.
-Nie gadaj głupot.- powiedział Stark.- Zabieramy cię do specjalnego szpitala. Wyjdziesz z tego.
-Mam dziwne wrażenie... - szepnęła cicho.- Że zapomniałam ci coś powiedzieć.- przekonała się do uchylenia powiek i spojrzenia w złote oczy Visiona. - Wybacz.- zmusiła się do lekkiego uśmiechu, po czym na nowo przymknęła oczy, a jej oddech zanikł.

Życie zasadą pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz